Prezydent Gruzji gościem programu CNN
Prezydent Gruzji Micheil Saakaszwili wystąpił w czwartek (15.10) w programie "Connect to the world" emitowanym przez globalną telewizję CNN. Odpowiadając na pytania nadesłane przez telewidzów, omówił kwestie związane z ubiegłorocznym konfliktem na Kaukazie i sytuacją wewnętrzną swojego kraju.
Micheil Saakaszwili jest pierwszą głową państwa, która wystąpiła przed kamerami programu "Connect to the world". Do tej pory, głównymi bohaterami serii byli znani ludzie kultury, sportowcy oraz przedstawiciele świata naukowego. Podczas rozmowy transmitowanej na żywo z pałacu prezydenckiego w Tbilisi, gruziński przywódca posługiwał się nienaganną angielszczyzną.
Najistotniejszymi pytaniami zadawanymi przez telewidzów z całego świata były kwestie okoliczności wybuchu ubiegłorocznej wojny rosyjsko-gruzińskiej o Abchazję i Osetię Południową oraz sytuacją polityczną w Gruzji. Odnosząc się do pytania, dlaczego Gruzini zdecydowali się w sierpniu ub. r. na artyleryjski ostrzał stolicy Osetii Południowej Cchinwali, Saakaszwili stwierdził, iż po licznych rosyjskich prowokacjach na przestrzeni wiosny i lata ub. r., które miały miejsce na administracyjnym pograniczu Gruzji i Osetii Pd., władze w Tbilisi uznały, iż mają do czynienia z pełzającą agresją ze strony północnego sąsiada.
"Gdy ktoś nas napada, a jesteśmy małym krajem, mamy do wyboru tylko dwa wyjścia: skapitulować i zakończyć swoją egzystencję, albo trwać w oporze. Przecież oddziałom, które okupują nasz własny kraj nie wysyła się kwiatów, a mam wrażenie, że niektórzy oczekiwali czegoś takiego od mojego narodu. Zdecydowaliśmy się więc na drugie z tych rozwiązań. Musieliśmy zareagować, musieliśmy odpowiedzieć, byliśmy od wielu tygodni prowokowani przez siły rosyjskie. To oni pierwsi, jeszcze przez ostrzałem Cchinwali, otwierali do nas ogień, ich wojska naruszały nasze granice... Dlatego nie było żadnej innej możliwości, wybór był prosty" - tłumaczył widzom CNN prezydent Gruzji.
Odpowiadając na pytanie telewidza z Francji zarzucającemu władzom w Tbilisi naruszanie reguł demokracji, Micheil Saakaszwili podkreślił, że Gruzja jest krajem o rozwiniętych swobodach obywatelskich, a co więcej, w obliczu bardzo poważnego zagrożenia swojej suwerenności ze strony Rosji nie stara się ograniczać praw opozycji do protestów przeciwko rządowi.
"Proszę sobie wyobrazić, że Tbilisi leży zaledwie kilkadziesiąt kilometrów od granicy z Rosją. Po drugiej stronie granicy stoi rosyjska artyleria, z wycelowanymi działami na same centrum naszej stolicy, w tym na pałac prezydencki, w którym teraz się znajduję. I w takich okolicznościach mój rząd pozwala opozycji na czteromiesięczne blokowanie głównej arterii naszej stolicy poprzez opozycję, co przecież utrudniło pracę urzędowi prezydenta - sam na czas protestów musiałem przenieść się do innego budynku! Jest u nas dwadzieścia kilka niezależnych stacji telewizyjnych, w których codziennie pokazywane są liczne audycje i talk-shows na tematy polityczne. Mamy mnóstwo stronnictw i partii, jesteśmy jednym z najbardziej świadomych politycznie i przywiązanych do wolności społeczeństw" - zadeklarował prezydent Gruzji.
Na podstawie: cnn.com, adjaratv.ge, rustavi2.com.ge
Na zdjęciu: prezydent Gruzji Micheil Saakaszwili, za: president.gov.ge