Ukraina/ Cena gazu się nie zmieni, ale tylko na razie
W ostatni piątek (30 czerwca) premier Jurij Jechanurow ogłosił na posiedzeniu rządu, że w trzecim kwartale cena gazu dla Ukrainy ma wynosić 95 dolarów za tysiąc metrów sześciennych surowca. „Będziemy prowadzić dalsze prace” – skomentował natomiast Jechanurow sytuację, jeśli chodzi o trzy ostatnie miesiące roku. Te słowa, oznaczające w istocie wielką niewiadomą, potwierdzają, że sporo racji mieli krytycy porozumienia gazowego zawartego na początku roku przez Rosję i Ukrainę – miało ono gwarantować Ukrainie stały poziom cen przez okres pięciu lat. Tymczasem, jak widać, można tu raczej mówić o zaledwie pięciu miesiącach względnego spokoju.
Turkmeńska łamigłówka komplikuje sprawę
Nie należy zapominać, jak przypomina w swojej analizie Radio Wolna Europa, że większość zasobów gazu, które trafiają z Rosji na Ukrainę, pochodzi de facto ze złóż turkmeńskich – zastanawiając się nad przyszłymi energetycznymi tarciami nie sposób więc ignorować wydarzeń rozgrywających się wokół tego środkowoazjatyckiego kraju. Kiedy więc 29 czerwca zerwano negocjacje między Turkmenistanem a Gazpromem odnośnie dostaw gazu do Rosji w końcu roku (Turkmeni żądają zwiększenia ceny z obecnych 65 do 100 dolarów za tysiąc metrów sześciennych; w przeciwnym razie grożą wstrzymaniem dostaw od września), wywarło to natychmiastowy wpływ na sytuację Ukrainy.
Dzień później bowiem niepowodzeniem zakończyła się próba zawarcia porozumienia ukraińsko-turkmeńskiego. Ukraina chciała sobie zapewnić bezpośredni dostęp do bogatych zasobów kontrolowanych przez Aszchabad – problem jednak w tym, że przetransportować turkmeński surowiec można tylko rurociągami biegnącymi przez terytorium rosyjskie, kontrolowanymi przez Gazprom.
Zapowiadana podwyżka cen gazu środkowoazjatyckiego – a w maju ruch w tę stronę zasygnalizował też drugi w z wielkich dostawców, Kazachstan, żądając 140 zamiast 50 dolarów – może mieć bardzo nieprzyjemne implikacje dla Ukrainy, a zapewne także odbije się echem na rynku ogólnoeuropejskim. Bazujący na tanim środkowoazjatyckim gazie Gazprom, aby ratować swoją marżę, może być już wkrótce zmuszony do podniesienia cen.
Turkmenistan w czasie ostatnich negocjacji oferował Ukrainie gaz na czwarty kwartał po 100 dolarów za tysiąc metrów sześciennych: warunkiem zawarcia umowy było jednak zapewnienie przez Ukrainę transportu surowca. Tymczasem wobec oporu Gazpromu Kijów tak naprawdę niewiele w tej sprawie może zdziałać.
Czy ta w dużej mierze patowa, jak się zdaje, sytuacja oznacza, że kolejna gazowa wojna już za kilka miesięcy jest nie do uniknięcia?
Na podst. korrespondent.net, rferl.org