Jan Engelgard: Opel Russland
- Jan Engelgard
Rząd niemiecki zgodził się na przejęcie koncernu Opel przez rosyjski Sbierbank. Jest rzeczą naturalną, że kryzys sprzyja podejmowaniu decyzji wręcz rewolucyjnych, z drugiej strony ta transakcja jest wyrazem kontynuowania coraz bliższej współpracy Europy Zachodniej i Rosji.
Rosyjski kapitał był od lat trzymany z daleka od wielkich inwestycji na Zachodzie. Uznawano, że jest on „niepewny” (co częściowo było opinią słuszną). U nas ta zachodnioeuropejska ostrożność, wynikająca mimo wszystko z przesłanek bardziej ekonomicznych niż politycznych nabierała znaczenia wręcz fundamentalnego. Hasło „Rosjanie nadchodzą” – brzmiało niczym wezwanie do obrony kraju, tak jak w 1920 roku.
W tym samym czasie kolejne rządy polskie sprzedały zagranicznemu kapitałowi prawie wszystko, w tym system bankowy. W tym przypadku nikt nie podnosił kwestii utraty przez Polskę suwerenności, czy zagrożenia bezpieczeństwa kraju. Z czasem te obawy przed Rosjanami stały się groteskowe, no bo skoro nic już prawie nie mamy, to czego się bać. Właściwie rzecz dotyczyła i dotyczy tylko jednej branży jako tako kontrolowanej jeszcze przez państwo polskie – chodzi o sektor energetyczny i paliwowy. Myśli się o jego sprzedaży Zachodowi, ale o jakichkolwiek propozycjach rosyjskich nie chce się nawet wspominać.
Na początku funkcjonowania rządu PO-PSL, minister gospodarki, Waldemar Pawlak, podniósł sprawę równorzędnego traktowania rosyjskiego kapitału w Polsce, na tych samych zasadach, co zachodniego. Szybko sprowadzono go na ziemię, a premier Donald Tusk wykluczył Pawlaka od podejmowania decyzji w sprawach energetycznych. I oto bańka pękła – rząd niemiecki zgodził się na przejęcie koncernu Opel przez rosyjski państwowy Sbierbank. To pierwsza tego typu i na taką skalę transakcja. W Polsce uznaje się ją za coś niewiarygodnego, jednak musimy przyznać, że jest to naturalna konsekwencja ścisłej współpracy gospodarczej Rosji i Niemiec (i szerszej Europy Zachodniej).
Jest rzeczą naturalną, że kryzys ekonomiczny sprzyja podejmowaniu decyzji wręcz rewolucyjnych, z drugiej strony ta transakcja jest wyrazem kontynuowania coraz bliższej współpracy Europy Zachodniej i Rosji. Kto tego nie widzi – ten jest ślepy. Jednak my wyciągamy z tego faktu wnioski wręcz samobójcze. Prawie wszyscy kandydaci na europosłów (głównie jednak PO, PiS i Prawica RP) deklarują, że będą usilnie działać na rzecz „uświadomienia państwom UE „zagrożenie rosyjskiego”. Ze zdumieniem słuchałem wynurzeń na ten temat Mariana Piłki z Prawicy RP, człowieka, który 15 lat temu proponował na łamach jednego z czołowych dzienników ni mniej ni więcej tylko oś Moskwa-Bukareszt-Praga-Belgrad-Warszawa! Teraz będzie ostrzegał Europę przed ściślejszą współpracą z Rosją. Brzmi to co najmniej śmiesznie.
W tym samym duchu wypowiada się komentator „Rzeczpospolitej”, który ze smutkiem konstatuje: „Dla Polski to nie jest dobry układ. Trudniej będzie nam przekonywać Niemcy i Unię, że rosyjska polityka ekspansji gospodarczej – zwłaszcza w przypadku surowców energetycznych – może być groźna dla naszej suwerenności”. A jakże, będzie trudniej. A może, panowie rusofobi, zastanowić należy się poważnie nad zmianą paradygmatu polityki wschodniej? Może jednak przyznacie, że rację ma Waldemar Pawlak? Przez lata nasza polityka wschodnia wysługiwała się pewnym wpływowym kołom w Ameryce, nic zresztą z tego nie mając. Czas wreszcie pomyśleć o realnych polskich interesach i o realnym położeniu geopolitycznym Polski.
Portal Spraw Zagranicznych pełni rolę platformy swobodnej wymiany opinii - powyższy artykuł wyraża jedynie prywatne poglądy autora.
Artykuł ukazał się pierwotnie na łamach blogu Jana Engelgarda. Przedruk za zgodą autora.