Białoruski MSZ krytykuje ambasadora Rosji
Ministerstwo spraw zagranicznych Białorusi skrytykowało wczorajsze (6.2) wypowiedzi ambasadora Rosji w Mińsku Aleksandra Surikowa dotyczące współpracy w wojskowej i eneregetycznej obydwu sąsiednich krajów.
Na piątkowej (6.2) konferencji prasowej w Mińsku rosyjski dyplomata stwierdził, że w związku z podpisanym w Moskwie 4 lutego br. dokumentu o utworzeniu Wspólnych Sił Szybkiego Reagowania (KSOR) Organizacji Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowym (ODKB) "należałoby jeszcze raz rozważyć, czy potrzebny będzie udział wojsk białoruskich w operacjach zagranicznych".
Organizacja Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowym (ODKB) jest istniejącym od 1992 roku paktem obronnym skupiającym siedem krajów postradzieckich - Rosję, Białoruś, Kazachstan, Kirgistan, Tadżykistan, Armenię i Uzbekistan.
Ambasador Surikow zapowiedział również, że planowana przez władze Białorusi budowa elektrowni atomowej zostanie sfinansowana dzięki rosyjskim kredytom, które zostaną udzielone po wyjątkowo preferencyjnych zasadach. Według dyplomaty, kredyt ten Białorusini mieliby otrzymać po zakończeniu międzyrządowych konsultacji, które trwać będą do końca pierwszego kwartału br. Po zakończeniu negocjacji, strony miałaby ustalić kredytowanie konkretnej budowy. Surikow przypomniał, że taki harmonogram współpracy zakładał podpisany w ubiegłym roku list intencyjny białoruskiego rządu i rosyjskiej firmy "ROSATOM".
Jednocześnie, rosyjski ambasador oświadczył, że Moskwa nie zamierza na razie przystąpić do realizacji białoruskiego projektu budowy gazociągu "Jamal - Europa 2", który podobnie jak istniejący gazociąg JAMAŁ transportowałby rosyjski gaz przez terytorium Białorusi i Polski do Europy Zachodniej. Dyplomata jest zdania, że dopóki nie zostaną sfinalizowane projekty Gazociągu Północnego oraz "Południowego Potoku" ("South Stream"), nie należy rozpoczynać nowych inwestycji w sektorze energetycznym.
Opinie takie spotkały się z krytyką białoruskiego MSZ. W piątek (6.2) wieczorem rzecznik prasowy białoruskiej dyplomacji wydał w tej sprawie specjalne oświadczenie.
"Po pierwsze, od razu chciałbym podkreślić, że to nie ambasadorzy innych państw będą rozważać niuanse, które leżą w gestii białoruskiego prawodawstwa. Chciałbym przypomnieć, że dokument o stworzeniu Wspólnych Sił Szybkiego Reagowania przy Organizacji Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowym (ODKB) nie ma na razie charakteru oficjalnego porozumienia międzynarodowego. Poza tym, należałoby przypomnieć, iż decyzje o rozpoczęciu funkcjonowania tych sił będą podejmowały głowy państw członkowskich paktu, i że decyzje te będą zapadały metodą konsensusu. Tak więc rosyjski ambasador nie powinien wychodzić przed szereg" - napisał rzecznik mińskiego MSZ Andriej Popow.
W mijającym tygodniu rzecznik prasowy MSZ w Mińsku przypomniał także, że żołnierze białoruscy nigdy nie uczestniczyli i nie zamierzają uczestniczyć w operacjach wojskowych poza granicami kraju. Andriej Popow tłumaczył, że zabrania tego także białoruskie prawo.
W swoim oświadczeniu, białoruska dyplomacja zwraca również uwagę, że rosyjski ambasador nie powinien zajmować się problematyką białorusko-rosyjskiej współpracy energetycznej.
"Na ostatnim posiedzeniu Wyższego Komitetu Państwowego Państwa Związkowego Białorusi i Rosji (ZBiR) w Moskwie liderzy naszych krajów przekazali do wiadomości odpowiednim organom naszych rządów, aby jeszcze raz z uwagą wniknęli w te zagadnienia i przekazali prezydentom konkretne, dopełniające ten temat propozycje. Tak więc najpierw, jako niezbędne minimum powinniśmy chociażby wypełnić zalecenie naszych prezydentów" - czytamy w komunikacie białoruskiego MSZ.
Na podstawie: mfa.gov.by, tut.by
Na zdjęciu: fronton białoruskiego MSZ w Mińsku, za: politicstoday.ru