Jakub Kędzior: Kosowo - najbardziej zapalny punkt współczesnej Europy
Dla jednych serbska prowincja dla innych niepodległy kraj. Z całą pewnością jedna z trudniejszych spraw prawa międzynarodowego i najbardziej zapalny punkt współczesnej Europy. Kosowo od kilkudziesięciu lat rozpala emocje w rejonie Bałkanów i w najbliższym czasie nie zapowiada się, żeby coś miało się w tym względzie zmienić.
Warto więc poznać historię i przyczyny tego konfliktu a także zastanowić się czy są jakieś szansę na jego rozwiązanie, biorąc pod uwagę nie tylko obecną sytuację, ale także historyczne zaszłości między mieszkańcami tego regionu. Niebawem, bo już 17 lutego, minie kolejne rocznica ogłoszenia przez Kosowo niepodległości. Dodajmy, że było to ogłoszenie jednostronne i Serbia w dalszym ciągu uważa je za swoją zbuntowaną prowincję, nie odmawiając jej wszakże szeregu praw. Ponadto, także Unia Europejska nie mówi w tej sprawie jednym głosem, ponieważ kilka państw członkowskich nie popiera działań Kosowa i jest przeciwna jednostronnym aktom niepodległościowym. Warto przeanalizować przyczyny takiego stanu rzeczy, jednak najpierw trzeba sięgnąć do historii samego Kosowa.
Historycznie była to serbska kraina, jednak sukcesywnie zasiedlali Albańczycy, którzy w latach 90- tych stanowili już tam znakomitą większość. Wcześniej, jeszcze przed I Wojną Światową te ziemie zamieszkiwali głównie Serbowie, którzy upatrują tam kolebkę swojej państwowości. Jednak poprzez cały wiek XX stopniowo opuszczali te tereny (dobrowolnie lub nie), pozostawiając je Albańczykom, którzy dzięki Josipovi Tito, który otworzył dla nich granicę, chętnie opuszczali swój kraj. Migracje plus duża dzietność wśród Albańczyków sprawiły, że na przełomie lat 80-tych i 90-tych stanowili oni już prawie 90% mieszkańców tego terenu (1).
Taki stan rzeczy doprowadził do utworzenia przez Albańczyków osobnych instytucji administracyjnych w rejonie Kosowa, które jak można się domyślić, nie zostały uznane przez serbską ludność zamieszkującą tamten obszar. Dla Serbów był to wrogi akt w ich własnym państwie, mimo iż akurat w tym regionie byli zdecydowaną mniejszością. Mieli oni jednak w pamięci wydarzenia z początku XX wieku, ponieważ już wtedy Kosowo było areną konfliktów społecznych i politycznych. Podczas I Wojny Bałkańskiej 1912 roku wojska serbskie przejęły całkowitą kontrolę nad tym terytorium, czyniąc z Kosowa część swojego państwa. Wcześniej, podczas panowania na tym obszarze Imperium Osmańskiego, spora część ludności uległa islamizacji. Po 1912 roku nastąpiła masowa migracja Serbów do Kosowa - chcieli oni powrócić na ziemie, które od zawsze uważali za swoje. Już wtedy tej region był bardzo ubogi, a napływ nowej ludności nie poprawił wcale tej sytuacji. Zróżnicowanie religijne i społeczne powodowało, że już wówczas zaczęło dochodzić między Albańczykami a Serbami do konfliktów, które trwały nieprzerwanie przed długie lata. Wydaje się, że najgorszym okresem była II Wojna Światowa, kiedy Kosowo było pod okupacją niemiecką i włoską. Wtedy oddziały albańskich SS-manów wsławiły się masowymi mordami ludności serbskiej. Albańczycy roztaczali przed swoimi ludźmi wizję czystej etnicznie Wielkiej Albanii (2).
Dopiero po zakończeniu działań wojennych sytuacja w regionie uległa poprawie. Objęcie władzy przez Josipa Broza „Titę” i utworzenie wielonarodowej Jugosławii sprawiły, że konflikty w tym regionie na jakiś czas ucichły. Teraz jednak z perspektywy czasu można powiedzieć, że zarówno w tym regionie jak i w całej byłej Jugosławii były tylko uśpione a przez te wszystkie lata nastąpiła straszliwa kumulacja napięć, których konsekwencje wszyscy znamy.
Rządy Tity do dla mieszkańców Kosowa całkiem dobry okres. Po zakończeniu wojny obszar ten został uznany za region autonomiczny Jugosławii, a na początku lat 60 – tych stał się w pełni autonomiczną prowincją tego państwa. W 1974 roku, po uchwaleniu jugosłowiańskiej konstytucji Kosowo uzyskało nawet swój autonomiczny rząd (3). Miało to kluczowe znaczenie dla późniejszych wydarzeń, ponieważ dało Albańczykom jasny sygnał, że te ziemie należą do nich. Dopóki jest Tito czuwał nad całością, sytuacja była pod kontrolą i zarówno ludność albańska jak i serbska potrafiła koegzystować ze sobą bez większych napięć.
