Czeczenia/ Zbrojne starcie na granicy z Inguszetią
Siedem osób zginęło, a kilkadziesiąt zostało rannych w wyniku wymiany ognia pomiędzy siłami czeczeńskiego OMONu i inguskiej milicji, do której doszło około południa w środę 13 września. Czeczeni przeprowadzali na terytorium Inguszetii „specoperację”, o której, z uwagi na ryzyko przecieku, nie poinformowali władz sąsiedniej republiki. Powracający oddział sił specjalnych nie dał się skontrolować inguskim milicjantom, co zakończyło się tragicznie.
Powracająca z Inguszetii kolumna pojazdów została zatrzymana na posterunku w pobliżu granicy administracyjnej Czeczenii i Inguszetii na trasie Rostow-Baku. Wątpliwości Inguszy wzbudził mężczyzna w kajdankach i „z workiem na głowie”, jak się później okazało, zatrzymany w czasie operacji „antyterrorystycznej”. Czeczeni, członkowie sił specjalnych wiernych premierowi Ramzanowi Kadyrowowi, odmówili poddania się kontroli, i w konsekwencji wywiązała się strzelanina. Nie obyło się bez ofiar: straty czeczeńskiego oddziału to sześciu zabitych, a ciężko ranny został m.in. Buwadi Duchijew, szef OMONu Czeczenii.
Prokuratura Inguszetii wszczęła śledztwo mające doprowadzić do wyjaśnienia incydentu. Przewiduje się, że winnym zostaną postawione zarzuty m.in. z paragrafu 105 rosyjskiego kodeksu karnego („zabójstwo”). Na miejsce tragedii udali się minister spraw wewnętrznych Inguszetii Biesłan Chamhojew oraz wiceszef MSW Czeczenii Sułtan Satujew. „Wspólnymi siłami próbujemy się zorientować, co się właściwie stało” – powiedział ten ostatni.
Wedlug niektórych relacji, dzisiejsza akcja mogła być zemstą Inguszy na czeczeńskich "kadyrowcach", oskarżanych o zabicie dwóch milicjantów inguskich w strzelaninie, jaka wywiązała się 7 września. Także wtedy podający się za członków czeczeńskich sił specjalnych uzbrojeni ludzie odmówili okazania dokumentów i otworzyli ogień do milicjantów, po czym zbiegli na terytorium Czeczenii.
Na podst. lenta.ru, newsru.com