Portal Spraw Zagranicznych psz.pl




Portal Spraw Zagranicznych psz.pl

Serwis internetowy, z którego korzystasz, używa plików cookies. Są to pliki instalowane w urządzeniach końcowych osób korzystających z serwisu, w celu administrowania serwisem, poprawy jakości świadczonych usług w tym dostosowania treści serwisu do preferencji użytkownika, utrzymania sesji użytkownika oraz dla celów statystycznych i targetowania behawioralnego reklamy (dostosowania treści reklamy do Twoich indywidualnych potrzeb). Informujemy, że istnieje możliwość określenia przez użytkownika serwisu warunków przechowywania lub uzyskiwania dostępu do informacji zawartych w plikach cookies za pomocą ustawień przeglądarki lub konfiguracji usługi. Szczegółowe informacje na ten temat dostępne są u producenta przeglądarki, u dostawcy usługi dostępu do Internetu oraz w Polityce prywatności plików cookies

Akceptuję
Back Jesteś tutaj: Home

Wojna Obamy w Afganistanie


30 listopad 2009
A A A

Obecność amerykańskich wojsk na terenie Afganistanu i ciągnąca się od przeszło 8 lat operacja zwalczania talibskich rebeliantów w tym kraju, spotyka się z coraz gorszym odbiorem ze strony zwykłych Afgańczyków. Działania wojenne mające na celu zniszczenie Talibów i uniemożliwienie im odzyskania władzy na terenach wchodzących w skład Afganistanu odbijają się negatywnie na afgańskiej ludności. W powszechnym odbiorze zwykłego Afgańczyka, obecności amerykańskich wojsk towarzyszy śmierć, zniszczenie i bieda.
Wojska armii Stanów Zjednoczonych operują na terenie Afganistanu od października 2001r. Zdecydowana przewaga technologiczna, a także zdeterminowanie amerykańskich żołnierzy zadecydowały o szybkim rozprawieniu się z afgańskimi Talibami, którzy rządzili krajem od czasu zakończenia radzieckiej obecności w tym kraju pod koniec lat 80tych ubiegłego wieku.

ImageNiebawem po obaleniu reżimu Talibów, którzy wprowadzili surowe koraniczne zasady do życia codziennego obywateli, Amerykanie ogłosili powołanie popieranego przez siebie rządu tymczasowego, na czele którego stanął pełniący jednocześnie funkcję tymczasowego prezydenta, Hamid Karzai. W pierwszych demokratycznych wyborach z roku 2004r. Karzai pokonał wszystkich swoich przeciwników i w grudniu został zaprzysiężony na urząd prezydencki. Nowy rząd, popierany przez międzynarodową społeczność miał poluzować surowe prawo oraz zapewnić powiew świeżości i zasad demokracji w skostniały system.

Jednak spokój uzyskany zaraz po wypędzeniu Talibów, a także po powołaniu legalnych, demokratycznie wybranych władz, nie trwał zbyt długo. Błędy popełniane przez wojska Stanów Zjednoczonych oraz ich sojuszników, korupcja i brak odpowiednich kwalifikacji urzędników państwowych, a także niemożność pojmania przywódcy Al – Kaidy będącego jednoczośnie symbolem walki z „niewiernymi” – Osamy Bin Ladena, spowodował stopniowy wzrost obecności i aktywności talibskich bojowników na afgańskiej ziemi.

ImageCoraz częściej dochodziło do samobójczych zamachów na przedstawicieli władz centralnych lub też na osoby cywilne, podejrzewane o współpracę z Amerykanami. Skutkowało to nie tylko spadkiem bezpieczeństwa oraz wzrostem problemów przy wprowadzaniu względnej stabilizacji na terenach kontrolowanych dotąd przez centralny rząd, ale również zaostrzeniem działań odwetowych ze strony wojsk amerykańskich, stanowiących odpowiedź na coraz śmielsze poczynania rebeliantów.

