Ukraina/ Trzech liderów sondaży
Moda na częste publikowanie sondaży wyborczych nie jest obecnie wyłącznie polską specjalnością. Na Ukrainie do wyborów parlamentarnych pozostało jeszcze blisko pół roku, lecz sondażowa gorączka już się zaczęła. Z badań opinii publicznej generalnie wynika, że zwycięzcy należy upatrywać wśród jednej z trzech sił politycznych: Naszej Ukrainy (NSNU) Wiktora Juszczenki, Bloku Julii Tymoszenko (BJuT) lub Partii Regionów Wiktora Janukowycza. Gdyby wybory odbywały się w najbliższym czasie, ich szanse byłyby bardzo wyrównane.
Według najświeższego sondażu, przeprowadzonego przez Międzynarodowy Kijowski Instytut Socjologii, do parlamentu dostałoby się sześć ugrupowań. Wybory wygrałaby Partia Regionów Wiktora Janukowycza z poparciem 14,6 proc. Tuz za nią uplasowałyby się NSNU (14,1 proc.) oraz BJuT (13,7 proc.). Różnice między czołową trójką mieszczą się w granicach błędu statystycznego.
Pozostałe trzy ugrupowania to Komunistyczna Partia Ukrainy (6,6 proc.), Socjalistyczna Partia Ukrainy Aleksandra Moroza (4,6 proc.) oraz Partia Narodowa Władimira Litwina (3,2 proc.). Choć wydaje się, że w Radzie Najwyższej NSNU oraz BJuT byłyby naturalnymi sojusznikami, to możliwe są i inne scenariusze, włącznie nawet z wejściem w skład koalicji Partii Regionów.
Z kolei badanie przeprowadzone w końcu września przez Centrum Badań Socjologicznych przy Uniwersytecie Kijowskim im. Tarasa Szewczenki wykazało bardziej zdecydowane zwycięstwo NSNU (17,6 proc.) oraz BJuT (16,3 proc.) nad Partią Regionów (11,7 proc.) oraz komunistami (7,2 proc.).
Z liderem i bez
Ciekawe wyniki dały badania pokazujące zależność jaka występuje między popularnością partii a osobami ich szefów i czołowych postaci. Potwierdzają one tezę Władimira Litwina, który na spotkaniu ze studentami w Żytomierzu powiedział, że ukraińskich wyborców mało interesują partyjne programy, a bardziej – osobowości liderów i to „czy można im wierzyć”. I tak, „Ukraiński barometr” (badanie przeprowadzone na zlecenie agencji unian.net) wykazał, że poparcie dla NSNU kierowanej przez jej obecnych liderów, o nieco nadwątlonej reputacji (Roman Bezsmiertnyj, Petro Poroszenko, Nikołaj Martynienko) wyniosłoby zaledwie 6,3 proc. podczas gdy objęcie bezpośredniego przywództwa przez Wiktora Juszczenkę wywindowałoby poparcie do poziomu 20,9 proc i dało partii zwycięstwo w wyborach (przed Partią Regionów 19,8 proc. i BJuT 16,8 proc.). Bez Juszczenki NSNU ustąpiłaby w wyborach nie tylko Partii Regionów (20,2 proc.) oraz BJuT (18,4 proc.), ale i Socjalistycznej Partii Ukrainy (9,5 proc.) oraz komunistom (6,9 proc.).
Podobny mechanizm ma zastosowanie także i do innych ugrupowań; na przykład Partia Narodowa może liczyć na około 5-6 proc. głosów, pod warunkiem, że będzie kierowana przez Władimira Litwina, i tylko na 0,2 proc. jeśli wystartowałaby bez swojego lidera.
Litwin tworzy koalicję wyborczą
Władimir Litwin oświadczył, że jego Partia Narodowa przystąpi do wyborczej rywalizacji w jednym bloku wspólnie z partią „Solidarność” (udzielał się w niej m.in. Petro Poroszenko) oraz ugrupowaniem „Naprzód Ukraino!”. Szczególnie alians z tym ostatnim wzbudza kontrowersje: zdaniem Nikołaja Tomienko jego członkami bądź sympatykami są ludzie z finansowo-politycznego „układu kuczmowskiego”, w rodzaju zięcia byłego prezydenta, oligarchy Wiktora Pinczuka.
Ocena kryzysu rządowego
Kryzys rządowy związany z odwołaniem z funkcji premiera Julii Tymoszenko wpłynął niekorzystnie na pozycję prezydenta Juszczenki. Ankietowani poproszeni o wskazanie, kto zawinił „rozpadowi drużyny Juszczenki”, najczęściej wskazywali samego prezydenta (36,5 proc.), a następnie otoczenie biznesowe skupione wokół administracji prezydenckiej (26,3 proc.). Zaledwie 10,5 proc. winą obciążyło Julię Tymoszenko, a jeszcze mniejszy odsetek widział w wydarzeniach rozgrywających się na szczytach władzy skutek knowań opozycji (2,8 proc.).
Juszczenko ostatnio zdaje się znajdować w politycznej defensywie: notowania jego popularności spadają, a prezydent musi się gęsto tłumaczyć ze swoich działań, odpierając także pojawiające się plotki. Przykładowo, ostatnio Juszczenko zaprzeczył pogłoskom, jakoby miał zamiar zdymisjonować 20 z 24 szefów obwodów Ukrainy. Takie twierdzenia prasy nazwał wręcz „prowokacją”. Nie poprawiły też pozycji prezydenta rozdmuchiwane przez prasę skandale związane z jego synem.
[na podst. for-ua.com, korespondent.net, unian.net]