Kaczyński nie poleci na Radę Europejską (rządowym samolotem)
Kancelaria Premiera odmówiła prezydentowi użyczenia wojskowego samolotu na trasie Warszawa-Bruksela-Warszawa. "I tak polecę" - ripostuje Kaczyński.
"Z przykrością nadmieniam, iż zawiadomienie o potrzebie wykorzystania specjalnego wojskowego transportu lotniczego (...) z uwagi na (...) konieczność zapewnienia transportu dla delegacji Rzeczpospolitej Polskiej pod przewodnictwem Prezesa Rady Ministrów na posiedzenie Rady Europejskiej, nie może zostać zrealizowane" - czytamy w dokumencie podpisanym przez szefa kancelarii Tuska, Tomasza Arabskiego.
Cytowane pismo wpłynęło do Pałacu we wtorkowy (14.10) wieczór. Prezydent planował lecieć do stolicy Belgii w środę (15.10) rano, by również wziąć udział w posiedzeniu Rady Europejskiej.
"Mogę zapewnić, że zrobimy wszystko, że żaden pan, ani pan Donald Tusk, ani tym bardziej pan Tomasz Arabski, nie zablokują głowie państwa polskiego możliwości uczestniczenia w szczycie szefów państw i rządów Unii Europejskiej" - komentował zajście w imieniu Kancelarii Prezydenta Michał Kamiński. W opinii Kamińskiego, odmowa rządu jest "szokującym faktem", nie mającym precedensu "w historii wolnej Polski".
Kancelaria Prezydenta w obliczu zaistniałej sytuacji najprawdopodobniej wynajmie samolot, który zawiezie prezydenta do Brukseli. "W ostateczności prezydent poleci rejsowym" - wyjaśnił prezydencki minister.
Sam Lech Kaczyński zapowiedział w TVP1, że planów nie zmieni. "No i polecę. Pewnie samolotem, nie umiem fruwać" - stwierdził. Prezydent podkreślił też, że zdanie Donalda Tuska w tej sprawie zupełnie go nie obchodzi, bowiem premier nie jest jego przełożonym. Kaczyński zauważył też, że na spotkania Rady Europejskiej z innych państw UE przyjeżdżają też delegacje złożone z szefów rządów i głów państw.
Arabski, którego podpis widnieje pod omawianym dokumentem, nie widzi w sprawie nic dziwnego. "Nie blokujemy tego wyjazdu, w mojej ocenie jest to wizyta prywatna prezydenta" - stwierdził. Szef kancelarii szefa rządu przypomniał, że oficjalny skład polskiej delegacji na rozpoczynające się w środę spotkanie znany jest od dłuższego czasu. "Samolot nie jest tutaj kluczową sprawą, tu chodzi o spór kompetencyjny" - konkluduje Arabski. W jego opinii postawa prezydenta sprowadza się do "pełzających prób naginania konstytucji”, zaś celem takiego działania jest przejmowanie obowiązków premiera.
Spór o skład polskiej delegacji na posiedzenie Rady Europejskiej, jakie odbędzie się w Brukseli 15 i 16 października, trwa od blisko tygodnia. Jak dotąd każda ze stron pozostała przy swoim stanowisku - rząd nie umieścił prezydenta na liście przesłanej do Brukseli, prezydent zaś zapowiedział, że mimo to będzie uczestniczył w spotkaniu.
Na podstawie: tvn24.pl, prezydent.pl, tvp.info