Jerzy Buzek kończy kadencję szefa PE
- IAR
Ustępujący szef Parlamentu Europejskiego Jerzy Buzek wezwał do większej integracji gospodarczej i politycznej Unii Europejskiej. Polski szef europarlamentu wygłosił ostatnie przemówienie jak przewodniczący izby, na tym stanowisku zastąpi go przedstawiciel socjalistów, Niemiec Martin Schulz.
<mosimage>
W półgodzinnym podsumowaniu 2,5-rocznej kadencji Jerzy Buzek skupił się na kryzysie gospodarczym. Mówił, że był on jednym z najważniejszych wyzwań. Jak wspominał, na początku jego kadencji wszyscy byli przekonani, że kryzys bankowy dobiega końca. Okazało się jednak, że kryzys zaczął zagrażać obywatelom Unii Europejskiej. Jerzy Buzek mówił, że jest dumny z tego, że Parlament Europejski miał tak wielki wkład w prace nad tak zwanym sześciopakiem. Jako jedną z porażek swojej kadencji Jerzy Buzek uznał stosunki z Białorusią. Przyznał, że są one gorsze niż wtedy, gdy obejmował posadę.
Ustępujący szef Parlamentu Europejskiego przedstawił kilka swoich postulatów dla integrującej się Europy. Zastrzegł, że nie może być ona superpaństwem, zamiast tego powinna realizować ideę jedności w różnorodności. W jego opinii, przy zmianach traktatowych potrzebny jest "prawdziwy duch współpracy". Buzek nawiązywał też do postawy Wielkiej Brytanii, która nie zdecydowała się uczestniczyć w zmianach traktatowych w Unii Europejskiej. Przekonywał, że każde państwo członkowskie Unii, które chce iść do przodu, musi szanować traktat lizboński. Jego zdaniem, ten kto pozostanie na zewnątrz porozumienia, nie może liczyć na to, że będzie głównym graczem.
Swoje przemówienie, niemal w całości wygłoszone w języku angielskim, Jerzy Buzek zakończył po polsku. "Jestem Polakiem i jestem Europejczykiem" - mówił Buzek, przekonując, że wierzy we wspólną europejską przyszłość. Po polsku apelował też o codzienną troskę nad integracją europejską, która "nie została dana raz na zawsze".