UE/ Polska nie podniesie kwestii głosowania podczas Konferencji Międzyrządowej
Przed konferencją międzyrządową, która rozpocznie się 23 lipca br., Polska zasygnalizowała, że nie będzie dążyć do podjęcia w czasie obrad kwestii głosowania, a dokładniej - prawa do blokowania podejmowanych decyzji na dwa lata. Polskie władze stwierdziły, iż nie chcą być przyczyną problemów podczas spotkania.
W niedługim czasie po szczycie w Brukseli UE 21-22 czerwca br., władze polskie mówiły o szczególnym zabezpieczeniu, które pozwalałoby na odwlekanie podejmowanych decyzji w kwestiach budzących wątpliwości. Odroczenie wymagałoby poparcia określonej ilości państw członkowskich, zdecydowanych zablokować postępowanie w danej sprawie.
W lipcu Warszawa wysyłała sygnały, iż nie zgadza się na uzyskany w trakcie czerwcowego spotkania kompromis dotyczący zasad głosowania. Zdaniem rządu polskiego, w drodze „dżentelmeńskiej umowy” w Brukseli ustalono mechanizm pozwalający odroczyć decyzje podejmowane przez Radę UE na dwa lata. Z inną interpretacją wystąpiły władze UE.
W wypowiedzi dla „Rzeczpospolitej” minister w gabinecie premiera, Andrzej Sadoś, podkreślił, że Polska nie zamierza nalegać w sprawie kwestionowanego zabezpieczenia. „Naszym priorytetem nie jest blokowanie decyzji - jesteśmy zainteresowani skuteczniejszym sposobem podejmowania decyzji, ponieważ chcemy, by Unia funkcjonowała prawidłowo”, powiedział pytany o tę kwestię przez dziennikarzy.
Z informacji udzielonych przez Sadosia wynika, iż kwestia blokowania decyzji miałaby dotyczyć jedynie sektora handlowego i rolnego. Sadoś dodał również, że są to obszary polityki, w których Warszawa nie czuje się zagrożona.
Wysoki rangą dyplomata portugalski, który pragnął zachować anonimowość, przyznał, że Polska nie była w stanie wznowić dyskusji na temat mandatu. Wskazywał na fakt, iż nie ma ona wystarczającej siły i ilości głosów, aby rozstrzygnąć sporną kwestię na swoją korzyść. Dyplomata dodał również, że Portugalia nie otrzymała od polskich władz informacji o zamiarze zgłoszenia sprzeciwu podczas poniedziałkowego posiedzenia ministrów spraw zagranicznych państw UE. „Nie mamy żadnych wskazówek, że Polska chce kontynuować dyskusje (o systemie głosowania w Radzie UE i Joaninie), wręcz przeciwnie mamy informacje, że Polska chce się trzymać mandatu, który przyjęto na szczycie unijnym trzy tygodnie temu”, powiedział w piątek w Brukseli.
Anonimowy dyplomata przekazał informacje odnośnie trwających od końca szczytu w czerwcu kontaktów Lizbona – Warszawa. Ujawnił również, że miała miejsce rozmowa minister Anny Fotygi z jej portugalskim odpowiednikiem Luisem Amado. Zaprzeczył, jakoby którekolwiek państwo (w tym Polska) zgłaszało chęć otworzenia opracowanego mandatu.
Postawa polskiego premiera, Jarosława Kaczyńskiego, uległa w ostatnim czasie zmianie. Zaraz po czerwcowym szczycie w swoich wypowiedziach podkreślał on, że Polska nie zrezygnuje z kwestii blokowania decyzji. Natomiast w wypowiedzi z 17 lipca zaznaczył, że „zgodziliśmy się na mandat i słowa dotrzymamy z całą pewnością”. Mimo to wśród obserwatorów w Brukseli nadal panuje atmosfera niepewności, czy polska minister spraw zagranicznych nie podniesie na posiedzeniu kwestii głosowania w Radzie UE.
***
Na międzyrządowej konferencji 23 lipca dyskutowany będzie projekt nowego traktatu reformującego UE. Projekt ten został opracowany na bazie mandatu przyjętego podczas czerwcowego szczytu w Brukseli. Portugalia chce zakończenia negocjacji do połowy października, aby mieć pewność, że traktat będzie gotowy przed następnymi wyborami do Parlamentu Europejskiego w 2009 roku. Traktat zajmie miejsce konstytucji UE, która została odrzucona przez Francuzów i Holendrów w 2005 roku.
Na podstawie: euobserver.com, iht.com, onet.pl