Jak w przypadku każdego konfliktu zbrojnego, najbardziej poszkodowaną stroną, jest zawsze strona niewinna, czyli cywile. Nie inaczej było w tym przypadku. Rosnąca aktywność militarna wojsk zachodnich doprowadziła do dramatycznego wzrostu ofiar po stronie ludności cywilnej. Spowodowało to drastyczną zmianę nastawienia społeczeństwa afgańskiego wobec obcych wojsk znajdujących się w ich kraju. Z wyzwolicieli, Amerykanie stali się najeźdźcami, z posłańców światłej demokracji, stali się dostarczycielami bólu i cierpienia, z przyjaciół, stali się wrogami.

Z każdym miesiącem sytuacja wojsk zachodnich stawała się coraz trudniejsza. Talibowie przejmowali pod swoją kontrolę coraz większe połacie afgańskiego terytorium. Z czasem, południowo – wschodnie prowincje kraju, graniczące z Pakistanem, zostały całkowicie opanowane przez rebeliantów. Na tych terenach nikt nie uznawał już władzy rządu centralnego, ani też amerykańskich wojsk. Ludność cywilna, która do niedawna jeszcze tak ochoczo wspierała nową administrację i wojska zachodnie, teraz zaczęła opowiadać się po stronie niedawnych ciemiężycieli.

Administracja George’a W. Busha, która dała początek operacji wojsk amerykańskich w Afganistanie, nie zdołała poradzić sobie z potrzebą stabilizacji sytuacji w poszczególnych rejonach, a także stopniowym odbudowywaniem i demokratyzacją kraju. Wybory 2008 roku, skutkujące zmianą na stanowisku prezydenta Stanów Zjednoczonych, miały odmienić amerykańskie podejście do kwestii Afganistanu. Niebawem po swoim zaprzysiężeniu na 44 prezydenta USA, Barack Obama ogłosił swój plan zmierzający do poprawy trudnej sytuacji wojsk amerykańskich w Afganistanie, a także do podjęcia kroków, które jego administracja uważała ze niezbędne w celu ustabilizowania sytuacji w tym środkowoazjatyckim kraju. Sytuacja wewnętrzna w ogarniętym wojną kraju miała się zmienić do tego stopnia, aby móc zacząć stopniowe wycofywanie się zachodnich sił oraz przekazywanie odpowiedzialności za pokój i bezpieczeństwo samym Afgańczykom.

Image
 
Nowa administracja przewidywała zmianę dotychczasowego podejścia, które nie spełniało pokładanych w nim oczekiwań. Obama zapowiedział, iż siły amerykańskie skupią się przede wszystkim na odbudowie infrastruktury, zwłaszcza dróg, kanalizacji i szkół. Ponadto, nowe podejście do problemu afgańskiej misji zakładało również większy nacisk położony na szkolenie miejscowych sił porządkowych, pracowników administracji, a także pomoc ludności cywilnej w przywracaniu ładu i porządku na „afgańskiej ulicy”. Wszystkie te działania miały na celu zbudowanie nici porozumienia między zachodnimi siłami, a ludnością cywilną Afganistanu. Administracja Baracka Obamy zdawała sobie bowiem sprawę z faktu, iż kluczem do rozwiązania problemu talibskiej rebelii w kraju było i jest zdobycie poparcia ze strony zwykłej ludności.

Jednakże Amerykanie wcale nie zamierzali rezygnować z tradycyjnych form zwalczania Talibów na afgańskiej ziemi. Właśnie w tym celu Barack Obama oznajmił, iż do końca roku amerykańskie siły wojskowe w Afganistanie zostaną wzmocnione o dodatkowe 21 tys. żołnierzy. Posiłki te miały za zadanie poprawę możliwości operacyjnych dowódców na miejscu jak i umożliwienie przeprowadzania o wiele liczniejszych i szeroko zakrojonych operacji wojskowych, zwłaszcza na południu kraju. Te działania miały być kluczem w skutecznym rozprawieniu się w rebeliantami. Przykładem takich akcji może być lipcowa operacja o kryptonimie „Khanjar” („Cios Miecza”), która zaangażowało przeszło 4 tysiące amerykańskich marines i ok. 650 żołnierzy szkolonej przez siły zachodniej afgańskiej armii. Dodatkową rolą, jaką miały spełnić dosyłane wojska, była ochrona wyborów prezydenckich w Afganistanie, które odbyły się 20 sierpnia tego roku. To właśnie wybory miały stać się wyznacznikiem postępów w demokratyzacji kraju oraz stabilizowania sytuacji wewnętrznej przez siły koalicyjne.

