02 sierpień 2010
-
IAR
Do 1500 osób wzrosła liczba śmiertelnych ofiar katastrofalnej powodzi w zachodnim i północnym Pakistanie. Władze przewidują, że liczba ta może się jeszcze zwiększyć, ponieważ wiele rejonów pogranicza pakistańsko-afgańskiego odciętych jest od świata i nie wiadomo, jaki jest los miejscowej ludności.
Mapa Pakistanu: źródło wikipedia commons
Główny ciężar akcji ratowniczej spoczywa na pakistańskiej armii. W niesienie pomocy powodzianom zaangażowanych jest około 30 tysięcy wojskowych. Pomoc ludności cywilnej na terenach pogranicza niosą także oddziały amerykańskie operujące w Afganistanie. Jednocześnie okazało się, że pakistańska administracja cywilna szczebla lokalnego oraz centralnego nie jest w stanie zorganizować i sprawnie koordynować akcji pomocowej. W tej sytuacji armia pozostaje jedną instytucją, której działania mogą pomóc powodzianom. Komentatorzy zauważają jednak, że zaangażowanie wojska w akcję ratowniczą może ośmielić talibów, którzy korzystając z sytuacji zaczną przenikać do dużych pakistańskich miast. W tłumach uciekinierów z zalanych terenów łatwo będzie im przemieścić się na inne, aniżeli pogranicze pakistańsko-afgańskie, terytoria. Jeden z talibańskich przywódców mułła Fazlullach zapowiedział już, że ekstremiści powinni zacząć wracać do Doliny Swat odległej od Islamabadu o niecałe dwieście kilometrów. W ubiegłym roku armia wyparła talibów z tego terytorium po długiej ofensywie.