Bałkański kocioł nagrzewał się przez wiele lat i wcześniej czy później musiało dojść do eksplozji nagromadzonych napięć. Stało się to po śmierci Tity. Utajone konflikty etniczne, religijne i społeczne na nowo dały o sobie znać. Różnice pomiędzy mieszkańcami Jugosławii stały się zbyt duże. Do tego doszła bardzo zła sytuacja ekonomiczna i olbrzymia inflacja, która doszła do poziomu 2000%. (4) To wszystko doprowadziło do analogicznej sytuacji, jaka miała miejsca tuż po 1912 roku. Lata 90 – te to w Jugosławii początek rozpadu państwa i wojen o podłożu narodowościowym. Mieszkańcy Kosowa, wzorem innych narodów byłej Jugosławii nie chciało poddać się serbskiemu panowaniu i postanowiło stworzyć swoje własne państwo.
Trzeba w tym miejscu ponownie cofnąć się o kilkaset lat i przeanalizować historię i mitologię Albańczyków i Serbów, odnoszącą się do regionu Kosowa. Sami Albańczycy uważają się za potomków starożytnych Ilirów, którzy zamieszkiwali te ziemie. O ile fakt, że przed Słowianami na tych terenach żyli właśnie Ilirowie nie budzi wątpliwości, o tyle już ich powiązania ze współczesnym Albańczykami jest trudne do udokumentowania. Ani język, ani nazwa ich narodu nie jest jednoznacznie powiązana z plemieniem Ilirów. Co ciekawe, sami Serbowie nie zaprzeczają, że ludność albańska od wielu wieków zamieszkuje te tereny, jedna uważają, że pochodzą oni raczej od wędrownych pasterzy, którzy wypasali kozy na tych ziemiach. Zarówno jedna jak i druga teza nie do końca znajduje potwierdzenie w faktach historycznych, nie mniej jednak bardziej prawdopodobna jest wersja serbska.(5)
Serbowie także mają swój mitologię dotycząca Kosowa, która podobnie jak w przypadku Albańczyków nie jest do końca udokumentowana. Po pierwsze uważają, że w tym miejscu właśnie jest kolebka serbskiej państwowości. Niektórzy historycy podważają tę tezę, twierdząc iż najstarsze wczesnoserbskie państwo mieściło się w Rašce. Trzeba jednak zauważyć, że często w kulturze chronologia ma znaczenie drugorzędne, ustępując miejsca mitom i przekonaniom. Podobnie sprawa ma się właśnie z drugim mitem o bitwie na Kosowym Polu, którą stoczyli serbski książę Lazar i turecki sułtan Murad. Według historyków bitwa była krwawa i nierozstrzygnięta, a obaj wielcy wodzowie zginęli. Serbowie utrzymują jednak, że to oni wygrali, lecz wskutek śmierci księcia, antyturecki opór zmalał i ostatecznie Serbowie musieli się poddać. Utrwala to jednak mit bohaterskiej bitwy i dzielnego księcia, który niemal w pojedynkę przeciwstawił się wielkiemu sułtanowi. Wielu historyków proponuje nieco inną wersję, jednak nie dysponując niezbitymi dowodami trudno jest im udowodnić swoje racje i wygrać walkę z kultem Lazara i bitwy na Kosowym Polu.(6) Mitologizacja historii tego terenu, połączona z uwarunkowaniami geopolitycznymi wyjaśnia dlaczego Serbowie tak zaciekle bronią Kosowa. Konflikt ten trwa najdłużej w nowożytnej historii państwa serbskiego. Krwawe wojny z Bośniakami i Chorwatami zostały zakończone relatywnie szybko, a konflikt o najbiedniejszy obszar byłej Jugosławii trwa nadal. Nie sposób tego zrozumieć, nie wracając właśnie do mitologii obu narodów i do kultu jakim darzą one to miejsce.
Eskalacja miała miejsce już na przełomie lat 80-tych i 90-tych. Wtedy to autonomia Kosowa została zniesiona, na co zamieszkujący ten teren Albańczycy odpowiedzieli bojkotem serbskich instytucji i utworzeniem własnych. W przeprowadzonym w 1991 roku referendum zdecydowana większość mieszkańców Kosowa opowiedziała się za niepodległością regionu, utworzono nawet tamtejszy parlament i wybrano prezydentem Ibrahima Rugovę.. Oczywiście Serbia nie uznała tego rządu, w dalszym ciągu uznając Kosowo za zbuntowaną prowincję. W 1996 roku powstała Wyzwoleńcza Armia Kosowa (UÇK), która była zbrojnym organem Albańczyków, którzy nie zamierzali rezygnować z utworzenie na tym terenie swojego państwa. Rząd Slobodana Milosevicia rozpoczął masowe deportacje Albańczyków z tego regionu, a dwa lata po utworzeniu UÇK w praktyce rozpoczęła się wojna pomiędzy Serbami a Albańczykami. Masowe deportacje ludności kosowskiej wywołały ostrą reakcję ze strony społeczności międzynarodowej. Pomoc uchodźcom zapewniło wiele instytucji, w tym UNHCR. W tym czasie trwały też negocjacje na szczeblu dyplomatycznym, które jednak nie przyniosły porozumienia. Wówczas interwencję postanawiło przeprowadzić NATO (7).
