Bliski Wschód/ Jordania i Jemen bojkotują szczyt Ligi Państw Arabskich
Dwa kolejne państwa Bliskiego Wschodu: Jordania i Jemen ogłosiły w piątek (28.03), że najwyżsi przedstawiciele ich władz nie pojawią się na zaplanowanym na ten weekend (29–30.03) szczycie Ligi Państw Arabskich w Damaszku.
Zaproszeni prezydenci i królowie w ten sposób chcą zaprotestować przeciwko syryjskiej nieugiętej postawie w każdym konflikcie na Bliskim Wschodzie, szczególnie w Libanie.
Na spotkaniu w Damaszku zamiast zaproszonych głów państw pojawią się reprezentanci niższych szczebli władzy. Jordańczycy oficjalnie zapowiedzieli, że reprezentantem króla Abdullaha II na szczycie będzie ambasador Omar Rafii, który będzie przewodził delegacji z tego państwa.
Jemeński prezydent Ali Abdullah Saleh zdecydował, że w jego imieniu do Damaszku pojedzie jego zastępca – wice prezydent Abd Rabbo Mansour. Taki krok Jemenu tłumaczy się bliskim sąsiedztwem silnej Arabii Saudyjskiej, która już wcześniej zapowiedziała, że na szczycie Ligi Państw Arabskich pojawi się jedynie ambasador tego państwa.
W ten sposób Jordania i Jemen dołączyły do państw bojkotujących szczyt w Damaszku. W tym tygodniu na podobne kroki zdecydowały się: Egipt, Arabia Saudyjska i Bahrajn. O wysłaniu delegatów z niższych szczebli władzy poinformowały także Oman oraz Maroko. Całkowicie od spotkania zdystansował się Liban, który oskarża Syrię o podtrzymywanie kryzysu politycznego w tym państwie, poprzez wspieranie opozycji, co z kolei uniemożliwia przeprowadzenie sukcesywnych wyborów prezydenckich.
Premier Iraku, Nuri al-Maliki, zapowiedział z kolei w piątek (28.03), że nie będzie w stanie uczestniczyć w spotkaniu z powodu trwających w tym państwie walk z szyicką milicją. Delegatem Iraku na szczyt będzie wice-prezydent, Adel Abdul-Mahdi.
Wysłanie przez państwa niżej postawionych delegatów może pokrzyżować plany szczytu, który zamiast trwać przewidywane dwa dni, odbędzie się w ciągu jednej doby i zakończy się drobnymi ustaleniami. Komentatorzy międzynarodowi taką postawę państw zaproszonych na szczyt do Damaszku tłumaczą silnym wpływem Stanów Zjednoczonych na politykę państw Bliskiego Wschodu.
Jedynie dziesięć głów państw z 22 krajów należących do Ligi Państw Arabskich będzie reprezentować osobiście swoje kraje na szczycie. Będą to rządzący: Algierii, Związku Komorów, Kuwejtu, Libii, Mauretanii, Kataru, Sudanu, Tunezji, Zjednoczonych Emiratów Arabskich i Autonomii Palestyńskiej.
- Syria traci przyjaciół jeden po drugim - określił obecną sytuację na Bliskim Wschodzie jemeński analityk polityczny, Mansour Hayal.
Sama Syria nie okazuje zaniepokojenia i uważa, że szczyt wciąż może zakończyć się sukcesem. –Syria nie może zostać odizolowana. To państwa, które będą nieobecne same się odizolują… Większość Arabów będzie tutaj – powiedział Yousef Ahmed, syryjski ambasador Ligi Państw Arabskich.
Na podstawie: english.aljazeera.net, ynetnews.com, jpost.com