Armenia i Azerbejdżan w stanie wojny...cybernetycznej
„Można stwierdzić, że Armenia i Azerbejdżan są w stanie wojny cybernetycznej” powiedział w piątek (24.07) dyrektor ormiańskiego Centrum Narodowego i Stosunków Międzynarodowych, Richard Giragosian.
Podczas niedawnej konferencji prasowej (23.07) opinię tę potwierdził również niezależny analityk Samvel Martirosyan, który powiedział, że „ wpływ cyberterroryzmu będzie coraz bardziej odczuwalny w Armenii ze względu na rozwój kraju i coraz większą zależność od technologii informatycznych”. Dodał również, że zauważalne są różnice w działaniach „typowych internetowych chuliganów” a „hakerów pracujących dla azerbejdżańskich służb specjalnych”.
Martirosyan podkreślił, że problem jest poważy nie tylko z perspektywy rządu ale również i zwykłych obywateli. „ Istnienie sektora finansowego, który rozwija się w szybkim tempie sprawi, że już w niedługim czasie dysponować będziemy poważnymi strukturami IT. Jakiekolwiek luki w tym systemie stanowić będą zagrożenie nie tylko dla strony rządowej ale także dla zwykłych obywateli”.
Giragosian wezwał prezydenta Armenii, sekretarza Rady Bezpieczeństwa Narodowego oraz ministra obrony na zwrócenie większej uwagi wobec kwestii związanych z zagrożeniami cybernetycznymi. Zaapelował również o demonopolizację branży IT w Armenii, która pozwoli na podniesienie standardu ochrony praw autorskich w sieci, oraz lepszego przygotowania na wypadek sytuacji kryzysowych. Giragosian zwrócił również uwagę potrzebę zwiększenia konkurencji na krajowym rynku. „ Energia i transport w Armenii, jak również niemal cała branża telekomunikacyjna są własnością rosyjskich przedsiębiorstw, co stawia Rosję w pozycji dominującej. Konieczne jest zapewnienie konkurencji, inaczej rozwój nie jest możliwy”. Dodatkowo przekaz internetu do Armenii jest uzależniony niemal w całości od dostawców gruzińskich.
Na podstawie: armenianow.com, azg.am, arka.am