02 grudzień 2008
-
-
Marta Bartkowiak
Azerbejdżan oglądałyśmy z szeroko otwartymi oczyma, a Azerowie odwzajemniali się oglądając nas. Taka bowiem natura tego miejsca - kobiety bez przewodnika są wystawione na próbę siły i intelektu. Taka podróż to nie opalanie się na słońcu i drinki z palemką, to odkrywanie które wiąże się z poczuciem niepokoju. Pozwala docenić swój kraj: poczucie komfortu i bezpieczeństwa jakie bądź co bądź daje Europa.
Samowar na daczy nad morzem Kaspijskim
Pojechałyśmy żeby sprawdzić jak żyje się ludziom, jak poradzili sobie ze spuścizną komunizmu. Nie bez znaczenia był koloryt muzułmańskich zwyczajów i reakcje jakie wywołują Europejki: jasna karnacja, blond włosy i polski język. Czułyśmy się dobrze, lecz zbyt głośno chichotałyśmy, zbyt krótkie chciałyśmy nosić spodenki, o zbyt późnej porze tańczyć w klubie.
Było coś poza różnicą czasu, którą łatwo dało się odczuć. My także dostrzegałyśmy swoją odmienność, gdy wszędzie roztaczały się tumany śmieci, a nikt nie zwracał na nie uwagi czy w mieście czy na plaży. Zaskakiwały w pełni umalowane, wysokie Azerbejdżanki w swoich cekinowych bluzkach i szpilkach oraz mężczyźni zawsze ciemni, nażelowani i ubrani w długie spodnie niezależnie od temperatury powietrza. Wszystko to wprawiało nas w osłupienie, ale uczucie zadziwienia i chęć poznania było obustronne.
Symbol wietrznego Baku stolica Azerbejdżanu
Mój przyjaciel Fakhri wielokrotnie powtarza, że w Azerbejdżanie nie czuje się dobrze, że będąc tam tęskni za Polską, gdzie na co dzień mieszka. Spokojniejszy klimat, większy komfort i swoboda życia, to podstawowa różnica. Wybrał to, a nie zatłoczone marszrutki i autobusy. Nie znaczy to, że nie kocha Azerbejdżanu - po prostu to nie miejsce dla niego. Za dużo napięć powoduje wśród części młodych uczucie duszności. Powietrze w Baku jest duszne, poza centrum razi brzydota osiedli zwanych czernym miastem. „Rataje (poznańskie osiedle bloków z lat 70-tych), gdyby przez 20 lat nikt o nie dbał.” – jakże trafna reakcja osoby, oglądającej zdjęcia. „Tak ciasno upchane, tak ściśnięte, tak zagracone, że kiedy tu wchodzę mimowolnie robię głęboki wdech, żeby sprawdzić, czy będę miał czym oddychać”, pisał o jednej z dzielnic Baku Kapuściński.
Nic więc dziwnego, że tak wielu młodych na Kaukazie chce uwolnić się i odkryć europejski świat. Odetchnąć chłodną, umiarkowaną bryzą, a nie suchymi północnymi Chazri - wiatrami, które potrafią zmieść przechodnia z chodnika.