Portal Spraw Zagranicznych psz.pl




Portal Spraw Zagranicznych psz.pl

Serwis internetowy, z którego korzystasz, używa plików cookies. Są to pliki instalowane w urządzeniach końcowych osób korzystających z serwisu, w celu administrowania serwisem, poprawy jakości świadczonych usług w tym dostosowania treści serwisu do preferencji użytkownika, utrzymania sesji użytkownika oraz dla celów statystycznych i targetowania behawioralnego reklamy (dostosowania treści reklamy do Twoich indywidualnych potrzeb). Informujemy, że istnieje możliwość określenia przez użytkownika serwisu warunków przechowywania lub uzyskiwania dostępu do informacji zawartych w plikach cookies za pomocą ustawień przeglądarki lub konfiguracji usługi. Szczegółowe informacje na ten temat dostępne są u producenta przeglądarki, u dostawcy usługi dostępu do Internetu oraz w Polityce prywatności plików cookies

Akceptuję
Back Jesteś tutaj: Home Europa Wschód Gruzja/ Tajemniczy ostrzał Cchinwali wywołał kryzys

Gruzja/ Tajemniczy ostrzał Cchinwali wywołał kryzys


22 wrzesień 2005
A A A

We wtorek 20 września separatystyczna republika Południowej Osetii hucznie obchodziła piętnastolecie swojej nieuznawanej przez nikogo niepodległości. Nastrój święta został zmącony przez wybuchy czterech pocisków, w wyniku czego rannych zostało dziesięć osób. Prezydent Eduard Kokoity o incydent natychmiast oskarżył Gruzję i ogłosił zawieszenie udziału w pracach Mieszanej Komisji Kontroli. Przebywający z wizytą w Cchinwali Siergiej Bagapsz, prezydent Abchazji - innej republiki, która oderwała się od Gruzji, postawił wojska w stan gotowości bojowej.

Tymczasem Tbilisi zaprzeczyło, że miało cokolwiek wspólnego z ostrzałem a za napiętą sytuację w regionie obciążyło rosyjskie siły pokojowe, stacjonujące w „strefie konfliktu”. Obie strony – osetyjska i gruzińska – zwróciły się do OBWE o przeprowadzenie niezależnego śledztwa.

Kilkudniowe obchody południowoosetyjskiej niepodległości rozpoczęły się już w ostatni weekend, a ich kulminację stanowiła parada wojskowa odbywająca się we wtorek. Uroczystości, wśród których nie brakowało koncertów, imprez na świeżym powietrzu, zawodów sportowych (między innymi mecz piłkarski między reprezentacjami Północnej i Południowej Osetii), od początku miały silny podtekst polityczny. Wyraźnie akcentowano nieodwracalność oderwania się Południowej Osetii od Gruzji. Widać to było w doborze zaproszonych międzynarodowych gości: większość stanowili reprezentanci bratniej Północnej Osetii (wchodzi w skład Rosji) oraz Abchazji, sojusznika w walce o pełne uniezależnienie się od centralnych władz gruzińskich.

Umowa Osetii z Abchazją i z… Osetią

Kolejne punkty obchodów z pewnością mogły rozjuszyć stronę gruzińską, która od czasu rewolucji róż na początku 2004 roku wzięła zdecydowany kurs na przywrócenie pełnej integralności terytorialnej kraju. W poniedziałek 19 września Południowa Osetia i Abchazja podpisały „Układ o przyjaźni i współpracy”. Umowa, choć jej celem jest teoretycznie stymulowanie współpracy ekonomicznej, kulturalnej i naukowej, ma oczywiste podłoże polityczne. Co więcej, wcześniej, 18 września, podobną umowę podpisały obie rozerwane granicą państwową Osetie. O ile jednak układ Południowej Osetii z Abchazją to sprawa w jakimś sensie „wewnątrzgruzińska”, o tyle Północna Osetia jest podmiotem Federacji Rosyjskiej i trudno wyobrazić sobie, by na podobną akcję mogła zdecydować się bez wiedzy Moskwy.

W osetyjsko-osetyjskiej umowie „O pokoju, dobrym sąsiedztwie i współpracy” podpisanej przez prezydentów Eduarda Kokoitiego oraz Tejmuraza Mamsurowa znalazły się zapisy o „dążeniu do zachowania jedności między Północną i Południową Osetią”. Prezydent Kokoity wypowiedział się zresztą wprost stwierdzając bez ogródek, że kierowana przez niego republika „widzi swoją przyszłość tylko w jednym politycznym, ekonomicznym i kulturowym organizmie z Osetią, z Rosją”.

Na ostrą reakcję Tbilisi nie trzeba było długo czekać. 21 września gruziński MSZ wystosował notę protestacyjną do swojego rosyjskiego odpowiednika. W nocie potępiono separatystyczny charakter wydarzeń w Cchinwali oraz rolę Rosji w ostatnich wydarzeniach. „Kierownictwo rosyjskiej polityki zagranicznej powinno zastosować wszelkie środki by nie dopuścić do powtórzenia się podobnej sytuacji w przyszłości, ponieważ to strona rosyjska ponosi odpowiedzialność za działania podmiotów wchodzących w skład Federacji Rosyjskiej i powinna kontrolować ich akcje międzynarodowe podejmowane wobec innych państw” – czytamy w oświadczeniu wystosowanym przez gruzińską dyplomację.

