Wielka Brytania/ O traktacie nad Tamizą
Choć wszystkie głowy zwrócone są obecnie w stronę Paryża, gdzie 29 maja odbędzie się referendum konstytucyjne, ważne wydarzenia mają miejsce również po drugiej stronie kanału La Manche. A wszystko m.in. za sprawą Giseli Stuart, posłanki Partii Pracy z okręgu Birmingham Edgbaston, która oświadczyła, że traktat konstytucyjny może uniemożliwić przeprowadzenie ważnych reform ekonomicznych wewnątrz Unii Europejskiej. Jest to o tyle dziwne, że to właśnie pani Stuart należała do ścisłego grona architektów tego traktatu.
W rozmowie z BBC laburzystowska posłanka stwierdziła, że "(…) traktat nie był konieczny dla procesu rozszerzenia" i jeśli nie zostanie przyjęty, nie zburzy obecnego kształtu Europy.
Wypowiedź Giseli Stuart zbiegła się w czasie z ogłoszeniem treści pytania, na jakie społeczeństwo brytyjskie będzie musiało odpowiedzieć w referendum planowanym na 2006 rok. Brzmieć ono będzie: "Czy Zjednoczone Królestwo powinno przyjąć treść traktatu ustanawiającego konstytucję dla Unii Europejskiej?".
Sekretarz ds. zagranicznych w gabinecie cieni Partii Konserwatywnej Michael Ancramm stwierdził, że "pytanie referendalne wydaje się przystępne i bezpośrednie". Skrytykował z kolei równoczesne umieszczenie w ustawie kwestii dotyczących referendum i pytania referendalnego, które uznał za sprawy odrębne.
Poparcie dla treści pytania wyraził również lider Partii Liberalnej, zdaniem którego jest ono bardzo neutralne i zbalansowane.
Źródło: www.bbc.co.uk