Patryk Chyła: Mały skandal dyplomatyczny w Kaliningradzie
Ostatnie wydarzenia w Rosji można określić mianem incydentu dyplomatycznego. Zdaniem niektórych obserwatorów prezydent Władimir Putin za pomocą kolejnego dyplomatycznego gestu pokazał „miejsce w szeregu” Aleksandrowi Kwaśniewskiemu. W kilka dni po zawiązaniu z Niemcami porozumienia w sprawie omijającego Polskę „Gazociągu Północnego”, w środę rosyjski dziennik "Niezawisimaja Gazieta" tłumaczył światu powody niezaproszenia na obchody 750-lecia Kalingradu prezydentów Polski i Litwy.
Według doniesień rosyjskiej prasy, która wyjaśnia, iż to „Kreml jest gospodarzem i to on decyduje, komu wysłać zaproszenie", taka decyzja nie powinna wpłynąć na i tak chłodne stosunki Wilna i Warszawy z Moskwą. Jest to tym bardziej dziwne, że Kaliningrad prowadzi czynną współpracę handlową z Gdańskiem i Kłajpedą. Rosyjskie dzienniki nazywając obchody urodzin miasta świętem przede wszystkim rosyjskim, nie widzą nic złego w pominięciu prezydentów sąsiednich państw.
Zaskakujący jest fakt, iż na liście zaproszonych na jubileusz Kaliningradu znaleźli się Gerhard Schroeder i Jacques Chirac, a zabrakło miejsca dla przywódców Polski i Litwy. W Rosji media wprawdzie tłumaczą, iż zaproszenie ma charakter „koleżeński”, niemniej jednak trudno nie doszukiwać się w takim a nie innym doborze gości podtekstów politycznych.
Trudno nie zauważyć, że prezydent Putin od czasów „pomarańczowej rewolucji”, w której bardzo aktywnie udzielał się Aleksander Kwaśniewski, prowadzi bardzo jasną politykę w stosunku do Polski. Ostatnio dał to wyraźnie do zrozumienia na obchodach 60 rocznicy zakończenia II Wojny Światowej. Jasno wyznacza prezydentowi Kwaśniewskiemu jego miejsce w tabeli „kolegów Kremla”. Jubileusz Kaliningradu jest tego najświeższym dowodem.