Rosja/ Jelcyn podsumowuje swoją „epokę”
75-te urodziny Borysa Jelcyna (1 lutego) skłaniają do podsumowań. Były prezydent Rosji udzielił obszernego wywiadu gazecie „Itogi”. Jelcyn jest zadowolony z bilansu swoich rządów, choć podkreśla, że okres transformacji, kiedy sprawował władzę, był dla Rosji trudny. O obecnej sytuacji kraju Jelcyn powiedział: „strategiczny kurs jest właściwy, popieram go”. Jelcyn jest też zadowolony, że wybierając na swojego następcę Władimira Putina „nie pomylił się”.
Jelcyn czasem bywa w mediach zachodnich przeciwstawiany Władimirowi Putinowi; niektórzy obserwatorzy utrzymują, że styl jego rządów był „demokratyczny”, podczas gdy Putin jest oskarżany o tendencje autokratyczne. Czy jednak nie jest to zbyt daleko idące uproszczenie? Mozna bowiem też pokusić się o postawienie tezy, że obiektywne osłabienie Rosji za czasów Jelcyna wymuszało po prostu na gospodarzu Kremla - kto by nim nie był - prowadzenie polityki, w której było miejsce na pewne ustępstwa.
Putin jest OK
„Oczywiście cieszę się, że się nie pomyliłem stawiając na Władimira Putina” – powiedział w cytowanym wywiadzie Jelcyn. Jego zdaniem Rosja na obecnym etapie rozwoju potrzebuje polityka młodego, wierzącego w swobody wolnorynkowe i obywatelskie, a jednocześnie obdarzonego „silną wolą” – te cechy zdaniem Jelcyna charakteryzują obecnego pana Kremla. „Jestem zwolennikiem silnej ręki, silnej władzy prezydenta. Bez tego mocnego rdzenia nasz ogromny kraj się rozpadnie – argumentował Jelcyn – Nie zapominajmy o spadku, który dostał nam się po ZSRR: terytorialno-narodowym ustroju Rosji. Każde osłabienie centrum spowoduje wzrost nastrojów separatystycznych”.
Według byłego rosyjskiego szefa państwa, w odróżnieniu od czasów radzieckich obecna Rosja jest krajem „cywilizowanym”: „nikogo nie straszymy, nie pobrzękujemy bezmyślnie bronią, nie pomagamy dyktatorom, nie uczestniczymy w podejrzanych lokalnych wojnach”. W obecnej Rosji Jelcynowi najbardziej podoba się „nastawienie ludzi. Kraj stale się rozwija i idzie naprzód. Sytuacja ekonomiczna się poprawia (…) Ludzie są przekonani, że najcięższe już za nami. I to jest rzeczywiście prawda”.
WNP – na zawsze razem
Jelcyn sądzi, że cywilizacyjna wspólnota krajów poradzieckich jest zjawiskiem trwałym. „Jestem przekonany: ambicje polityków nie zniszczą historycznego braterstwa narodów wchodzących w skład dawnego ZSRR. Zawsze będziemy razem, w ramach WNP lub jakiejś innej wspólnoty państw euro-azjatyckich”. Nie przeszkadzają temu tzw. „kolorowe rewolucje”: „Co się stało, to się nie odstanie. W Ukrainie, Gruzji, Kirgizji doszli do władzy nowi ludzie, teraz to z nimi trzeba pracować”.
Natomiast perspektywa podobnego politycznego przełomu w Rosji jest zdaniem Jelcyna absolutnie nierealna: „Nie ma u nas dla tego ani politycznej, ani narodowej podstawy”.
Lata 90.-te: wyszło nie tak źle
„ (…) robiłem wszystko, żeby życie w Rosji zmieniło się na lepsze, żeby się nas nie bano, tylko szanowano, żebyśmy mogli być dumni z naszego kraju – mówił Jelcyn wspominając okres kiedy był przy władzy – Oczywiście zdarzały się błędy, złudzenia, że będzie można dokonać głębokiej zmiany szybko, jednym zrywem. Natychmiast wszystkiego zrobić się nie dało. Ale generalnie w kierunku od totalitaryzmu do normalności, do zdrowego, cywilizowanego państwa wszystko zrobiliśmy prawidłowo”. Co szczególnie ważne, „zdołaliśmy przejść ten etap bez dużego rozlewu krwi, bez wojny domowej, choć dwukrotnie byliśmy tego bliscy – w 91’ i 93’ roku”.
Jelcyn odniósł się także do spraw, które budziły największe kontrowersje za jego prezydentury. Bronił decyzji o siłowym rozwiązaniu sporu z parlamentem w 1993 roku. Taki scenariusz był jego zdaniem nieunikniony, ponieważ buntownikom, którzy poczuli „zew władzy”, trzeba było pokazać twardość i zdecydowanie. Były prezydent Rosji pozwolił sobie na uwagę, że gdyby podobnym zdecydowaniem wykazały się władze Rządu Tymczasowego w 1917 roku, „nie byłoby tej ogromnej katastrofy, która dotknęła nasz kraj prawie 90 lat temu”.
Były prezydent nie uważa też za błąd decyzji o stoczeniu pierwszej wojny czeczeńskiej (lata 1994-1996). Przyznał, że wprawdzie w drugiej połowie lat 90.-ych zastanawiał się, czy porozumień w Chasawjurcie nie należało podpisać już w 1994 roku, nie dopuszczając tym samym do przelewu krwi na Północnym Kaukazie. Ale ostatecznie, uważa Jelcyn, kompromis z przywódcami czeczeńskiej rewolty był na dłuższą metę niemożliwy: „Celem Maschadowa i jego otoczenia nie była wolna Czeczenia, tylko fundamentalizm na Kaukazie, stworzenie terrorystycznego państwa wewnątrz Rosji. Innego wyjścia oprócz zniszczenia terrorystów cywilizowane państwa nie mają” – osądził Jelcyn.
Broniąc się przez innymi zarzutami kierowanymi często pod jego adresem: o niewłaściwe działania w obliczu kryzysu gospodarczego z sierpnia 1998 roku, o mętną prywatyzację, zbyt pochopną zgodę na rozwiązanie ZSRR w Białowieży w grudniu 1991 roku, Jelcyn powiedział, że są one czynione przez ludzi „z krótką pamięcią”, nie uwzględniających ówczesnych specyficznych i trudnych realiów.
Emerytura pod Moskwą
Obecnie Borys Jelcyn nie prowadzi aktywnego życia politycznego (choć bywa gościem na uroczystościach politycznych, ostatnio np. wziął udział w inauguracji prezydenta Kazachstanu Nursułtana Nazarbajewa, gdzie rozmawiał z prezydentem Gruzji Micheilem Saakaszwilim). Większość czasu spędza w posiadłości pod Moskwą, żyje z emerytury oraz honorariów za trzy opublikowane przez siebie książki i cieszy się towarzystwem wielopokoleniowej już rodziny (jest podwójnym pradziadkiem).
Jelcyn namiętnie czyta (jak sam mówi po kilkaset stron dziennie wszystkiego: pamiętników, reportaży, kryminałów, powieści historycznych, gazet codziennych). Jako zapalony kibic obserwował też ostatnio występy Rosjan na Australian Open, i z niecierpliwością czeka na początek Zimowych Igrzysk Olimpijskich w Turynie. Na uroczystość urodzinową zamierza zaprosić „krewnych, przyjaciół, rodzinę”. Jak sam zaznacza, teraz już nie musi „trzymać się protokołu” zapraszając gości na podobne okazje.
[na podst. itogi.ru]