Rosja-Ukraina/ Co dalej z gazem dla Europy?
Premier Ukrainy Jurij Jechanurow oświadczył dziś, że Rosja jest wciąż winna Ukrainie transfer 1,5 miliarda metrów sześciennych gazu ziemnego. W obliczu wygasającego 1 stycznia kontraktu na transport tego surowca na Ukrainę, pod znakiem zapytania stoją jego dostawy do reszty krajów Europy.
„Rosja wciąż jest nam winna 1,5 miliarda metrów sześciennych gazu ziemnego na mocy kontraktu z ukraińską państwową spółką gazową Naftogaz”, powiedział dziś premier Jechanurow na konferencji dotyczącej dostaw energii. Oznajmił również, że Rosja została poinformowana o długu. „Nie chcemy, by Rosja była względem nas zadłużona na dzień 1 stycznia 2006 roku."
Wcześniej w tym tygodniu Ukraińcy uznali, iż mają prawo do wynagrodzenia z tytułu udostępnienia swojego terytorium do transportu gazu w głąb Europy w wysokości piętnastu procent objętości transferowanej w ten sposób. Rosyjski Gazprom określił to jako jednoznaczne z kradzieżą.
„Strona ukrainśka wierzy, że proponowana przez Rosję cena jest nie do zaakceptowania”, mówił Jechanurow. Określił stanowisko Rosji jako wywierające ekonomiczną presję na Ukrainę.
Ukraina nie chce się zgodzić na niemal 5-procentowe podwyżki cen gazu ziemnego, po tym jak dotychczas korzystała z preferencyjnych cen tego surowca, oferowanych przez stronę rosyjską. Rosyjski monopol gazowy Gazprom ustalił nową cenę dla Ukrainy na poziomie 220-230 dolarów za 1 000 metrów sześciennych, wliczając opłaty tranzytowe. Brak porozumienia stron w tym sporze może postawić pod znakiem zapytania dostawy gazu ziemnego dla całej Europy. Kwestia jest tym poważniejsza, że Gazprom oświadczył, iż jest zdeterminowany całkowicie zaprzestać dostaw, jeśli nowe porozumienie nie zostanie podpisane do początku roku 2006.
Źródła: en.rian.ru; business.timesonline.co.uk;