Tarcza w zawieszeniu
Donald Tusk, szef polskiego rządu, przewiduje, że rozmowy o rozmieszczeniu na terytorium Polski elementów amerykańskiej tarczy antyrakietowej mogą opóżnić się ze względu na jesienne wybory w USA.
Zdaniem szefa polskiego gabinetu, wchodzący w kluczową fazę wyścig o fotel gospodarza Białego Domu może spowolnić polsko-amerykańskie rozmowy. "Strona amerykańska zna nasze uwagi dotyczące ostatecznego zapisu dokumentów, ale nie ukrywajmy, dzisiaj Ameryka przeżywa, jak zawsze co 4 lata, wielki wyborczy spektakl. W Stanach Zjednoczonych wybory prezydenckie to jest rzeczywiście za każdym razem jakaś forma przełomu i dlatego można sądzić, że te rozmowy mogą jeszcze trochę potrwać" - podsumował Tusk.
Na początku lipca strona polska uznała amerykańską ofertę za niesatysfakcjonującą. Tusk, prognozując dalszy przebieg rozmów, podkreślił, że podstawowym celem polskich negocjatorów jest wzmocnienie bezpieczeństwa RP. Stała lokalizacja rakiet antybalistycznych Patriot, dodatkowe gwarancje bezpieczeństwa i odpowiedzialność Amerykanów za wszelkie powstałe w związku z ich instalacją szkody - oto postulaty polskeigo rządu.
Premier odniósł się też do doniesień o ewentualnym przeniesieniu wyrzutni rakiet, które miałyby stacjonował w Polsce, na terytorium Litwy. Zdaniem szefa polskiego rządu, dyslokacja elementów instalacji u naszych sąsiadów jest mało prawdopodobna, w całej sytuacji chodzi zaś o próbę "zmotywowania" strony polskiej.
Tymczasem, jak donosi sobotni (02.08) "Dziennik", prowadzenie negocjacji przejął szef polskiej dyplomacji, Radosław Sikorski. Dotychczasowy negocjator, Witold Waszczykowski, znajduje sie na urlopie. Pozytywnie do decyzji Sikorskiego odnosi się minister obrony narodowej, Bogdan Klich. "Ze względu na fazę, w którą weszły negocjacje, trudno się dziwić, że minister spraw zagranicznych osobiście objął przewodnictwo tych negocjacji" - podsumował Klich.
Na podstawie: rp.pl, gazeta.pl, dziennik.pl