Kto strzelał?

Oliwy do ognia w stosunkach Gruzji z Osetią dolały i inne sprawy. Ostatnio Gruzja zmieniła głównodowodzącego gruzińskim kontyngentem sił rozjemczych w strefie konfliktu. Nowy szef, Paatu Bedianaszwili, któremu Osetyńcy zarzucają udział w zeszłorocznych starciach gruzińsko-osetyjskich, nie został przez Osetię wpuszczony do Cchinwali, gdzie mieści się siedziba dowództwa mieszanych sił pokojowych. Wywołało to protesty Tbilisi. Podobnie zresztą jak wojskowa parada, która odbyła się w Cchinwali we wtorek na zakończenie uroczystości niepodległościowych. W paradzie wzięły udział osetyjskie jednostki uzbrojone w ciężki sprzęt bojowy, co stało w jawnej sprzeczności w układami regulującymi sytuację w strefie konfliktu w Osetii. Strona gruzińska zareagowała bezradną złością, a tymczasem szef sił pokojowych, rosyjski generał Marat Kułachmietow przyglądał się spokojnie paradzie.

W takich napiętych okolicznościach doszło do niewyjaśnionego ostrzału Cchinwali. Południowa Osetia natychmiast wycofała się z prac MKK i w ostrej formie zażądała od Gruzji oficjalnych przeprosin. „Dopóki strona gruzińska nie złoży przeprosin za wtorkową prowokację, wstrzymujemy udział w pracach MKK” – stwierdził odpowiedzialny za politykę zagraniczną Południowej Osetii Murat Dżiojew. Dodał on: „O tym, że odbędzie się u nas parada wojskowa, zawiadomiliśmy wszystkie strony MKK, w tym gruzińską. Oprócz tego, organizacje międzynarodowe były powiadomione, że ciężki sprzęt wojskowy został sprowadzony do Cchinwali wyłącznie w celach pokojowych, dla organizacji parady”.

Gruzja zaprzeczyła swojemu udziałowi w incydencie. Główną linią obrony Tbilisi jest to, że nie odnosi ono żadnej korzyści z obecnej sytuacji. Minister do spraw sytuacji nadzwyczajnych Georgij Chaindrawa powiedział: „Nie wiem, kto ostrzelał Cchinwali. Ale ten, kto to zrobił, to wróg Gruzji i degenerat. Próbujemy ustalić, co się w rzeczywistości wydarzyło”. Wtórował mu przewodniczący parlamentarnej komisji do spraw obrony i bezpieczeństwa Giwi Targamadze: „Z terytorium kontrolowanego przez Gruzję 20 września ostrzału nie było”. Minister obrony Iraklij Okruaszwili nazwał ostrzał wręcz „prowokacją”, której celem było storpedowanie pomyślnie się rozwijającego się dialogu między Gruzją a Osetią (w najbliższym czasie planowano zagrożone obecnie spotkanie premiera Gruzji Zuraba Nogaideli z prezydentem Kokoitym). „Tak rozwój wydarzeń zupełnie nie odpowiada interesom Gruzji” – podsumował minister.

Ale i Tbilisi nie ustrzegło się prowokacyjnych kroków. Prezydent Abchazji Siergiej Bagapsz powracając z uroczystości w  Osetii miał spore problemy z dotarciem do domu, gdyż na drogach wyjazdowych z republiki Gruzja wprowadziła blokady. Bagapsz stwierdził, że celem zorganizowanej „obławy” było jego zatrzymanie.

Tymczasem „w obronie” siostrzanej republiki wystąpiła Północna Osetia. Na ręce generała Mamsurowa skierowany został list z żądaniem przeprowadzenia śledztwa i zbadania okoliczności ostrzału Cchinwali. „Należy wyjaśnić, kto wydał rozkaz strzelania ze 120-milimetrowych dział, dysponujących dużą niszczącą siłą, w cywilne rejony miasta.(…) Ten oburzający fakt wymaga dokładnego śledztwa, tym bardziej, że jest to nie pierwszy ostrzał ludności cywilnej ze strony gruzińskiej”.

Prezydent Gruzji Micheil Saakaszwili próbując uspokoić napiętą sytuację wezwał do przeprowadzenia „dokładnego i pełnego” śledztwa OBWE. Saakaszwili obiecał też pomoc medyczną dla rannych (niektórzy mogliby dopatrywać się w tym geście częściowego przyznania się do winy) i wezwał stronę osetyjską do wznowienia rozmów „bez żadnych warunków wstępnych”. Oferta podjęcia rozmów została jednak wstępnie odrzucona przez Kokoitiego.

***

Skomplikowana kaukaska układanka wydaje się nie mieć żadnego rozwiązania. Swoje racje mają i Gruzini domagający się poszanowania integralności terytorialnej kraju, i Osetyńcy aspirujący do życia w jednym organizmie politycznym. A nie można zapominać o innych narodach w regionie (vide Czeczenia). Stanowiska stron wydają się w zasadniczych punktach trudne lub wręcz niemożliwe do pogodzenia, a co gorsza, kiedy tylko udaje się odnosić choćby drobne sukcesy (a za taki można uznać nawet sam fakt prowadzenia rozmów), często coś (lub ktoś) w decydującym momencie torpeduje proces zbliżenia. Czy jest to działanie celowe? 

[na podst. civil.ge, lenta.ru, newsru.com, tass.ru]