Słabe dane ze świata
- Emil Szweda, Łukasz Wróbel, Open Finance
Japoński PKB spadł o 2,4 proc. w ujęciu rocznym, gospodarka estońska skurczyła się o 1,4 proc. w porównaniu z ubiegłym rokiem. Źle się dzieje z produkcją przemysłową w strefie euro. Spadła o 0,5 proc. r/r i rośnie bezrobocie w Wielkiej Brytanii. Japoński PKB spadł o 0,6 proc. w II kwartale licząc do I kwartału, a w ujęciu rocznym spadł o 2,4 proc. Również estońska gospodarka zanotowała spadek PKB - o 1,4 proc. r/r.
Z pozostałych - dodajmy niewesołych - danych ze świata warto wymienić spadek produkcji przemysłowej w strefie euro o 0,5 proc. r/r (oczekiwano wzrostu o 0,1 proc.) i sprzedaż detaliczną w USA, która wzrosła o 0,4 proc. (oczekiwano 0,6 proc.) nie uwzględniając samochodów. Nas jednak najbardziej interesuje krajowa inflacja, która wyniosła 4,8 proc., a więc była zgodna z oczekiwaniami. Ekonomiści jednomyślnie oczekują szczytu inflacji w sierpniu i - to już mniej zgodnie - kolejnej podwyżki stóp procentowych (lub nawet dwóch) najwcześniej po wakacjach. W opublikowanym rano raporcie analitycy BIEC wskazali na spadek wskaźnika przyszłej inflacji już piąty miesiąc z rzędu.
Bezrobocie w Wielkiej Brytanii wzrosło w czerwcu z 5,2 proc. do 5,4 proc. PKB Japonii spadło w II kw. o 2,4 proc., a amerykańscy konsumenci kupowali w ostatnim miesiącu mniej produktów niż przewidywali analitycy. Jeśli dodamy do tego słabe wyniki holenderskiego banku ING to nie trudno zgadnąć jaki przebieg miała sesja na europejskich parkietach. Po południu indeksy giełd w Paryżu, Londynie czy Budapeszcie spadały o blisko 2 proc., a Wall Street również rozpoczęła dzień od spadków. Na wykresach widzimy, że średnia wartość indeksów z 50 sesji uznawana przez sporą część inwestorów za wyznacznik dominującego trendu, jest póki co barierą nie do przebicia. Wczorajsze dane ze Stanów pokazały, że importerzy nie mają wielkiego pola do manewru i uzasadnienia takiego zachowania wydają się zbędne po środowej informacji, że w ciągu roku płacone przez nich ceny wzrosły o ponad 21 proc.