"Nowy Uzbekistan" - Agnieszka Pikulicka-Wilczewska
Uzbekistan jest krajem dynamicznie rozwijającym się, ale niestety wciąż słabo zbadanym w polskiej literaturze. Książka „Nowy Uzbekistan” Agnieszka Pikulicka-Wilczewska z pewnością wypełnia tę lukę, chociaż po jej lekturze pozostaje pewien niedosyt.
Autorka reportażu przez kilka lat mieszkała w Uzbekistanie i pisała na jego temat do wielu znanych mediów, a także prowadziła zajęcia z tamtejszymi studentami. Z powodu swojej dociekliwości ostatecznie otrzymała zakaz wjazdu do kraju, dlatego „Nowy Uzbekistan” poświęcony jest sytuacji w państwie do jej wydalenia w 2021 roku.
Ksiązka Pikulickiej-Wilczewskiej dzieli się na trzy części. Dzięki pierwszej z nich czytelnicy mogą zapoznać się ze źródłami współczesnej uzbekistańskiej państwowości. Jest ona bowiem poświęcona końcówce istnienia Uzbeckiej Socjalistycznej Republiki Radzieckiej, a przede wszystkim okresowi rządów Isloma Karimowa. To właśnie on przez pierwsze ćwierć wieku niepodległości decydował o niemal dosłownie każdym aspekcie tamtejszego życia społecznego, politycznego i ekonomicznego. Pod koniec jego rządów Uzbekistan znajdował się w izolacji międzynarodowej, właśnie z powodu autorytaryzmu swojego przywódcy.
Druga część książki to już opis nowego etapu w historii Uzbekistanu, jakim bez wątpienia są rządy Szawkatema Mirzijojewa. Następca Karimowa nie tylko wydostał kraj z izolacji, ale uczynił go niezwykle ważnym graczem w regionie Azji Centralnej. Poza tym ściągnął zagranicznych inwestorów i przyczynił się do szybkiego rozwoju Uzbekistanu, często czyniąc to jednak kosztem interesów zwykłych ludzi. Mimo zapowiedzi nie zmienił się radykalnie sposób sprawowania władzy, ponieważ według autorki „Nowego Uzbekistanu” kraj pod rządami Mirzijojewa przechodzi pod tym względem swoistą sinusoidę. Okresy odprężenia są więc przerywane przez, mówiąc kolokwialnie, przykręcanie śruby.
Najsłabsza wydaje się być trzecia część publikacji. Pikulicka-Wilczewska w mocno chaotyczny sposób przedstawia swoje doświadczenia z końca pobytu w Uzbekistanie. Wówczas zaczęły się jej problemy, bo władze w Taszkiencie nie chciały przedłużyć jej akredytacji. Nie spodobał im się bowiem zarówno wydźwięk jej publikacji, jak i tematy poruszane w czasie zajęć ze studentami.
Po lekturze ma się więc pewien niedosyt. Autorka w „Nowym Uzbekistanie” poruszyła zbyt wiele tematów, dlatego prawie żadnego nie zbadała dogłębnie. W publikacji poza fragmentem o wysiedlaniu całych osiedli pod nowe inwestycje w Taszkiencie zabrakło też rozmów ze zwykłymi mieszkańcami, którzy mogliby ocenić swój poziom życia pod rządami Mirzijojewa. Wydaje się zresztą, że Pikulicka-Wilczewska nie do końca odnalazła się w samej konwencji reportażu. Tym niemniej po publikację warto sięgnąć, aby poznać przynajmniej podstawowe fakty o Uzbekistanie.
Maurycy Mietelski