Portal Spraw Zagranicznych psz.pl




Portal Spraw Zagranicznych psz.pl

Serwis internetowy, z którego korzystasz, używa plików cookies. Są to pliki instalowane w urządzeniach końcowych osób korzystających z serwisu, w celu administrowania serwisem, poprawy jakości świadczonych usług w tym dostosowania treści serwisu do preferencji użytkownika, utrzymania sesji użytkownika oraz dla celów statystycznych i targetowania behawioralnego reklamy (dostosowania treści reklamy do Twoich indywidualnych potrzeb). Informujemy, że istnieje możliwość określenia przez użytkownika serwisu warunków przechowywania lub uzyskiwania dostępu do informacji zawartych w plikach cookies za pomocą ustawień przeglądarki lub konfiguracji usługi. Szczegółowe informacje na ten temat dostępne są u producenta przeglądarki, u dostawcy usługi dostępu do Internetu oraz w Polityce prywatności plików cookies

Akceptuję
Back Jesteś tutaj: Home Europa UE-NGOs/ Unia w ogniu krytyki za brak wspólnego stanowiska ws. Tybetu

UE-NGOs/ Unia w ogniu krytyki za brak wspólnego stanowiska ws. Tybetu


20 marzec 2008
A A A

Grupa ds. Praw Człowieka w Amnesty International oraz Human Rights Watch skrytykowały postawę Unii Europejskiej w sprawie sytuacji w Tybecie, jako "zbyt zachowawczą" i wezwały kraje UE-27 do obrania bardziej zdecydowanego stanowiska wobec represyjnej polityki Chin.

"To kolejny test dla Unii Europejskiej, po którym okaże się czy Europa zasługuje na miano liczącego się gracza na arenie międzynarodowej. Obecne jej stanowisko jest naszym zdaniem zbyt wstrzemięźliwe", stwierdził Bryan Adams, dyrektor Human Rights Watch w Azji. Słowa te były odniesieniem do wspólnego oświadczenia Komisji i Rady Europejskiej, które zaapelowały o umiar w eskalacji agresji zarówno po stronie chińskiej, jak i tybetańskiej.Image

"Chociaż przemoc występuje po obu stronach konfliktu, to Chiny są całkowicie odpowiedzialne za powstanie warunków, które doprowadziły do wybuchu powstania. Widoczna jest też wyraźna różnica pomiędzy podejściem Unii do kwestii Tybetu, a wcześniejszym jej stanowiskiem w sprawie powstania w Birmie. Wspólnota powinna podejmować zdecydowane działania wobec wszystkich krajów łamiących prawa człowieka, nie tylko małych, ale także tych potężnych, jak Chiny", stwierdził Bryan Adams odnosząc się do sankcji jakie UE nałożyła jesienią 2007 roku na Birmę w wyniku działań junty wojskjowej, która brutalnie stłumiła demonstracje pokojowe mnichów buddyjskich. Tysiące osób zostało wówczas aresztowanych, a dziesiątki poniosły śmierć. Sankcje UE objęły przede wszystkim wstrzymanie importu z Birmy drewna oraz kamieni i metali szlachetnych.

W podobnym tonie wypowiadają się przedstawiciele Amnesty International. "Podczas gdy Prezydencja UE wezwała Państwo Środka do respektowania podstawowych aspektów demokracji, Chiny wciąż nie wywiązują się z przyjętych przez siebie postanowień Międzynarodowego Paktu Praw Obywatelskich i Politycznych oraz Konwencji ONZ w sprawie zakazu stosowania tortur. Obecna sytuacja w Tybecie oraz zbliżające się Igrzyska Olimpijskie w Pekinie sprawiają, że świat z uwagą analizuje stopień wywiązywania się Chińczyków ze swoich zobowiązań. Unia Europejska nie może pozostać wobec tego obojętna. Amnesty International wezwało Chiny do wpuszczenia na swoje terytorium niezależnych obserwatorów z ramienia ONZ, którzy oceniliby przestrzeganie Praw Człowieka w Państwie Środka. Oczekujemy, że inne podmioty społeczności międzynarodowej wesprą ten apel", stwierdził Susi Dennison, oficer grupy ds. relacji zewnętrznych Amnesty International.

Uwagi ekspertów z organizacji pozarządowych nie pozostały bez komentarza polityków europejskich. Prezydent Włoch Giorgio Napolitano oświadczył, że "Dzieją się rzeczy bardzo niepokojące. Niewątpliwie to co już deklarowaliśmy będzie musiało być oficjalnie powtórzone jeszcze wiele razy. Dlatego powinniśmy jak najszybciej wydać wspólne oświadczenie potępiające działania władz chińskich w Tybecie".

W podobnym tonie wypowiadają się politycy francuscy. Lider socjalistów François Hollande oświadczył w poniedziałek (17.03), że jego kraj powinien rozważyć wycofanie się z uczestnictwa w Olimpiadzie w Pekinie, a z kolei francuski minister spraw zagranicznych, Bernard Kouchner, sugerował bojkot ceremonii otwarcia Igrzysk.

Bryan Adams w ten sposób podsumował te wypowiedzi: "Reprymendy ze strony Unii Europejskiej dają największy efekt na arenie międzynarodowej, kiedy są wypowiadane jednym głosem. Choć Wspólnota potrafi wydawać wspólne oświadczenia, zbyt rzadko korzysta z tej możliwości".

Głos zabrał także Hans-Gert Poettering, centroprawicowy przewodniczący Parlamentu Europejskiego, który w trakcie audycji radiowej w niemieckim Deutschlandfunk radio we wtorek (18.03) oświadczył, iż "Jeżeli represje wobec Tybetańczyków nie zostaną powstrzymane, światowi politycy, którzy planują zjawić się na otwarciu Igrzysk Olimpijskich, w tym również ja, powinni zastanowić się czy ich obecność będzie odpowiedzialną decyzją". Nie wykluczył również szerszego bojkotu olimpiady: "Konieczne jest, abyśmy wysłali w kierunku władz w Pekinie silny sygnał o naszym sprzeciwie".

Christina Gallach, rzecznik Javiera Solany, Wysokiego Przedstawiciela Unii Europejskiej ds. Wspólnej Polityki Zagranicznej i Bezpieczeństwa, stwierdziła w odpowiedzi na zarzuty obrońców praw człowieka o stosowaniu przez UE odmiennych metod sprzeciwu wobec Chin i Birmy, że "Relacje pomiędzy UE i Chinami są diametralnie odmienne niż te pomiędzy UE i Birmą. Unia zawarła wiele umów bilateralnych z Państwem Środka, a ponadto nasze relacje sięgają ponad 30 lat wstecz. Nawet jeśli nałożyliśmy embargo handlowe na juntę wojskową w październiku 2007 r., nie ma to żadnego porównania z możliwościami nałożenia sankcji na Chiny. Nie przewidujemy też skierowania specjalnego wysłannika UE do Tybetu, tak jak to miało miejsce w przypadku Birmy."

Swój sprzeciw wobec bezczynności Unii Europejskiej wyraziły również europejskie i ogólnoświatowe stowarzyszenia dziennikarskie, które wezwały Wspólnotę do obrony wolności mediów w Tybecie. Chińskie władze zabroniły wstępu do prowincji międzynarodowym dziennikarzom, a wśród nich także tym pochodzącym z Hong-Kongu. Programy informacyjne zagranicznych stacji telewizyjnych zostały poddane zagłuszaniu.


Na podstawie: amnesty.org, hrw.org, euobserver.com