Ukraina/ Razem czy osobno?
Na spotkaniu delegatów reprezentujących okręgi południowej i wschodniej Ukrainy w Siewierodoniecku, w którym uczestniczył również premier Janukowycz, padł pomysł utworzenia „zjednoczenia bliskich sobie obwodów” i przeprowadzenia referendum w tej sprawie 12 grudnia (publikujemy przyjęte przez zjazd oświadczenie). Prezydent Kuczma ostro skrytykował jako sprzeczne „tak z prawodawstwem, jak i z konstytucją” wszelkie pomysły tworzenia na Ukrainie organizmów o statusie autonomicznym. Tymczasem W. Juszczenko oskarżył władzę o „wyciagnięcie niebezpiecznej karty – separatyzmu” i o dążenie do rozbicia kraju. Zapowiedział także wszczęcie śledztwa przeciw inicjatorom zjazdu w Siewierodoniecku.
Zjazd w Siewierodoniecku
W zjeździe wzięło udział 3 tys. delegatów, a wśród uczestników znajdowali się także premier W. Janukowycz oraz mer Moskwy J. Łużkow. W swoim przemówieniu Janukowycz podkreślił, że obecny kryzys trzeba przełamać, ale tylko używając środków zgodnych z prawem i konstytucją Ukrainy. Stwierdził również, że jeśli Radzie Bezpieczeństwa Narodowego nie uda się wymóc na opozycji zakończenia blokady najważniejszych urzędów państwowych, trzeba będzie „powiedzieć temu zdecydowane nie”. Janukowycz oskarżył opozycję o brak troski o wyniki ekonomiczne kraju i oświadczył, że obecnie „regiony zachodnie nie płacą za dostarczane ze wschodu surowce energetyczne” (można to uważać za delikatną próbę ekonomicznego szantażu).
Delegaci przypomnieli o decyzji CKW przyznającej zwycięstwo w wyborach Janukowyczowi oraz domagali się przeprowadzenia ceremonii zaprzysiężenia go na stanowisko głowy państwa. O sprowokowanie obecnego kryzysu obwiniali obok opozycji też prezydenta Kuczmę, w ich mniemaniu „bezczynnego” wobec sprzecznych z prawem działań opozycji.
Janukowycz, jak przystało na urzędującego premiera, nie wygłaszał oświadczeń sprzecznych z ukraińskim prawem. Tym niemniej kolejni mówcy posuwali się w swoich wystąpieniach bardzo daleko. Szef Obwodu Ługańskiego Wiktor Tichonow początkowo wprawdzie zadeklarował, że „kwestia autonomii nie została na razie podniesiona” – i nie będzie, chyba że do władzy dojdzie „nie mający legitymizacji prezydent”. Zapowiedział on jednak później utworzenie szerokich instytucji autonomicznych na południu i wschodzie Ukrainy, które obejmowałyby samodzielność podatkową, budżetową oraz finansową. Borys Kolesnikow z Doniecka zaproponował na stolicę temu „tworu” Charków i dodał, że na Ukrainie powinno się przeprowadzić referendum w sprawie wprowadzenia ustroju federalnego, „najbardziej demokratycznego z możliwych”. W podobnym duchu wypowiadali się także delegaci z Charkowa.
Przypomnijmy, że na sesji rady obwodowej w Doniecku w niedzielę (28.11) przyjęto uchwałę o przeprowadzeniu referendum w sprawie autonomii już 5 grudnia. Rada uznała za prezydenta kraju W. Janukowycza i wyraziła wotum nieufności wobec parlamentu. Juszczenkę nazwano „samozwańcem”, przystąpiono też podobno do tworzenia oddziałów lokalnej terytorialnej milicji. Wcześniej (26.11) decyzję o autonomii podjęły m.in. władze Ługańska (wystosowały też prośbę do prezydenta Rosji W. Putina z prośbą o jej uznanie oraz zapowiedziały „zamknięcie granic” Obwodu). W uchwałach zbuntowanych prowincji zapowiedziano też utworzenie na terytorium Ukrainy republiki autonomicznej składającej się ze zdominowanych przez zwolenników Janukowycza południowych i wschodnich obwodów kraju.
Reakcje
Prezydent Kuczma oświadczenia uczestników zjazdu ostro skrytykował. Również według Ministerstwa Sprawiedliwości idea powołania do życia „Południowo-Wschodniej Ukraińskiej Republiki Autonomicznej” jest sprzeczna prawem i konstytucją. Nieco dwuznacznie należy określić postawę Juszczenki – z jednej strony domagał się on podjęcia śledztwa z urzędu przeciw separatystom, z drugiej – to właśnie jego zwolennicy pierwsi podjęli akcję „obywatelskiego nieposłuszeństwa”, bojkotując oficjalne wyniki wyborów i uznając na zachodzie kraju władzę Juszczenki.
Cytowany przez vremya.ru ekspert Wadim Karasjew twierdzi jednak, że nie można poważnie mówić o groźbie rozpadu Ukrainy. Wg niego obecne wydarzenia należy rozpatrywać jako polityczną grę i element nacisku mający wzmocnić pozycję przetargową Janukowycza.
Wedle innej teorii, za wszystkim miałby stać prezydent Kuczma, który rzekomo szuka pretekstu do wprowadzenia stanu wyjątkowego w kraju (zagrożenie rozpadem państwa idealnie się do tego „nadaje”).
Podział Ukrainy przyniósł by obu stronom poważne straty ekonomiczne. Najprawdopodobniej mocniej „ucierpiałby” zdominowany przez stronników Juszczenki zachód kraju, uboższy w surowce, biedniejszy i odpowiedzialny za wytwarzanie tylko około 30 % ukraińskiego PKB (gdy same tylko obwody doniecki i dniepropietrowski dają około 40 % krajowego produktu).
Dodatki:
Oświadczenie ogólnoukraińskiego zjazdu przedstawicieli lokalnych organów samorządowych:
„Na podstawie artykułu piątego Konstytucji Ukrainy, jak również biorąc pod uwagę fakt, że akty normatywne wydawane przez parlament ukraiński, gwałcące podstawy na jakich opiera się prawo ukraińskie, spychają nas ze ścieżki legalności, zastrzegamy sobie prawo zwołania 12 grudnia referendum w sprawie statusu regionów (terytoriów)”.
Artykuł V Konstytucji Ukrainy:
„Ukraina jest republiką.
Suwerenem i jedynym źródłem władzy jest lud. Lud sprawuje władzę bezpośrednio i poprzez organy władzy państwowej oraz organy samorządu lokalnego.
Prawo do określenia i zmiany ustroju konstytucyjnego Ukrainy należy wyłącznie do ludu, i państwo, jego organy albo funkcjonariusze tych organów nie mogą go sobie uzurpować.
Nikt nie może uzurpować sobie władzy państwowej.”
[na podst. grani.ru, themoscowtimes.com, ukraina.utro.ru, ukranews.com, vremya.ru]