Armenia-Azerbejdżan/ Temperatura dialogu wzrasta
W dniach 4-6 marca azerbejdżańskie oddziały kilkakrotnie ostrzelały pozycje armeńskie, w wyniku czego jeden z armeńskich żołnierzy został śmiertelnie ranny. Ministerstwo Obrony Azerbejdżanu zaprzeczyło oskarżeniom Armenii i zapewniło, że ze strony azerskiej nie otwierano ognia. Oskarżyło z kolei Erewań o kilkukrotne ostrzelanie pozycji azerskich, w wyniku czego jeden azerski żołnierz zginął i jeden został ciężko ranny.
To nie pierwszy przypadek łamania rozejmu zawartego w 1994 r. Jednak wydarzenia z 4-6 marca poprzedziła niebezpieczna dla stabilności w regionie wypowiedź prezydenta Armenii, Roberta Koczariana. W swoim wywiadzie dla kilku armeńskich kanałów telewizyjnych przywódca Armenii stwierdził, że Erewań uzna de iure niezależność Górnego Karabachu jeśli rozmowy pokojowe utkwią w martwym punkcie. Następnie na podstawie dwustronnych umów z rządem w Stepanakercie (miasto to jest "stolicą" separatystów), Armenia zaczęłaby tworzyć strefę bezpieczeństwa wokół Górnego Karabachu. Po tym nastąpiłaby pełniejsza integracja w dziedzinie obrony i gospodarki.
O wystąpieniu krytycznie wypowiedzieli się minister spraw zagranicznych Azerbejdżanu Elmar Mammadjarow i ambasador USA w Azerbejdżanie Reno Harnish, uznając iż szkodzi ono procesowi politycznego uregulowania konfliktu karabaskiego.
Ostatnie negocjacje w sprawie rozwiązania problemu karabachskiego odbyły się 10-11 lutego w Paryżu. Rozmowy między prezydentami obu zwaśnionych stron zakończyły się fiaskiem. Wczoraj przedstawiciele Mińskiej Grupy OBWE (zajmującej się rozwiazaniem problemu Górnego Karabachu) zebrali się na konsultacjach w Waszyngtonie. Od czasu zakończenia paryskich negocjacji sytuacja na linii Baku-Erewań zaostrza się.
Źródło: www.day.az, www.panarmenian,net, www.trend.az