Czarny czwartek protestów we Francji
Transport publiczny w wielu rejonach Francji jest tymczasowo sparaliżowany. W środę, 28.01 o godz. 20 rozpoczął się 24-godzinny strajk pracowników sektora publicznego i prywatnego, będący odpowiedzią na politykę rządu wobec konsekwencji kryzysu gospodarczego.
„Płacenie za konsekwencje kryzysu finansowego nie powinno spoczywać na barkach zwykłych pracowników, którzy w żaden sposób nie są odpowiedzialni za obecną sytuację gospodarczą” – głosi komunikat, wystosowany przez przedstawicieli sektora energetycznego. Strajk jest wspólną akcją wszystkich największych związków zawodowych zrzeszających m.in. pracowników transportu, opieki zdrowotnej, edukacji i poczty. Protestuje również mała część pracowników banków i giełdy, którzy nie godzą się z planami redukcji zatrudnienia.
Skutki strajku najbardziej widoczne są w transporcie. Przedsiębiorstwo kolejowe SNCF zredukowało o 60% liczbę regionalnych pociągów, które pozwalają mieszkańcom przedmieść dostać się do miejsc prac w większych miastach. Nie kursuje 40% superszybkich pociągów TGV i jedna trzecia kolejek metra w Paryżu. Odwołano również co trzeci lot na lotnisku Orly – drugim co do wielkości porcie lotniczym w stołecznym regionie Ile-de-France.
W największych miastach organizowane są manifestacje sprzeciwu wobec polityki rządu. Całkowicie zapełniony jest paryski Plac Bastylii, gdzie od południa gromadzą się manifestanci. „To największe manifestacje pracownicze od 20 lat” – zadeklarował François Chérèque, sekretarz generalny CFDT, jednego z największych francuskich związków zawodowych.
Do manifestantów dołączyli przedstawiciele Partii Socjalistycznej, która chce zyskać na popularności przed zbliżającymi się wyborami do Parlamentu Europejskiej. „Już tego wystarczy!” – nowoływała Martine Aubry, nowa Sekretarz Generalna socjalistów, nawiązując do polityki rządu wobec zwykłych Francuzów, którzy „nie mogą związać końca z końcem, boją się zwolnień”.
Mimo ambitnych planów organizatorów, ogólnokrajowy strajk okazał się mniej dotkliwy, niż się tego spodziewano. Łącznie strajkuje 23% pracowników sektora publicznego – dużo mniej, niż zapowiadano kilka dni temu. Wszystkie długodystansowe loty Air France odbędą się zgodnie z planem, nie ma również zakłuceń na międzynarodowych trasach pociągów TGV. Media zaczynają mówić o „szarym czwartku” i mniejszej niż zakładano mobilizacji wśród społeczeństwa.
Według szacunków rządu, bezrobocie we Francji może niebawem wzrosnąć do 10%. Skutki kryzysu finansowego i protesty społeczne określane są jako jedna z najważniejszych prób, przed którymi stoi prawicowy rząd i prezydent Nicolas Sarkozy, który jeszcze kilka miesięcy temu stwierdził, że „gdy Francuzi strajkują, mało kto ich zauważa”.
Na podstawie: Le Figaro, BBC, CNN, Reuters