Armenia/ Ormianie czczą pamięć ofiar
24 kwietnia Ormianie na całym świecie oddają hołd ofiarom poległym w czasie wydarzeń zapoczątkowanych w 1915 roku w Imperium Otomańskim. Wg szacunków armeńskich zginęło wtedy do 1,5 miliona Ormian, niemal cała populacja armeńska zamieszkująca podówczas Turcję. Armenia uznaję tę masakrę za zaplanowane ludobójstwo, podczas gdy Turcja do dziś upiera się tak przy niższej liczbie ofiar (300 tys.), jak i odżegnuje się od używania terminu „ludobójstwo”, twierdząc, że Ormianie byli ofiarami walk w czasie I wojny światowej.
Turcja twierdzi ponadto, że ofiary były również po stronie tureckiej (z rąk Ormian miało zginąć w latach 1910-1922 500 tys. Turków), jak również że Ormianie byli „naturalnymi wrogami”, jako chrześcijanie, którzy dodatkowo kolaborowali z Rosją, wojennym przeciwnikiem Cesarstwa Otomańskiego. Na niekorzyść Turcji przemawiają jednak inne wydarzenia z okresu końca I wojny światowej (np. wymordowanie 200 tys. Greków).
Współcześnie stanowisko Turcji wydaje się być odosobnione. Niektóre państwa oficjalnie poparły stanowisko władz Armenii: uczyniły to Argentyna, Belgia, Bułgaria, Grecja, Włochy, Kanada, Cypr, Liban, Rosja, Słowacja, Urugwaj, Francja, Szwajcaria, pośrednio – słowami prezydenta A. Kwaśniewskiego w czasie wizyty w Erewaniu – także Polska, a i inne kraje nie kwapią się ze wspieraniem Turcji.
Za początek masakry uznaje się 24 kwietnia 1915 r., kiedy to w Stambule aresztowano 250 liderów ormiańskiej społeczności, z których większość następnie zginęła (zagłodzeni, z powodu chorób bądź rozstrzelani). Następnie w latach 1915-1917 represje wg podobnego wzorca, ale na nieporównanie większą skalę, zastosowano wobec całej ormiańskiej społeczności. Utworzono obozy koncentracyjne dla Ormian, urządzano marsze śmierci, podczas których ginęły setki ludzi. Zdaniem strony armeńskiej, była to celowa polityka eksterminacji.
W Armenii odbywa się szereg uroczystości, w miejscach pamięci zapalane jest tysiące zniczy. Z orędziem do narodu wystąpił prezydent R. Koczarian. Zwrócił w nim uwagę, że ludobójstwo Ormian to „przestępstwo, które nie miało analogii w historii ludzkości”. „1915 rok stał się granicą w losie Ormian, radykalnie zmieniając bieg rozwoju historii narodu armeńskiego. Konsekwencje tej tragedii do dzisiaj dają o sobie znać w życiu wszystkich Ormian. (…) Dziś chylimy głowy czcząc pamięć niewinnych ofiar, z głęboka boleścią, ale i z przekonaniem, że państwo Armenia jest gwarancją bezpieczeństwa dla wszystkich Ormian.” – powiedział Koczarian. Upomniał się on także o szersze zaistnienie sprawy ludobójstwa we współczesnych stosunkach międzynarodowych.
Dzisiejsze reminiscencje
Sprawa ludobójstwa sprzed 90 lat ma jak najbardziej aktualne konsekwencje. Armenia i Turcja nie utrzymują stosunków dyplomatycznych, a granica między oboma sąsiadującymi państwami jest zamknięta. Armenia wprawdzie niejednokrotnie deklarowała chęć znormalizowania i uregulowania stosunków wzajemnych, jednak warunkowała to zawsze przyjęciem przez stronę turecką odpowiedzialności za ludobójstwo.
Tymczasem wg nomenklatury tureckiej używanie samego słowa „ludobójstwo” jest niedopuszczalne, nie mówiąc o jakiejkolwiek winie ze strony państwa tureckiego. 13 kwietnia minister spraw zagranicznych Turcji Abdullah Gul stwierdził na spotkaniu w Ankarze: „Stoimy w obliczu bardzo dobrze zorganizowanej kampanii, w której korzysta się z każdej okazji, by zdyskredytować Turcję. Ta zorganizowana kampania przeciw naszemu krajowi opiera się na uprzedzeniach, oszczerstwach, wyolbrzymianiu oraz historycznych zniekształceniach sfabrykowanych prawie 100 lat temu.”
O tym, jak postrzegana jest cała sprawa w Turcji, mówi przypadek pisarza Orhana Pamuka, który stwierdził, że w czasie wojny zginęło milion Ormian. Choć nie użył on nawet zakazanego słowa „ludobójstwo”, tureckie media okrzyknęły go „wrogiem Turcji”.
Nieprzejednane stanowisko tureckiego rządu uniemożliwia nie tylko nawiązanie normalnych stosunków z Armenią, ale może też okazać się przeszkodą na drodze Turcji do UE. Choć w grudniu zeszłego roku, zgadzając się na otwarcie negocjacji akcesyjnych z Turcją, unijni liderzy nie wspomnieli o sprawie ludobójstwa Ormian, to jednak np. Francja stwierdziła, że oczekuje od Turcji rozliczenia się ze swoją przeszłością przed wejściem w grono państw UE. Odbijając piłeczkę, Turcja twierdzi, że troska o prawdę historyczną i zadośćuczynienie krzywd są ze strony Europejczyków pozorne i w rzeczywistości chodzi tylko o lęk przed przyjęciem do ekskluzywnego klubu 70-milionowego muzułmańskiego narodu.
***
Jak pisze autor internetowej witryny „Radia Wolna Europa”, według wstępnych planów Turcja ma przystąpić do UE w 2015 r. – w rocznicę stulecia ludobójstwa Ormian. Czy do tego czasu zdoła się ona uporać z demonami przeszłości i uzna swoją odpowiedzialność za wydarzenia z lat 1915-1917?
[na podst. lenta.ru, rferl.org]