UEFA już wygrała
- Filip Topolewski
Nim rozległ się pierwszy gwizdek otwierający EURO 2008 wiadomo, że pewnym wygranym turnieju jest Unia Europejskich Związków Pilkarskich UEFA. Zarobiła około 1,3 miliarda euro od sponsorów, stacji telewizyjnych i kibiców.
Przychody UEFA w porównaniu z poprzednimi mistrzostwami w Portugalii w 2004 r. wzrosły o blisko 40 proc., kiedy turniej przyniósł 853 miliony zysku. Główną przyczyną takiego sukcesu są większe przychody z praw do transmisji telewizyjnych.
Tym razem UEFA nie sprzedała praw centralnej organizacji European Broadcasting Union a dystrybuowała je na zasadzie rynkowej poprzez agencję SportFive. Chętnych na prawa do transmisji było dużo i do kasy UEFA, z tytułu sprzedaży praw do transmisji, wpłynęło 32 proc. więcej pieniędzy niż przed czteroma laty. Wpływy z praw telewizyjnych wyniosły ok. 850 milionów euro, co stanowi ok. 65 proc. wszystkich przychodów organizacji. Tylko polski Polsat zapłacił UEFA 15 milionów euro.
Dalsze około 260 milionów euro, czyli 20 proc. przychodów, UEFA otrzymała za umowy sponsorskie od takich przedsiębiorstw jak Adidas, Canon, Carlsberg, Castrol, Mastercard, McDonald’s, Coca-Cola i JVC. Przychody od sponsorów wzrosły jeszcze więcej niż przychody od telewizji, bo aż ponad 50 proc. w porównaniu z mistrzostwami w Portugalii. Choć 260 milionów euro to bardzo dobry wynik to daleko mu do wpływów, które otrzymala FIFA podczas piłkarskich mistrzostw świata w Niemczech. Wówczas międzynarodowe koncerny zapłaciły blisko 600 mln euro.
Przedsiębiorstwa ostro walczą o to by ich logo łączone było z turniejem. Oficjalni sponsorzy mieli płacić pomiędzy 13 a 19 milionów euro opłaty sponsorskiej. Zdaniem ekspertów z Sports Industry Group od półtora do dwóch razy więcej sponsorzy będą musieli wydać na reklamy by w pełni wykorzystać tytuł sponsora turnieju. Mastercard, dla przykładu, rozpoczął ponad 200 akcji promocyjnych w 30 krajach.
Pozostałe 15 proc. stanowią przychody ze sprzedaży biletów i programów gościnnych przeznaczonych dla najzamożniejszych kibiców.
UEFA zarobiła 10 razy więcej na prawach do transmisji niż w 1996 r. Tegoroczne Mistrzostwa Europy po raz pierwszy będą pokazywane w Chinach i Indiach. Phillippe le Floc'h, szef działu marketingu i praw medialnych w UEFA jest ostrożny w ocenianiu liczby widzów przed telewizorami. Uważa on, że zainteresowanie w Chinach może być ograniczone z powodu braku w rozgrywkach Anglii – angielskie kluby piłkarskie są tam bardzo popularne – oraz różnicą w strefie czasowej. Mecze na żywo będą pokazywane w Chinach o trzeciej nad ranem.
Globalne umowy na transmisję zostały podpisane między innymi z PCCW w Azji, ESPN w Ameryce Północnej i Al-Jazeerą na teren Bliskiego Wschodu i Afryki Północnej.
UEFA może spokojnie założyć, że tak jak w przypadku finału z roku 2004, ostatni mecz turnieju Euro 2008 będzie miał największą widownię na świecie. Cztery lata temu zwycięstwo Greków w Lizbonie śledziło na ekranach 279 milionów widzów.
UEFA jest organizacją non-profit. Przychody dystrybuowane są pomiędzy biorących udział w turnieju członków federacji - narodowe związki piłki nożnej w formie nagród. Swoją część otrzymują również organizacje piłkarskie nie biorące udziału w turnieju.
Zdaniem Philippe le Floc’h "UEFA zawsze stara się zachować właściwą równowagę pomiędzy generowaniem przychodów a dostępem dla kibiców ponieważ maksymalizujemy dystrybucje optymalizując przychody. Wygenerowany zysk powinien być reinwestowany w piłkę nożną i jej rozwój, a nie kończyć w kieszeni biznesmenów i poza grą."
Le Floc'h dodaje: "Nie jesteśmy przeciwko pieniądzom w sporcie, czujemy, że to jak one są wykorzystane jest najważniejszym czynnikiem pozwalającym zachować grę i jej korzenie. Prawdziwymi zwycięzcami Euro 2008 będą przyszli piłkarze, sędziowie i trenerzy z naszych 53 organizacji członkowskich, którzy otrzymają środki na rozwój swoich umiejętności."
Zarobić na Euro 2008
Państwa walczą jak lwy o organizację wielkich imprez sportowych. Czy na tym w ogóle da się zarobić?