Francja/ Michel Barnier na Litwie i Łotwie
Wizyta francuskiego ministra spraw zagranicznych miała ożywić stosunki między tymi państwami a Francją, mocno nadwyrężone od czasu "listu 11" i krytyki Chiraca dotyczącej poparcia nowych państw Unii dla polityki amerykańskiej w Iraku. Obie strony miały też odmienne stanowiska w kwestii stosunków z Rosją.
W czwartek Michel Barnier gościł w Wilnie, gdzie został odznaczony orderem Giedymina, a w piątek udał się do stolicy Łotwy. Zwiedził tam muzeum okupacji poświęcone zajęciu Łotwy przez ZSRR w 1940 i 1945r.
Te symboliczne gesty mają udowodnić wolę zmiany dotychczasowych stosunków, które, nie ukrywając, były dosyć chłodne. Jest to pierwsza wizyta ministra spraw zagranicznych Francji w tych krajach od dziesięciu lat, a ostatnia ważna wizyta to przyjazd prezydenta Francji, Jacquesa Chiraca, w 2001r. Największymi zgrzytami we wzajemych stosunkach były odmienne wizje konfliktu w Iraku i stosunki z Rosją.
Barnier podkreślił, że "oprócz dużych partnerów, takich jak Niemcy, są pozostali. Oni także się liczą, oni także mają swoją wartość dodaną w zagranicznej polityce Unii". Według ministra Francja "nie patrzy z góry na swoich partnerów, obojetnie, czy są mali czy duzi, nowi czy starzy". Dodał, że Kraje Bałtyckie musza "pomóc Unii w zdefiniowaniu jej stosunków z Rosją".
Wydaje się, że takie wzięcie pod uwagę opinii Krajów Bałtycjkich jest skutkiem wydarzeń na Ukrainie. Barnier odbył niedawno wizyty w Moskwie, Kijowie i w Warszawie, aby, jak to okreslił, "zrozumieć stosunek tych państw do Rosjan". Mimo tego, przekonywał nowych członków Unii o tym, że Rosja powinna pozostać uprzywilejowanym partnerem Unii.
/Le Figaro/