Portal Spraw Zagranicznych psz.pl




Portal Spraw Zagranicznych psz.pl

Serwis internetowy, z którego korzystasz, używa plików cookies. Są to pliki instalowane w urządzeniach końcowych osób korzystających z serwisu, w celu administrowania serwisem, poprawy jakości świadczonych usług w tym dostosowania treści serwisu do preferencji użytkownika, utrzymania sesji użytkownika oraz dla celów statystycznych i targetowania behawioralnego reklamy (dostosowania treści reklamy do Twoich indywidualnych potrzeb). Informujemy, że istnieje możliwość określenia przez użytkownika serwisu warunków przechowywania lub uzyskiwania dostępu do informacji zawartych w plikach cookies za pomocą ustawień przeglądarki lub konfiguracji usługi. Szczegółowe informacje na ten temat dostępne są u producenta przeglądarki, u dostawcy usługi dostępu do Internetu oraz w Polityce prywatności plików cookies

Akceptuję
Back Jesteś tutaj: Home

Monika Paulina Żukowska: Przełom bez przełomu (komentarz)


20 listopad 2008
A A A

Dwa tygodnie po wyborze nowego prezydenta USA szef polskiego MSZ poleciał do Waszyngtonu, by rozmawiać z przedstawicielami kolejnej administracji. Jednak nie spotkania z Demokratami, a wystąpienie Sikorskiego w Radzie Atlantyckiej okazało się kluczowym punktem wizyty.

O stosunku do ekipy, jaka już 20 stycznia zasiądzie w Białym Domu, Radek Sikorski nie powiedział nic ponad to, co jest już powszechnie wiadome. Demokraci chcą bliżej przyjrzeć się projektowi instalacji przeciwrakietowej, ponownie ocenić jego wykonalność i zasadność, i wtedy podjęta zostanie ostateczna decyzja. Również stwierdzenie, że „przyjaźń polsko-amerykańska nie zaczęła się od tarczy i na niej się nie skończy” nie jest specjalnie odkrywcze, choć trzeba przyznać, że w ostatnich miesiącach brakowało trochę w polskich dyskursie takiego umiarkowania i racjonalności. Ponownie wypłynęła sprawa rosyjskich inspektorów w amerykańskich bazach – temat ten jest stale omawiany co najmniej od wiosny tego roku, kiedy po czeskiej zgodzie na budowę radaru znacznie zwiększyło się prawdopodobieństwo realizacji projektu. Nie dziwią zapewnienia strony amerykańskiej, ze w Waszyngtonie panuje „bardzo dobra atmosfera dla Polski”. Sprawę słynnego żartu szefa polskiej dyplomacji (tuż po wyborze czarnoskórego prezydenta-elekta Sikorski miał bowiem zażartować: „Czy wiecie, że Obama ma związki z Polską? Jego dziadek zjadł polskiego misjonarza”) pominięto taktownym milczeniem.

Pewnym przełomem okazał się natomiast wykład szefa polskiego MSZ na forum Rady Atlantyckiej. Występując przed najwyższym organem NATO, Sikorski wezwał państwa Sojuszu do poważnego przemyślenia roli tej organizacji w świecie. Na uwagę zasługuje sposób, w jaki odnosił się on do bieżących przewartościowań w rosyjskiej polityce zagranicznej. Jednoznacznie potępiając taktykę, którą sam nazwał „doktryną Miedwiediewa”, Sikorski zdecydowanie odstąpił od przyjętego przez rząd kanonu wypowiadania się na temat rosyjskich posunięć na przestrzeni ostatnich miesięcy. „Każda kolejna próba zmiany granic w Europie siłą lub przez działania wywrotowe powinna być traktowana przez Europę jako zagrożenie dla swego bezpieczeństwa i spotkać się z proporcjonalną odpowiedzią całej wspólnoty transatlantyckiej" – przekonywał atlantyckich partnerów, jasno dając do zrozumienia, że Polska nie pozostaje obojętna wobec ekspansywnych zachować swego wschodniego sąsiada. W tym punkcie zauważyć można wyraźne zbliżenie postawy rządu i prezydenta (który jak dotąd krytykował gabinet Tuska za zbyt bierną postawę wobec konfliktu gruzińskiego). Było to pierwsza tak bezpośrednia krytyka rosyjskich działań ze strony polskiego rządu od chwili wkroczenia oddziałów Kremla na terytorium gruzińskich republik w początkach sierpnia i to właśnie tej wypowiedzi najwięcej uwagi poświęciły zagraniczne media. Co ciekawe, wątek ten został całkowicie pominięty przez rosyjskie media. Przez autorów m. in. „Kommersanta” wizyta Sikorskiego była za to nazywana „misją ratunkową” po tym, jak Lech Kaczyński do interpretacji słów amerykańskiego prezydenta-elekta użył nieco nazbyt rozszerzającej wykładni.

Warto było być w Waszyngtonie. Nie tylko dlatego, że rozmowy, jakie Sikorski odbył z byłą sekretarz stanu Madeleine Albright, jej zastępcą Strobem Talbottem czy republikańskim senatorem Chuckiem Hagelem, wymienianym jako kandydat na sekretarza obrony w rządzie Baracka Obamy, nawet jeśli nie przyniosły nowej jakości, służyły podtrzymaniu kontaktów między rządami i przygotowały grunt pod dalszą współpracę. Takie spotkania są normalną praktyką dyplomacji większości państw świata. Istotne było też bezpośrednie przedstawienie sojusznikom polskiego poglądu na problem agresywnych zachowań Rosji. Na jednoznaczne orzekanie, czy wystąpienie szefa polskiego MSZ zwiastuje zmianę retoryki rządu, czy jest też wynikiem jego temperamentu i skłonności do ostrych sformułowań, jest zbyt wcześnie. Niemniej jednak przywołany wykład i zawarta w nim „doktryna Sikorskiego” stanowiły ważny sygnał – Polska nie będzie pasywnym obserwatorem, zdolnym przyjąć i zaakceptować każdy rozwój sytuacji.

Portal Spraw Zagranicznych pełni rolę platformy swobodnej wymiany opinii - powyższy artykuł wyraża jedynie prywatne poglądy autora.