Azerbejdżan/ Opozycja przygotowuje akcję protestacyjną
W niedzielę, 6 listopada, zostały przeprowadzone w Azerbejdżanie wybory parlamentarne. Nie znajac jeszcze oficjalnych wyników, analitycy przewidywali wygraną rządzącej partii "Nowy Azerbejdżan" (według ostatnich danych najprawdopodobniej otrzyma ona 63 mandaty w 125-miejscowym parlamencie), a opozycja zapowiadała przeprowadzenie akcji protestacyjnej, wzywając swoich zwolenników na wiec 8 listopada.
Przedstawiciele opozycyjnego bloku Azadlig ("Wolność" - skupiający Partię Demokratyczną, Front Ludowy i Muzułmańską Partię Demokratyczną) postawili władzom ultimatum oraz zwrócili się do społeczności międzynarodowej o poparcie swoich żądań. Oświadczyli, że ich obserwatorzy zaprotokołowali w czasie głosowania ponad 25 tysięcy naruszeń. Najczęstszymi miały być: przypadki wielokrotnego głosowania, aresztowania członków komisji wyborczych, naciski na wyborców.
"8 listopada rozpoczynamy pokojowy, konstytucyjny sprzeciw wobec tych fałszerstw. Teraz dajemy władzom ostatnią szansę uporządkowania obecnej sytuacji" oświadczył Ali Karimow, przewodniczący partii Front Ludowy. Akcja protestacyjna ma zostać przeprowadzona na Placu Zwycięstwa, gdzie odbywały się przedwyborcze wiece wszystkich sił politycznych.
Działacze bloku Azadlig pojawili się na konferencji w pomarańczowych krawatach a oświadczenie było tłumaczone na język angielski.
Pięciu członków PKW wywodzących się z opozycji w czasie nadzwyczajnego posiedzenia komisji zażądało unieważnienia rezultatów głosowania w 20 okręgach wyborczych. Aby jednak uchylić wynik wyborów konieczny jest sprzeciw 6 z 15 członków komisji.
Przewodniczący Państwowej Komisji Wyborczej Azerbejdżanu uważa, że wybory przebiegły właściwie i nie ma żadnych podstaw do sprzeciwu. Wszelkie pretensje dotyczące głosowania, muszą zostać przedstawione na piśmie w PKW, a ta podejmie wtedy właściwe kroki. Przewodniczący PKW podkreślił również, że "społeczność międzynarodowa nie jest zainteresowana rewolucją ale normalnym, pokojowym rozwojem demokratycznych procesów w Azerbejdżanie". Nie wykluczono pojedynczych naruszeń, choć zdaniem władz, były podjęte wszelkie kroki zapobiegawcze.
Podobnie o wyborach mówią przedstawiciele administracji prezydenta Ilhama Alijewa - "Praktyka pokazuje, że opozycja nigdy nie zgadza się z wynikami wyborów".
O prawidłowym przebiegu wyborów mówi również koordynator delegacji obserwatorów ze strony Wspólnoty Niepodległych Państw, Swietłana Orłowa: "Wybory zostały przeprowadzone zgodnie z normami międzynarodowymi, we wszystkich punktach wyborczych byli obecni obserwatorzy wszystkich partii".
***
W wyborach wzięło udział 46,09 proc. uprawnionych do głosowania. Po przeliczeniu 85 proc. oddanych głosów, prorządowy "Nowy Azerbejdżan" może liczyć na 63 miejsca w parlamencie. Opozycja wypadła blado: najlepszy wynik uzyskał Musawat wchodzący w skład bloku Azadlig (4 mandaty), partie "Ojczyzna" oraz "Solidarność obywatelska" mogą liczyć każda na dwóch deputowanych. Około 40 miejsc mają zająć kandydaci niezależni, często zbliżeni faktycznie do obozu rządzącego.
Porażkę ponieśli niemal wszyscy znaczący liderzy opozycji: mandatów nie zdołali wywalczyć m.in. był przewodniczący parlamentu Rasul Gulijew, szef partii Musawat Isa Gambar, lider Frontu Narodowego Ali Kerimli, Etibar Mamiedow z Partii Niezależności Narodowej, Eldar Mamazow z bloku "Nowa Polityka". W 14. okręgu wyborczym 92,12 proc. głosów uzyskała za to Mehriban Alijewa, żona prezydenta.
/na podst.: lenta.ru, newsru.com, day.az, rian.ru/