UE/ Bruksela bada swoje rynki energetyczne
Neelie Kroes, komisarz Unii Europejskiej ds. konkurencji, ma w czwartek wyrazić swoje poważne obawy dotyczące konkurencji na europejskich rynkach gazowo-elektrycznych.
Pani komisarz ma zaprezentować wyniki analizy Brukseli, którą rozpoczęto w zeszłym roku, a która swoim zakresem obejmowała właśnie kwestie konkurencji w tych strategicznych dziedzinach. Odzwierciedla ona obawy wysokich urzędników UE i obserwatorów rynku, że ponad dekada wysiłków na rzecz liberalizacji, decentralizacji i dywersyfikacji polityki energetycznej spełzła na niczym.
Komisja poinformowała już wcześniej, że odkryła “niepokojące wypaczenia w zakresie konkurencji na unijnych rynkach energetycznych” i wskazała pięć głównych problemów:
- Koncentracja rynku. Komisja ostrzega, że wiele narodowych rynków jest „silnie skoncentrowanych” i często zdominowanych przez, dawniej należących do państwa, monopolistów.
- Nadmierna integracja. Wiele dużych korporacji energetycznych jest aktywnych zarówno w wytwarzaniu energii, zarządzaniu infrastrukturą przesyłową, czy wreszcie w samej dystrybucji. To utrudnia wkraczanie na rynek nowym graczom.
- Brak integracji rynku. Rynki gazowe i elektryczności często pozostają pod bardzo silnym wpływem państw. To wzmacnia i tak już silną pozycję państwowych operatorów.
- Brak przejrzystości. Wiele film energetycznych skarżyło się komisji, że nie miało dostępu do istotnych informacji na temat możliwości infrastruktury rynku, co uniemożliwiało im konkurowanie.
- Poziom cen. Komisja wątpi, czy ceny gazu powinny wciąż być uzależnione od cen ropy naftowej, przytaczając argument, że w ten sposób ceny nie odzwierciedlają wahań w popycie i podaży.
Unijni urzędnicy przewidują, że czwartkowy raport znów będzie podkreślał wyżej wymienione punkty, lecz dodatkowo będzie zawierał przykładowe rozwiązania i środki, które może zastosować Komisja Europejska. Obecny raport Bruskeli nie zakończy się też zapewne nałożeniem kar na konkretne firmy, lecz informacje w nim zawarte mogą doprowadzić do wszczęcia śledztwa dotyczącego właśnie ich.
Źródło: Financial Times