Białoruś będzie nadal polepszała relacje z Zachodem
W przedstawionym 12 lutego Komisji ds. Wywiadu przy amerykańskim Senacie cyklicznym raporcie analityków agencji wywiadowczych USA na temat wyzwań bezpieczeństwa globalnego dostrzeżono ostatnie zmiany kursu białoruskiej polityki zagranicznej Białorusi.
"Białoruś może dalej iśc na polepszenie stosunków z Zachodem na zasadzie przeciwwagi dla wzrastającej kontroli nad tamtejszą gospodarką ze strony Rosji. Jak się wydaje, reżim Łukaszenki jest gotowy do współpracy z Rosją w przeciwdziałaniu wspólnym planom USA, Warszawy oraz Pragi w kwestii zbudowania systemu tarczy antyrakietowej. Ale kontynuowanie przez Rosję wysiłków w kwestii przejęcia kontroli nad kluczowymi sektorami białoruskiej gospodarki może skłonić Mińsk do dalszego polepszenia stosunków z Zachodem" - czytamy we wspólnym raporcie kilkunastu połączonych agencji wywiadowczych Stanów Zjednoczonych.
Dokument ostrzega również, że władze w Mińsku wciąż chcą zachować autorytarne metody sprawowania władzy i mogą powrócić do polityki represji wobec opozycji. Może to nastąpić, jeżeli następstwa globalnego kryzysu gospodarczego doprowadzą Białorusinów do protestów społecznych, podobnych do tych w sąsiednich krajach - na Łotwie i Litwie.
Publikowany co kilkanaście miesięcy raport amerykańskich wywiadów w rodziale dotyczącym Europy poświęcił także sporo miejsca sytuacji na Kaukazie, relacjom rosyjsko-ukraińskim oraz problemom Bałkanów Zachodnich. Dokument podpisał szef połączonych wywiadów USA Dennis Blair.
Nieco odmienne zdanie na temat Białorusi wyraził w tym samym czasie jeden z najbardziej znanych niemieckich ekspertów ds. polityki wschodniej Alexandr Rahr z prestiżowego Niemieckiego Towarzystwa Polityki Zagranicznej (DGAP). W wywiadzie dla rosyjskiego dziennika "Wriemia nowostiej" w piątek (13.2) zwrócił on uwagę, że Mińsk rozpoczął kurs na zbliżenie z Zachodem już na początku 2007 roku, tuż po konflikcie wokół wysokości stawek celnych za rosyjską naftę eksportowaną na Białoruś.
"Był to moment, gdy Łukaszenko zrozumiał, że Moskwa nie jest jego przyjacielem, lecz konkurentem, dążącym do realizacji własnych interesów. Dla białoruskiej elity był to wówczas szok. Łukaszenko zrozumiał, że nie ma wyjścia (...) Konieczne jest więc dywersyfikowanie polityki zagranicznej. W rozwijającym sie konflikcie Waszyngton i UE stanęły po stronie Białorusi, nie zwracając uwagi na to, że nie jest ona postrzegana jako kraj demokratyczny. Zachód postawił Łukaszence warunki: jeśli pójdzie na ustępstwa wobec Zachodu, wypuści więźniów politycznych, nie będzie przeciwdziałać tworzeniu się społeczeństwa obywatelskiego ze wszystkimi jego atrybutami, wyjmie spod silnej kontroli prasę, to może liczyć na zachodnie inwestycje, liberalizację rezimu wizowego itd" - tłumaczył niemiecki politolog.
"W ciągu 2008 roku Łukaszenko spełnił te zadanie, które postawił przed nim Zachód. Na Białorusi nie ma już więźniów politycznych, prasa coraz bardziej wyswobadza się spod kontroli, trwa dialog z opozycją, a w zamian na Białorusi pojawiły się zachodnie inwestycje. Nie zgadzam się z ocenianiem Łukaszenki jako dyktatora. Jest on adekwatnym politykiem dla takiego stanu społeczeństwa, w jakim znajduje się jego kraju. On nie jest durniem, jak go czasem opisują. Jego kraj może wyciągnąć korzyści ze swojego położenia geograficznego. Łukaszenko otwiera drzwi Zachodowi i pewnym stopniu zamyka je przed Rosją. Przyszedł czas dla zbalansowanej polityki. Łukaszenko będzie współpracował z Rosją i całą WNP, lecz nie chce on być częścią Euroazji, nie chce zbyt głębokim skokiem na Wschód odciągnąć od siebie Zachód" - sądzi Alexandr Rahr.
Na podstawie: tut.by, vremya.ru, interfax.by