Rosja/ Przypadki rasizmu wstrząsnęły krajem
„Nieznani młodzi sprawcy” pobili w sobotę w Moskwie Zaura Tutowa, ministra kultury wchodzącej w skład Federacji Rosyjskiej Republiki Kabardyno-Bałkarii. Tutow to także „zasłużony artysta” Rosji, znany śpiewak operowy. Media spekulują, że zdarzenie miało podtekst rasistowski. Tutow twierdzi, że napastnicy wznosili okrzyki „Rosja dla Rosjan”.
Do zdarzenia doszło w sobotę wieczorem, po koncercie zespołu „Adygi” który odbył się w domu kultury „Sokolinaja Gora”. W ośrodku położonym we wschodniej części Moskwy odbywał się pokaz tańców narodowych. Kiedy Tutow wraz z żoną wychodził z budynku, został napadnięty przez grupę kilkunastu młodych ludzi wykrzykujących rasistowskie hasła. Tutow w rezultacie pobicia doznał obrażeń oraz wstrząśnienia mózgu i został poddany hospitalizacji. Żona artysty utrzymuje, ze milicja, pomimo kilkakrotnie ponawianych przez telefony komórkowe wezwań, „nie spieszyła się”. Dżamiła Hagarowa, rzecznik prasowy prezydenta Kabardyno-Bałkarii, twierdzi, że przybyli na miejsce pracownicy organów ochrony porządku nie zrobili nic, aby zatrzymać napastników. Rząd Kabardyno-Bałkarii wyraził oburzenie incydentem.
Tymczasem prokuratura, która już wszczęła sprawę, nie dopatrzyła się w całym zdarzeniu podtekstów rasistowskich. Prowadzi ona działania w związku z „dokonaniem umyślnej szkody cielesnej”. Prokuratora ma także wyjaśnić sprawę bezczynności milicji. Krewni Tutowa nie mieli jednak wątpliwości co do charakteru napaści. Córka artysty powiedziała, że „odniosła wrażenie” iż napastnicy, uzbrojeni w rozbite butelki po piwie, czekali przy wejściu na pochodzących z Kaukazu członków zespołu.
***
Pobicie Tutowa to niejedyna sprawa tego rodzaju, jaką żyje obecnie Rosja. Nie milkną także echa dużo tragiczniejszego wypadku, do jakiego doszło w lutym 2004 roku w Sankt Petersburgu. Wtedy to kilkoro młodych ludzi zaatakowało rodzinę tadżyckich pracowników tymczasowych: ojca z dwójką małych dzieci. W wyniku jedenastu ran kłutych, zmarła dziewięcioletnia dziewczynka Churszeda Sułtonowa.
W całej sprawie, obok młodego wieku napastników (niektórzy mieli poniżej piętnastu lat), szokujący jest także wyrok sądu, który w zeszły czwartek (30 marca) wymierzył siedmiu oskarżonym kary zaledwie od 1,5 do 5,5 lat pozbawienia wolności. Sąd nie mógł postąpić inaczej z uwagi na stanowisko przysięgłych. W wydawałoby się jednoznacznej sytuacji przysięgli nie dopatrzyli bowiem się motywów rasistowskich, i w rezultacie sprawcy zostali skazani za „chuligaństwo” i kradzież. Także głównemu oskarżonemu, nieletniemu Romanowi Kazakowowi, który początkowo odpowiadał za zabójstwo na tle rasowym, zmieniono i złagodzono pierwotną kwalifikację czynu.
Tymczasem prokuratura nie dość, że była przekonana o rasowym tle zabójstwa, to także próbowała przekonać przysięgłych o inspirowaniu całej tragedii przez „trzech niezidentyfikowanych mężczyzn”, którzy podobno w feralny dzień zlecili grupie wyrostków „zapolować na małpy”. Nie udało się jednak w śledztwie „pociągnąć” tego wątku, podobnie jak powiązać oskarżonych z petersburskim podziemiem skinów, liczącym około dwudziestu tysięcy osób i zajmującym się np. kolportażem broszury zatytułowanej „Podręcznik ulicznego terroru” (według używanej w nim terminologii biali to „myśliwi”, a „kolorowi” to „zwierzyna”).
Przeciwko łagodnemu wyrokowi zaprotestował ojciec dziewczynki, który wysłał list w tej sprawie do prezydenta Putina. Poparły go stowarzyszenia obrońców praw człowieka, a także organizacje tadżyckie i muzułmańskie działające w Rosji. Ich zdaniem taka „wyrozumiałość” wymiaru sprawiedliwości stanowi zachętę dla rosnących w siłę neonazistów. „Nie czujemy się bezpiecznie. – powiedział Nazar Mirzoda, lider społeczności tadżyckiej w Sankt Petersburgu. Jak Azerowie, Uzbecy, Tadżycy mogą wysyłać swoje dzieci do szkół po takich wypadkach?”
Na podst. newsru.com, rferl.org, strana.ru, vremya.ru