Czeczenia/ Basajew powraca do rządu separatystów
Szamil Basajew, czeczeński bojownik o wolność i partyzant, a zarazem krwawy terrorysta mający na sumieniu wiele istnień ludzkich, został wicepremierem czeczeńskiego separatystycznego rządu. Obserwatorzy twierdzą, że wzmocnienie frakcji „radykałów” i przyjęcie twardszej linii w czeczeńskim kierownictwie było logicznym następstwem i naturalnym krokiem wobec osłabienia skrzydła „umiarkowanego”. Nastąpiło to zwłaszcza w związku ze śmiercią prezydenta Asłana Maschadowa, zabitego przez Rosjan na początku marca 2005 roku.
Wejście Basajewa do rządu oznacza najprawdopodobniej, że wśród czeczeńskich partyzantów zachodzi proces zwierania szeregów oraz że przewagę wśród nich zyskuje postawa twarda i zdecydowana wobec Rosji. Nieżyjący prezydent Maschadow uchodził za polityka szukającego (bezskutecznie) jakiejś formy ugody z Moskwą, potępiał też akty czeczeńskiego terroryzmu, takie jak akcja w teatrze na Dubrowce czy w szkole w Biesłanie. Tymczasem to właśnie Basajew odpowiada tak za dwa wyżej wymienione, jak i za liczne inne spektakularne i krwawe akcje terrorystyczne.
Komentując nominację Basajewa dla Radia Wolna Europa Aleksiej Malaszenko z Moskiewskiego Carnegie Center powiedział: „Fakt powrotu Basajewa do rządu oznacza po pierwsze konsolidację, ponieważ Basajew opuścił rząd po ataku na Dubrowkę (w 2002 roku). Jest też i inna kwestia: czy powrót Basajewa jest sygnałem radykalizacji? Sądzę, że tak. Myślę, że jest to praktycznie nieuniknione. Jedynym pytaniem jest jakie formy ta radykalizacja przybierze”.
Wśród walczących z Rosją Czeczenów zawsze współistniały i rywalizowały ze sobą dwa nurty. Skrzydło bardziej świeckie i proeuropejskie było reprezentowane przez Maschadowa. Grupa ta była skłonna do zawarcia jakiejś formy kompromisu z Rosjanami. Basajew tymczasem uosabia radykalną retorykę islamską, przeciwstawienie się jakimkolwiek próbom ugody, walkę do końca przy zastosowaniu dowolnych metod, a przy okazji również i brak zdyscyplinowania. Sprawujący po śmierci Maschadowa funkcję prezydenta Czeczeńskiej Republiki Iczkerii Abdul-Chalim Sadułłajew nie cieszy się zbyt dużym autorytetem i estymą (Maschadowa szanował nawet pozostający z nim w konflikcie Basajew). Najprawdopodobniej podjął on jednak próbę zjednoczenia obu nurtów wśród Czeczenów.
Poprzedni rząd Iczkerii został zdymisjonowany 4 sierpnia, co Sadułłajew wytłumaczył koniecznością „zreformowania systemu władzy wykonawczej w warunkach sytuacji wojennej”. W skład nowego rządu, oprócz Basajewa, weszli również, jako minister informacji, Mowładi Udugow oraz, jako wicepremier i szef resortu kultury, przebywający na emigracji Achmed Akajew. Nie znalazło się w nim natomiast miejsce dla rzecznika „ograniczonej suwerenności” i rozmów z Rosjanami, poprzedniego ministra spraw zagranicznych, Iljasa Achmadowa.
Czeczeński „minister spraw zagranicznych”, przebywający jako uchodźca w Danii Usman Ferzauli stwierdził, że udział Basajewa w rządzie zmusi polowego komendanta do przyjęcia postawy bardziej „odpowiedzialnej”. Znając jednak historię śmiałych akcji terrorystycznych Basajewa, można sądzić, że także i tym razem nie podporządkuje się on rozkazom czeczeńskiego kierownictwa. Za to pojawienie się w rządzie osławionego terrorysty może negatywnie wpłynąć na opinię międzynarodową i recepcję sprawy czeczeńskiej na świecie. Takie zarzuty zdecydowanie odrzuca jednak Ferzauli: „Mówią nam: Popatrzcie, wasz prestiż ulegnie obniżeniu. Przepraszam, ale mam bardzo logiczne pytanie. Czy kiedykolwiek uznawali nasz prestiż za wysoki, czy kiedykolwiek ktoś z nich próbował z nami rozmawiać?”
Myśl tę rozwija szef Światowego Kongresu Czeczenów, Deni Teps: „Ani Rosja, ani Zachód nie zauważyły naszych wezwań do pokoju i prób podjęcia negocjacji z Rosją. Więc co mamy robić? Musimy się bronić używając tych samych metod co Rosjanie. Nie mamy innej możliwości”, powiedział Teps, mając na myśli akcje rosyjskiego terroru wymierzonego w ludność czeczeńską.
Jednakże, jak zauważa Radio Wolna Europa, „separatyści – radykalni czy umiarkowani – nie są jedyną siłą w republice. Interesy Kremla są reprezentowane przez pro-rosyjską administrację. Tymczasem większość zwykłych Czeczenów jest już po prostu zmęczona wojną”.
[na podst. lenta.ru, rferl.org]