Polscy dziennikarze zostali wypuszczeni na wolność
Pięcioro polskich dziennikarzy, zatrzymanych przed południem w pobliżu smoleńskiego lotniska przez rosyjskich żołnierzy, zostało wypuszczonych na wolność. Dziennikarze zostali zatrzymani, gdy chcieli zobaczyć wrak samolotu prezydenckiego, który w kwietniu uległ katastrofie.
Dziennikarze zostali najpierw zaprowadzeni przez żołnierzy do budynku wojskowego na lotnisku. Potem kazano im pisać wyjasnienia, dlaczego znaleźli się w miejscu, w którym ich zatrzymano. Kilka godzin później pytania w tej sprawie zadawali już funkcjonariusze rosyjskiej milicji. Następnie dziennikarzy przewieziono pod posterunek milicji i wypuszczono.
Według strony rosyjskiej, nasi dziennikarze byli zatrzymywani dwukrotnie. Najpierw doszło do tego w zakładach lotniczych, a później rzekomo próbowali dostać się od innej strony na teren lotniska w Smoleńsku. Fakt dwukrotnego zatrzymania dziennikarzy potwierdziła polska ambasada w Moskwie. Korespondentka telewizji Polskiej Arleta Bojke powiedziała specjalnemu wysłannikowi Polskiego Radia w Smoleńsku, że do jej zatrzymania doszło w miejscu, gdzie nie było żadnych oznaczeń, dotyczących zakazu wstępu. Bojke powiedziała, że w trakcie przesłuchań dziennikarze byli traktowani przyzwoicie. Najgorsze było długie oczekiwanie na decyzje rosyjskich funkcjonariuszy. Bojke dodała, że funkcjonariusze powiedzieli na koniec, iż milicja nie ma do nich pretensji. Polscy dziennikarze spędzili w wojskowym budynku na lotnisku około 8 godzin bez jedzenia.