Michalewicz dał znak życia
- IAR
Białoruski opozycjonista Aleś Michalewicz, który potajemnie opuścił kraj, dał znać o sobie. Od kilku dni nie było wiadomo, co się z nim dzieje. Były kandydat na prezydenta Białorusi przysłał za pośrednictwem internetu krótką informację z nagranym swoim głosem. Wcześniej niezależne media zwróciły uwagę, że nikt nie słyszał Michalewicza od czasu pojawienia się informacji o jego wyjeździe z kraju.
O nagraniu Michalewicza poinformowal opozycyjny ruch "O Wolność". Treść komunikatu polityka jest krótka: "Nazywam się Aleś Michalewicz, ze mną jest wszystko w porządku. Znajduję się po za granicami Białorusi. Wiem, że w internecie pojawiło się dużo komentarzy, że nikt nie słyszal mojego głosu w ostatnim czasie. Dziś rozmawiałem z Jurasiem Hubarewiczem, a w ciągu tygodnia zamierzam wystosować apel na wideo"- mówi Michalewicz. Jego przyjaciel Juraś Hubarewicz potwierdził, że rozmawiał z opozycjonistą. Nie odpowiedział jednak na pytanie gdzie pryebzwa.
Aleś Michalewicz należy do grupy białoruskich opozycjonistów, którym władze zarzucają złamanie prawa w czasie demonstracji 19 grudnia - po wyborach prezydenckich. Przez dwa miesiące był przetrzymywany w areszcie KGB. Po wyjściu na wolność twierdził, że w areszcie był torturowany.