Wielka Brytania: Partia Konserwatywna zwycięża w wyborach parlamentarnych
Znamy już ostateczne wyniki czwartkowych wyborów (07.05) do Izby Gmin w Wielkiej Brytanii. Partia Konserwatywna zdobyła ponad połowę mandatów i tym samym powoła większościowy rząd. David Cameron ogłosił swoją gotowość do pozostania premierem na kolejną kadencję. Ed Miliband zrezygnował z funkcji przewodniczącego Partii Pracy. Powraca pytanie o przyszłość Wielkiej Brytanii w Unii Europejskiej.
Konserwatystom przypadło 331 miejsc w 650-osobowym parlamencie, co oznacza tzw. efektywną większość umożliwiającą powołanie samodzielnego gabinetu. Mandat społecznego popracia dla ugrupowania Camerona wzrósł w porównaniu z rokiem 2010 - torysi zyskali 38 miejsc względem poprzednich wyborów.
Partia Pracy do Izby Gmin wprowadziła 232 parlamentarzystów. Oznacza to utratę 26 miejsc. Natychmiast po ogłoszeniu wyników Miliband ustąpił z funkcji szefa partii uznając rezultat laburzystów za „wielce rozczarowujący”.
Trzecią siła polityczną w Wielkiej Brytanii będzie Szkocka Partia Narodowa. Ugrupowanie Nicoli Sturgeon zwyciężyło w 56 z 59 szkockich okręgów wyborczych. To duży sukces SNP, która w wyborach w 2010 roku uzyskała jedynie 6 mandatów.
Do roli partii opozycyjnej powrócą Liberalni Demokraci. Dotychczasowy koalicjant Partii Konserwatywnej uzyskał najsłabszy od lat wynik i wprowadzi do parlamentu jedynie 8 przedstawicieli. Nick Clegg wziął na siebie odpowiedzialność za bardzo słaby wynik i ogłosił swoją rezygnację.
Do wielkich przegranych wyborów należy także Nigel Farage. Partii Niepodległości Zjednoczonego Królestwa udało się zwyciężyć tylo w jednym okręgu wyborczym. Farage nie zdobył mandatu.
Plaid Cymru będzie miało w nowym parlamencie 3-osobową reprezentację, natomiast Zieloni otrzymali 1 mandat i tym samym utrzymali status quo.
Pozostałe ugrupowania zdobyły w sumie 17 miejsc. Podzielą się nimi: Demokratyczna Partia Unionistyczna – 8, Sinn Fein – 4, Socjaldemokratyczna Partia Pracy – 3, Ulsterska Partia Unionistyczna – 1. Jedno miejsce w parlamencie przypadnie kandydatowi niezależnemu.
Przedwyborcze sondaże nie sprawdziły się. Spodziewano się, że żadne z dwóch największych ugrupowań nie zdobędzie w wyborach poparcia umożliwiającego rządzenie bez zawiązywania koalicji.
W powyborczych komentarzach dużo uwagi poświęca się referendum za pozostaniem Wielkiej Brytanii w Unii Europejskiej, którego zorganizowanie w przypadku zwycięstwa obiecał Brytyjczykom Cameron. Głosowanie ma się odbyć najpóźniej w 2017 roku.