Paweł Lickiewicz: Zły moment na forsowanie Partnerstwa Wschodniego
Polska podczas półrocznej prezydencji w Radzie Unii Europejskiej będzie miała trudności z przekonaniem pozostałych członków UE do Partnerstwa Wschodniego. Napięta sytuacja w Afryce Północnej i kryzys zadłużeniowy niektórych państw europejskich sprawiły, że brak jest obecnie atmosfery dla forsowania pomysłów na wzmocnienie wschodniego wektora unijnej polityki zagranicznej.
Polska jest największym zwolennikiem zbliżenia krajów Partnerstwa Wschodniego do Unii Europejskiej. Umieszczając PW jako jeden z priorytetów polskiej prezydencji w Radzie UE chciano podkreślić polityczne i gospodarcze znaczenie krajów wschodniego sąsiedztwa. Kilka miesięcy przed przejęciem przez Polskę przewodnictwa w Radzie UE mówiono, że Warszawa położy szczególny nacisk na bezpieczeństwo energetyczne oraz kontakty ze Wschodem.
Tymczasem wydarzenia międzynarodowe ostatnich miesięcy stworzyły bardzo mało przystępny klimat dla „polityki otwartości” w stosunku do wschodnich partnerów. Rewolucje w Afryce Północnej dobitnie pokazały, jak strategicznie ważnym jest, niedoceniane w Polsce, południowe sąsiedztwo UE. Kolejne upadające rządy oraz wojna domowa w Libii udowodniły, że dotychczasowa uwaga i pieniądze poświęcane Unii dla Śródziemnomorza były niewystarczające. Z perspektywy Francji, Portugalii, Hiszpanii, Włoch czy nawet całej Unii skupianie teraz uwagi na krajach Partnerstwa Wschodniego byłoby nieodpowiedzialne.
W wyniku napływu imigrantów z południa zachwiana została jedna z podstaw Unii Europejskiej – swoboda przepływu osób. Dania podjęła decyzję wprowadzenia kontroli na swych granicach z Niemcami i Szwecją. W Brukseli rozpoczęła się dyskusja na temat utworzenia ogólnoeuropejskiej polityki migracyjnej. Kluczowa stała się obrona swobody przepływu osób w strefie Schengen kosztem wzmocnienia granic zewnętrznych Unii. Świadczą o tym wypowiedzi premiera Tuska podczas inauguracji polskiej prezydencji. W związku z tym można wnioskować, że Polska w ciągu najbliższego półrocza nie będzie naciskać na liberalizację reżimu wizowego.
Ostatnią przyczyną, choć nie mniej ważną, która tworzy nieprzychylny klimat dla otwarcia się Unii na Wschód jest kryzys zadłużeniowy Grecji. Problemy w strefie euro oraz niepewna sytuacja na rynkach finansowych wpływają na większą popularność ruchów populistycznych w niektórych krajach UE (Holenderskiej Partii Wolności, Partii Prawdziwych Finów). Znana, zwłaszcza w Polsce, wypowiedź holenderskiego eurodeputowanego Barrego Madlenera świadczy, że tendencje izolacyjne i retoryka nacjonalistyczna z gruntu narodowego przedostaje się również do unijnej debaty politycznej.
Realizowane będzie to, co przyniesie życie
Dla Unii Europejskiej rozwiązanie problemów związanych z kryzysem zadłużeniowym Grecji jest bardzo ważne. Dlatego polska prezydencja będzie musiała częściowo zmodyfikować swoje założenia oraz strategie. Donald Tusk jest tego świadomy. Po spotkaniu polskiego rządu z Komisją Europejską Premier przyznał, że choć polskie priorytety będą osią prezydencji, jednak “to co zostało zaplanowane, będzie musiało ustąpić pierwszeństwa tym sprawom, które narzuci życie”. Wszystkie te czynniki powodują, że Partnerstwo Wschodnie schodzi z pierwszego planu. Sytuacja jest na tyle nieprzychylna, że nawet prasa ukraińska pisze, że przewodnictwo Polski będzie odwrócone plecami do Wschodu.
Polska może mieć duże problemy z zaszczepieniem w UE myśli, że mimo wszystko należy przykuwać uwagę do wschodniego wymiaru polityki zagranicznej. Zadaniem polskiego rządu jest pokazać politykom na Zachodzie i na Wschodzie, że PW ma dla nas fundamentalne znaczenie. Skoro w interesie całej Unii leży stabilna i demokratyczna Afryka Północna, to w takim samym stopniu, w interesie wszystkich 27 krajów członkowskich, nie tylko Polski, leżą stabilne, demokratyczne i rozwijające się kraje Partnerstwa Wschodniego.
* Artykuł został pierwotnie opublikowany w portalu Eastbook.eu