Hiszpania/ Wybory do władz samorządowych
Rządzący socjaliści oraz ich konserwatywna opozycja uzyskali niemal równe poparcie według pierwszych wyników niedzielnych (27.05) wyborów lokalnych i regionalnych w Hiszpanii.
Hiszpanie wybierali premierów regionalnych w trzynastu z siedemnastu autonomicznych regionów oraz ponad 8 tys. burmistrzów i ponad 65 tys. członków rad lokalnych. Z prawa do głosowania mogło skorzystać około 35 mln Hiszpanów oraz ponad 300 tys. obywateli UE rezydujących w Hiszpanii, w tym, po raz pierwszy, Polacy.
Wybory samorządowe, są postrzegane przez ekspertów i polityków jako próba generalna przed wyborami powszechnymi w marcu 2008 roku. Były też pierwszym sprawdzianem poparcia dla obecnego rządu José Zapatero po jego dojściu do władzy w marcu 2004 roku i fiasku styczniowych rozmów pokojowych z baskijskimi separatystami.
Po przeliczeniu głosów okazuje się, że mapa polityczna Hiszpanii pozostanie praktycznie niezmieniona i obie partie odniosły sukces. Socjaliści zdobyli największą ilość miejsc w radach miejskich (o 679 więcej niż opozycja), a opozycyjna Partia Ludowa może pochwalić się uzyskaniem największej ilości głosów w przeliczeniu ogólnym - 35,6% w porównaniu do 34,9% rządzącej Hiszpańskiej Socjalistycznej Partii Robotniczej (PSOE).
To pierwszy sukces wyborczy Partii Ludowej od 2000 roku, kiedy ówczesny premier José María Aznar wywalczył drugą kadencję. W niedzielnych wyborach konserwatyści najprawdopodobniej zwyciężyli w sześciu z siedmiu regionów, które kontrolowali wcześniej, a przede wszystkim uzyskali większość głosów w Madrycie, zarówno w wyborach do rady miejskiej jak i rządu regionalnego. Utrzymali też władzę w Walencji, trzecim co do wielkości mieście hiszpańskim. Socjaliści natomiast wygrali w Sewilli, Barcelonie i innych tradycyjnie sympatyzujących z nimi miastach.
Języczkiem u wagi podczas kampanii wyborczej był kraj Basków, choć wybierano w nim tylko rady miejskie, podobnie jak w Katalonii, Andaluzji i Galicji. Mariano Rajoy, lider opozycji, określił nawet decyzję Zapatero o podjęciu rozmów z terrorystami ETA jako „zdradę interesów państwa”. Ernesto Ekaizer, publicysta prorządowego dziennika El Pais skomentował wyniki wyborów jako dowód na „nieudaną próbę opozycji zamienia wyborów w plebiscyt krytykujący rządową politykę wobec ETA”.
Podczas kampanii Zapatero odnosił się kilkakrotnie do zamachów bombowych w madryckim metrze z 2004 roku, w celu podważenia wiarygodności Partii Ludowej. Konserwatyści będący wówczas u władzy, długo obwiniali terrorystów baskijskich, lekceważąc dowody świadczące o udziale islamskich ekstremistów.
Pomimo wezwań premiera, frekwencja wyborcza była niższa niż w poprzednich wyborach - wstępne wyniki podają 50,6% w porównaniu do 54,3% w 2003 roku. Spadek zainteresowania wyborami samorządowymi obserwatorzy tłumaczą rozczarowaniem społeczeństwa skłóconą i coraz częściej uwikłaną w skandale korupcyjne klasą polityczną.
Na podstawie: iht.com, elpais.com, nytimes.com.