Czy nowa strategia amerykańskiej administracji spełniła jak dotychczas swe zadanie? Na to pytanie trzeba będzie poczekać aż do zakończenia działań wojennych i rozpoczęcia procesu wycofywania się zachodnich wojsk z Afganistanu. Taktyka polegająca na zjednywaniu sobie ludności cywilnej i stopniowej odbudowie kraju, tak bardzo zniszczonego przez wojnę jest na pewno powiewem świeżości oraz swego rodzaju innowacją w podejściu amerykańskich polityków do kwestii Afganistanu. Pozostaje jedynie wyrażać życzenie, iż nieuniknione ostatecznie wycofanie wojsk amerykańskich z Afganistanu będzie miało inny charakter niż miało to w przypadku armii radzieckiej pod koniec lat ’80. Miejmy więc nadzieję, iż Amerykanie nie doznają porażki ze strony ludzi, którym sami pomagali pokonać radzieckich najeźdźców u schyłku Zimnej Wojny. W innym przypadku byłoby to dość ironiczne, nieprawdaż?
 
 
 
Mieszka tu około 20 grup etnicznych. Większość z nich stanowią sunnici. Takie zróżnicowanie etniczne powoduje liczne konflikty miedzy plemionami. Często zdanie lokalnej starszyzny jest ważniejsze niż dekrety wydane w Kabulu. Mimo licznych sporów między sobą Afgańczyków łączył zawsze wspólny wróg. Odpierali oni inwazję Aleksandra Macedońskiego, Wielkiej Brytanii i Związku Sowieckiego. Czytaj więcej
 
 
Atak z 11 września 2001 roku na budynki WTC stanowił tragiczne wydarzenie dla Stanów Zjednoczonych. Kraj ten wkraczając w XXI wiek był niezaprzeczalnym hegemonem. Jednak to właśnie wtedy nastąpił po raz pierwszy w nowoczesnej historii bezpośredni atak na terytorium Stanów Zjednoczonych. Ogłoszona przed administrację Busha wojna z terrorem, na pierwszy rzut oka łączyła wszystkie kraje świata razem w walce z tym przerażającym zjawiskiem. Czytaj więcej
 
 
Wojna partyzancka jest bardzo wygodną formą walki z okupantem. Przynajmniej z punktu widzenia partyzanta. Nie potrzeba wtedy wystawiać do walki wielkich zgrupowań bojowych, nikt nie myśli o tworzeniu zagonów pancernych, nie wspominając już o lotnictwie. Walka toczona jest z ukrycia, a przeprowadzane ataki stają się zupełnym zaskoczeniem dla żołnierzy przeciwnika. Partyzanci dokładnie wiedzą, w co i kiedy chcą uderzyć. W tej asymetrycznej walce to nie najeźdźca, którego siły są teoretycznie co najmniej kilka razy silniejsze ma przewagę. W tego rodzaju konflikcie, jego wojska stają się zwierzyną, a słabiej uzbrojeni i wyszkoleni rebelianci pełnią rolę myśliwych. Czytaj więcej
 
 
Barack Obama od samego początku sprawowania swojego urzędu zapowiadał, że cechą charakterystyczną jego prezydentury będzie zmiana. Mianowicie, zmiana podejścia do najważniejszych spraw związanych z bezpieczeństwem Stanów Zjednoczonych. Czytaj więcej  
 
 
Ogłoszona pół roku temu przez prezydenta Stanów Zjednoczonych, Baracka Obamę nowa amerykańska strategia walki z afgańskimi Talibami zrobiła spore wrażenie na przywódcach pozostałych państw biorących udział w operacji zwalczania rebelii w Afganistanie.
 
 
Atak z 11 września i wypowiedzenie wojny terroryzmowi przez Stany Zjednoczone wymogło na wszystkich państwach ustosunkowanie się do nowej polityki zagranicznej tego mocarstwa. Polska poparła nową politykę zagraniczną Amerykanów i zaoferowała pomoc w postaci wysłania wojsk do Afganistanu. Czytaj więcej