Czeczenia/ "Kadyrowcy" przeszli na stronę partyzantów
Jeden z pododdziałów Centrum Antyterrorystycznego Republiki Czeczenia w pełnym składzie i uzbrojeniu przeszedł na stronę partyzantów czeczeńskich – napisała gazeta „Moskowskije Nowosti” w wydaniu z 24 marca. Stać się to miało na początku miesiąca – media donosiły wtedy o prowadzonej na dużą skalę operacji mającej na celu pojmanie lub zabicie Szamila Basajewa. Według źródeł gazety, oddział miał liczyć kilkadziesiąt osób. Operację przeprowadzono w rejonie miasta Wiedieno.
W marcowej operacji udział brało około trzy tysiące ludzi, jak mówił Ramzan Kadyrow, premier Czeczenii. „Rdzeń tych oddziałów stanowią wywodzący się z administracji republiki bojownicy, którzy mają ogromne doświadczenie w działaniach bojowych, znają taktykę zbrojnych band i znają teren” – twierdził Kadyrow.
Podejrzenia wzbudziły jednak nadzwyczaj skąpe informacje o stratach wśród czeczeńskich partyzantów i o rezultatach spec-operacji. „Bratobójcza” akcja podobno napotykała na wiele problemów, jednak nie było wiadomo, co jest głównym powodem milczenia władz.
Według "MN", chodzić ma o zbuntowany oddział, który przyłączył się do separatystów. Grupa liczczyła od 40 do 100 osób i obecnie podobno ukrywa się na terytorium Dagestanu (gdzie najprawdopodobniej przebywa także sam Basajew). Dowódca oddziału miał radiowy pseudonim „Mułła”, poza tym niewiele o nim wiadomo.
Niektórzy obserwatorzy interpretują wręcz całą marcową obławę, której celem rzekomo był Basajew, jako zasłonę dymną. Sama akcja miała w rzeczywistości być skierowana bądź na złapanie buntowników, bądź na odwrócenie uwagi od zniknięcia rządowego oddziału. „Kavkazcenter”, strona internetowa kojarzona z czeczeńskimi separatystami, potwierdziła przejście oddziału na druga stronę frontu. Serwis podał, że Szejch Abdul-Chalim, reprezentant władz Iczkerii (jak określają swój kraj Czeczeni walczący z Rosją) skomentował całą sytuację mówiąc, że chociaż mudżahedini czeczeńscy nie potrzebują uciekinierów, to „cieszą się, że u oszukiwanych ludzi pojawiła się szansa na uniknięcie piekła i wiecznego potępienia dla swoich potomków”.
Tymczasem ministerstwo spraw wewnętrznych Czeczenii zdecydowanie zaprzeczyło faktowi przejścia oddziałów rządowych na stronę separatystów. Rusłan Acajew, rzecznik prasowy czeczeńskiego MSW stwierdził w wywiadzie dla agencji Interfax, że „w ciągu ostatniego roku nie został zarejestrowany ani jeden przypadek” taki, jak opisany przez „Moskowskije Nowosti”. Pojawiające się publikacje prasowe rzecznik określił jako „całkowicie wymyślone” i stanowiące inspirowaną przez niewiadome siły „ideologiczną, prowokacyjną kampanię przeciw organom bezpieczeństwa Czeczenii”.
Jednak dziennikarze bronią się przed tymi zarzutami. „Kawkazskij Uzieł” twierdzi na przykład, że jego źródło w prokuraturze czeczeńskiej w pełni potwierdziło wersję podawaną przez prasę. Cytowany przez serwis anonimowy urzędnik stwierdził: „O tym mówiło się tu w Groznym już na początku marca. Ale żadnych oficjalnych komunikatów nie było. W związku z tym żadne postępowanie w tej sprawie nie zostało wszczęte”.
Na podst. kavkazcenter.com, kavkaz.memo.ru, lenta.ru, mn.ru