Europa wobec Arabskich Rewolucji
Przemiany w Afryce Północnej zapoczątkowane w 2011 r. zaskoczyły zdecydowaną większość obserwatorów sceny politycznej zarówno w Europie jak i innych częściach świata. W prognozach na 2011 r. tygodnik The Economist pisał o problemach Iraku, powstaniu Sudanu Południowego, Iranie oraz procesie pokojowym na Bliskim Wschodnie jako głównych wydarzeniach regionu.
Po obaleniu przez społeczeństwa arabskie trzech reżimów i trwającej walce w Syrii, Europa musi znaleźć nową odpowiedź na pytanie o stosunki z Afryką Północną. Wykorzystywanie dotychczas tego terenu w sposób postkolonialny, z jednoznacznym nastawieniem na surowce oraz geostrategiczną stabilność świata arabskiego okazało się fiaskiem i po raz kolejny nie przyniosło chluby Staremu Kontynentowi. Pewną formą rehabilitacji była interwencja NATO w Libii zakończona sukcesem.
W prezentowanym poniżej Raporcie Tygodnia przedstawiamy różne ujęcia interesów oraz wizji regionu w państwach Europy. Zapraszamy do lektury!
Kraje Skandynawskie wobec Arabskiej Wiosny
Arabska Wiosna podzieliła światową opinię publiczną. Kraje skandynawskie już od początku protestów zabierały głos w sprawie wnosząc o ochronę praw człowieka i postulując o zaprzestanie represji wobec protestujących. Wyraźnie potępiały użycie przemocy wobec cywilów i nawoływały do ustąpienia autorytarnych przywódców – prezydenta Egiptu Hosniego Mubaraka, a potem Kadafiego. Popierały również embargo na import ropy z objętej wojną domową Syrii, a wszystko to na forum międzynarodowym. Pozostały jednak powściągliwe wobec militarnych interwencji w regionie, skupiając się na mandacie Rady Bezpieczeństwa ONZ i na działaniu poprzez Unię Europejską i organizacje pomocowe z ramienia ONZ.
Jeszcze rok temu nic nie wskazywało, żeby Włochy poparły przemiany w krajach arabskich, zwłaszcza w Libii. O ile wydarzenia w Tunezji i Egipcie Rzym obserwował biernie, to rewolucja w dawnej włoskiej kolonii spowodowała całkowitą zmianę dotychczasowej polityki. Pułkownik Kaddafi był bardzo ważnym partnerem włoskiego rządu: dawał dostęp do ropy i gazu, chronił przed zalewem imigrantów. Włochy miały wszelki interes w tym, żeby pozostał u władzy jak najdłużej. Kiedy jednak świat zachodni zaczął kibicować ruchom wolnościowym, które obalały kolejnych dyktatorów w krajach arabskich, trwanie przy Kaddafim straciło sens. Oznaczałoby pozostanie w tyle za światem, wypadnięcie z gry o nowy Bliski Wschód. W tej sytuacji Włochy zdecydowały się na bardzo ryzykowny krok: jako jedne z pierwszych postawiły wszystkie karty na bardzo niepewnego konia: libijską Tymczasową Radę Narodową. Miały przy tym najwięcej do stracenia. Ryzyko opłaciło się – po upadku Kaddafiego prestiż Włoch bardzo wzrósł, kraj zyskał nowych sojuszników, a w samej Libii Rzym ma do powiedzenia więcej niż kiedykolwiek.
Brytyjska postawa wobec konfliktu w Libii
Jestem dumny z roli jaką odegrała Wielka Brytania w obaleniu reżimu Kaddafiego – stwierdził 20 października 2011 roku premier David Cameron. Zjednoczone Królestwo było obok Francji najbardziej zaangażowanym w konflikt libijski państwem trzecim. Warto się zastanowić czy Wielka Brytania rzeczywiście potwierdziła w Libii, że jest w stanie odegrać pierwszoplanową rolę w rozwiązywaniu sytuacji zagrażających stabilności całego regionu.
Od pierwszej fali protestów antyrządowych w świecie arabskim, Rosja biernie przyglądała się wydarzeniom w Tunezji, Algierii i Egipcie. Nie zaangażowała się początkowo także w rozwiązanie kwestii libijskiej, dając w praktyce milczące przyzwolenie na interwencję państw zachodnich w Trypolisie. Dopiero podczas październikowego głosowania w Radzie Bezpieczeństwa nad rezolucją grożącą Damaszkowi sankcjami za tłumienie opozycji, Rosja wraz z Chinami, zawetowała jej uchwalenie. Powstaje pytanie o przyczynę aktywizacji działań dyplomatycznych Kremla po wojskowej interwencji w Libii. Czy stanowi ona efekt rosyjskiej histerii wobec rozwoju wydarzeń w świecie arabskim, czy przejaw ostrożnej polityki, opartej na dobieraniu adekwatnych instrumentów w zmieniającej się rzeczywistości międzynarodowej?