Andrea Strunk: Biesłan. Requiem
Początek września 2004 roku sprawił, że Osetia Północna z nikomu bliżej nie znanej republiki rosyjskiej stała się powszechnie znanym miejscem. Wydarzenia z 3 IX (przypadał wtedy początek roku szkolnego) pojawiły się w serwisach informacyjnych na całym świecie. Uwagę przykuł atak na szkołę w osetyńskim mieście Biesłan.
Wydawnictwo Edycja Świętego Pawła 2006
Napastnicy domagali się zwolnienia z więzień swoich wspólników i wyprowadzenia armii rosyjskiej z Czeczenii. Grozili śmiercią zakładników w razie odmowy spełnienia ich żądań. Do dzisiaj nie wyjaśniono, kto ponosi odpowiedzialność za masakrę, do jakiej ostatecznie doszło. Odpowiedzi starała się poszukać niemiecka reporterka z Lubeki Andrea Strunk w swojej książce Biesłan. Requiem. Pozycja ta ukazała się w czerwcu 2005 roku. Jej treść odnosi się do zamachu terrorystycznego na osetyjską szkołę.
Biesłan to trzecie pod względem wielkości miasto w Osetii Północnej, leżące kilkadziesiąt kilometrów od granicy z Inguszetią, skąd przybyli napastnicy. Rozpoczęcie roku szkolnego 2004/2005, świętowane, jak w całej Rosji bardzo uroczyście (wraz z uczniami inaugurującymi naukę także ich rodzice, dziadkowie), przeszło do historii. Według oficjalnych danych zginęły 332 osoby (w tym 176 dzieci i 32 zamachowców).
Autorka przedstawia tę tragiczną sytuację w bardzo szerokim kontekście kulturowym, historycznym i politycznym. Przytacza wiele informacji z historii Osetii, zaczynając sagą
o Nartach (mitycznych przodkach Osetyńczyków), kończąc na historii prezydenta Dżasochowa zdymisjonowanego w wyniku machinacji Kremla. Pojawiają się cytaty z literatury rosyjskiej przedstawiające Osetyńców jako dzikich, nałogowo pijących, odważnych, podlegającym tylko sobie, nie uznających władzy (Lermontow) albo graczy, marnotrawnych, źle ubranych (Dumas). Autorka zwraca uwagę na zatargi, jakie mają miejsce między mieszkającymi na tym terenie narodami, Dla przykładu podaje tzw. Region Podmiejski, od 1944 roku obiekt sporu pomiędzy Inguszami a Osetyńcami. Ale czy ta kość niezgody mogła spowodować taką tragedię? Trudno to ocenić po lekturze książki Andrei Strunk. Niemiecka reporterka unika formułowania jednoznacznych tez, nie spłyca problemu, którego zresztą do dzisiaj nie rozwiązano. Z tekstu wybija się obiektywizm i wyraźne wartościowanie zachowań tak jednej, jak i drugiej strony.
Andrea Strunk wydaje się przy tym mniej napastliwa niż słynna rosyjska reporterka Anna Politkowska, która także pisała o Kaukazie. Zamiast śmiałych oskarżeń posługuje się wypowiedziami osób bezpośrednio związanych z dramatem (rodzin ofiar, osób, które przeżyły tragedię) układając je w osobne historie. Każda z nich opatrzona jest na wstępie cytatem (wiersze, legendy, przysłowia) oddającym kontekst kulturowy. Znajdziemy fragmenty tekstów dagestańskiego poety Rasuła Gamzatowa, gruzińskiego Joseba Lingiszwilego, tabasarańskiego Mutaliba Mitarowa, czeczeńskiego Aptiego Bisułtanowa, rosyjskiej poetki Anny Achmatowej (Przed tą zgryzotą skłaniają się, gdy zatrzymuje się wielka rzeka), Michała Lermontowa i wielu innych.
Oceniając Biesłan. Requiem, z punktu widzenia wartości sprawozdawczej (choć przecież tego starała się uniknąć autorka), trzeba zauważyć, że pozycja ta zawiera kompletne dane dotyczące liczebności ofiar czy przebiegu zdarzeń. Autorka pokusiła się nawet o ocenę zachowania rosyjskich służb specjalnych, stwierdzając wprost, że za mało osób chciało ocalenia zakładników. Kluczowe dla niepowodzenia negocjacji było zdaniem Strunk niedopuszczenie do rozmów prezydenta Inguszetii Rusłana Auszewa, który zaoferował swoją pomoc w kontaktach z rodakami-zamachowcami. Z uczestników tamtych wydarzeń wynika też, że specnazowcy użyli broni (rakiety przeciwpancerne i miotacze ognia), kiedy w ich zasięgu biegali zakładnicy. Andrea Strunk dementuje też oficjalne informacje o składzie etnicznym grupy terrorystów, podając, że było wśród nich 33 Inguszy i Czeczenów oraz jeden Osetyniec (w mediach rozpowszechniano plotkę o rzekomym udziale w zamachu czterech Arabów i jednego czarnoskórego terrorysty, czemu zdecydowanie zaprzeczają wypowiedzi świadków).
Co jakiś czas pojawiają się nowe, sprzeczne z poprzednimi, raporty. Różnią się liczbą ofiar, narodowością napastników i co najważniejsze kolejnością wydarzeń. Wokół tego newralgicznego punktu toczą się właściwie wszystkie spekulacje dotyczące Biesłanu. Andrea Strunk, mimo że przytacza szokujące informację o zachowaniu rosyjskich żołnierzy, dystansuje się raczej od polityki i skupia się na ofiarach i ogólnoludzkim wymiarze tragedii, która ich dotknęła. Porównując Biesłan z Czeczenią, pisze, że rodziny zamordowanych Czeczenów nie mają nawet szans na wypłakanie się nad grobem. Zmarli dają człowiekowi żyć, ale żywi opłakujący zabitych nie dają. Żaden raport tego nie zmieni.