Prawie 100 tysięcy europejskich związkowców demonstrowało na ulicach Brukseli
Prawie 100 tysięcy europejskich związkowców demonstrowało na ulicach Brukseli przeciwko cięciom budżetowym i w obronie miejsc pracy. To największa manifestacja w belgijskiej stolicy od prawie dziewięciu lat. Wzięło w niej udział kilkuset polskich związkowców z Solidarności i OPZZ.
Związkowcy zmobilizowali swoje siły i zaprotestowali przeciwko drastycznym planom oszczędnościowym wprowadzanym w unijnych krajach. Według nich odbije się to kosztem miejsc pracy i doprowadzi do spowolnienia wzrostu gospodarczego.
"Przyjechaliśmy, by zamanifestować jedność związków zawodowych w walce z kryzysem. To chciwość kapitału doprowadziła do kryzysu. Cięcia budżetowe są możliwe, ale mówimy NIE dla sposobu w jaki to się odbywa - bez dialogu i bez rozmów" - mówił przewodniczący OPZZ Jan Guz, który wziął udział w demonstracji.
Inni związkowcy ostrze swej krytyki skierowali na Brukselę. "Nie jesteśmy zadowoleni z europejskiej polityki, chcemy podwyżek płac, sprzeciwiamy się Europie bogaczy" - tak mówił francuski związkowiec. "Przyjechały tu związki z całej Europy, by zaprotestować przeciwko działaniom Brukseli, dzięki nim bogaci są coraz bogatsi, a biedni ludzie ledwie wiążą koniec z końcem" - wtórował niemiecki związkowiec.
W Brukseli zderzyły się dwa światy - gdy na ulicach manifestowali związkowcy przeciwko cięciom budżetowym, w gabinetach w Komisji Europejskiej urzędnicy akceptowali unijne reformy i ostrzejsze sankcje dla państw, które nie będą oszczędzać i nie będą trzymały dyscypliny budżetowej.