Polska/ MSZ odpiera oskarżenia białoruskich mediów
"Szyty nićmi grubości powroza"- tak określił, wyemitowany we wtorek (7 lutego) w białoruskiej telewizji program oskarżający Polskę o szpiegostwo, rzecznik polskiego MSZ Paweł Dobrowolski. Dodał jednocześnie, że jest to zapewne element kampanii przed zbliżającymi się wyborami prezydenckimi na Białorusi. Reportaż białoruskiej telewizji nie jest jedynym "atakiem medialnym" na Polskę. Środowa białoruska "Respublika" także oskarża Polskę o działalność wywiadowczą "pod przykrywką ambasady RP w Mińsku".
Reportaż pod tytułem "Agent 590" został wyemitowany tuż po głównym wydaniu dziennika w 1. Kanale białoruskiej telewizji. W programie tym zarzucono Polsce, że na zlecenie Stanów Zjednoczonych stała się "centrum antybiałoruskiej działalności", która miała się szczególnie nasilić przed marcowymi wyborami prezydenckimi. Na oskarżenia odpowiedział rzecznik polskiego MSZ Paweł Dobrowolski, który stwierdził, że jest to element kampanii wyborczej i że "są to rzeczy wyssane z palca". Na potwierdzenie dodał, że twarze i głosy występujących w tym programie informatorów były rozmazane. A to przekonuje o dość prymitywnym i wyraźnie propagandowym wydźwięku całej akcji. Zdaniem Dobrowolskiego, taki program nie służy poprawie polsko-białoruskich relacji, a wręcz utrudnia je, używając do tego argumentów "nie tyle z lamusa, co z jakiegoś magazynu staroci". Rzecznik MSZ dodał, że informacje, iż "Polska robi coś za pieniądze amerykańskie, przypomina lata tak odległe, które chyba na Białorusi nie do końca się skończyły". Dobrowolski ubolewał nad tym, że wszystkie programy typu "Agent 590" padają niestety na częściowo podatny grunt. Białorusini żyją bowiem w zamkniętym systemie informacyjnym i nie jest tam respektowana zasada umożliwienia wypowiedzenia się także drugiej stronie. Na koniec rzecznik MSZ stwierdził, że wyemitowany w białoruskiej telewizji reportaż traktuje bardziej jako żenujący program, niż taki, który wymaga stanowczego sprzeciwu ze strony polskiego MSZ. I polskie ministerstwo zastanowi się w najbliższym czasie, czy jest sens stanowczo reagować.
Do akcji "pseudodemaskowania" polskich służb wywiadowczych przystąpiła także białoruska "Respublika", która napisała, że polskie służby specjalne "inspirują sytuacje konfliktowe" za pośrednictwem "emisariuszy" z organizacji pozarządowych i mediów. "Respublika" przypomniała wydalenie w 2004 roku z Białorusi attache wojskowego polskiej ambasady płk Kazimierza Witaszczyka, który miał być agentem polskiego wywiadu wojskowego. Gazeta dodała, że działalność, mającą na celu "obalenie ustroju i zmianę władzy" na Białorusi prowadzą też "rozliczne organizacje pozarządowe i pracownicy mediów". "Agresywna polityka, prowadzona wobec Białorusi przez polskie władze i ich wysłanników ze służb specjalnych pozwala im mieć nadzieję na otrzymanie swej doli zielonych wartości z milionów wydzielanych przez zaoceanicznych szermierzy demokracji"- skomentowała "Respublika". W artykule poświęconym rzekomym agentom wywiadu z państw zachodnich, gazeta pisze też o przedstawicielach organizacji pozarządowych z Włoch i Niemiec oraz dyplomatach z USA.
Źródło: gazeta.pl