Działania NATO ograniczyły się do nalotów na wyznaczone serbskie obiekty, głównie obiekty wojskowe i inne cele o znaczeniu strategicznym. Warto zauważyć, że wojska Paktu Północnoatlantyckiego nie działały z upoważnienia ONZ. Wywołało to na całym świecie falę protestów i gestów solidarności z Serbami. Naloty trwały od 24 marca do 10 czerwca, a w ich następstwie Slobodan Miloszević zgodził się przyjąć plan pokojowy, narzucony mu przez Radę Bezpieczeństwa ONZ, która wprowadziła rezolucję numer 1244. Wojska serbskie, miały opuścić Kosowo, a za utrzymanie stabilizacji w regionie miała odpowiadać stworzona w tym celu misja pokojowa UNMIK. Był to w zasadzie koniec regularnej wojny, jednak do zakończenie konfliktu droga była bardzo daleka. W trakcie trwania nalotów, obie strony czyli UCK oraz wojska serbskie, dopuszczały się wielu zbrodni i masakr ludności cywilnej. Najbardziej znanym przypadkiem była masakra we wsi Racak, gdzie znaleziono mogiły 45 osób, w tym starców i dzieci. Postanowiono, że kilku najwyższych serbskich przywódców, na czele ze Slobodanem Miloseviciem, zostanie postawionych przed Międzynarodowym Trybunałem do spraw byłej Jugosławii (8).
Zakończenie działań wojennych nie oznaczało, że w Kosowie zapanował pokój, pomimo tego, że misja stabilizacyjna UNMIK starała się hamować zapędy ze UCK oraz Serbów zamieszkujących na tym obszarze. Niestety Albańczycy rozpoczęli niszczenie serbskich cerkwi oraz wielu zabytków, wiosek i pomników. Szacuje się, iż prawie 300 tysięcy Serbów i Romów zostało wypędzonych ze swoich domostw i musiało schronić się w obozach strzeżonych przez siły NATO (KFOR). Można powiedzieć, że Albańczycy zaczęli stosować wobec Serbów tą samą metodę czystek etnicznych, którą zastosował wobec nich Miloszević. Jest to o tyle zatrważające, że działo się to już w czasie, kiedy na tym terenie stacjonowały siły pokojowe, które w zamyśle miały ustabilizować sytuację w regionie i doprowadzić do zaprzestania czystek etnicznych.
Kolejne zamieszki miały miejsce w marcu 2004 roku, kiedy to doszło do tak zwanych pogromów marcowych, kiedy to kosowscy Albańczycy zabili 19 Serbów i zmusili do ucieczki kolejne kilka tysięcy. Zostało też zniszczonych wiele cerkwi i innych obiektów sakralnych (od tego czasu, w serbskim kościele prawosławnym obchodzi się 17 marca jako rocznicę pogromów marcowych). W zamieszkach wzięło udział ponad 50 tysięcy osób, siły albańskie starły się z wojskami KFOR, tysiące ludzi straciło dach nad głową. Jak się później okazało, bezpośrednią przyczyną zamieszek było rzekome utopienie przez Serbów dwóch albańskich chłopców i znalezienie ich ciał przez kosowską policję. Ostatecznie nie udało się potwierdzić, że chłopcy zostali zabici (9).
Pomimo tego, że w Kosowie stacjonowały wojska ONZ, to cały czas dochodziło do mniejszych lub większych incydentów na tle etnicznym. Trudno było zapanować nad żywiołem, który ogarnął cały region. Niejasna pozostawała także sytuacja prawna Kosowa, które formalnie było w dalszym ciągu serbską prowincją. Specjalnym wysłannikiem ONZ ds. Kosowa był Fin Martti Ahtisaari. W 2006 roku w Wiedniu rozpoczęły się negocjacje albańsko – serbskie, dotyczące przyszłości regionu, jednak żadna ze stron nie chciała ustąpić ze swojego stanowiska, pomimo mediacji i nacisków ze strony Athisariego. Doprowadziło do to impasu w rokowaniach, a sam Athisaari zarekomendował Radzie Bezpieczeństwa ONZ zgodę na ogłoszenie niepodległości przez Kosowo. Serbowie zapowiedzieli, że nigdy na to nie przystaną, oferując szeroką autonomię, co jednak zupełnie nie interesowało kosowskich Albańczyków. Negocjacje zostały zerwane, a władze w Prisztinie jednostronnie ogłosiły niepodległość w 2008 roku (10).
Od tego czasu minęły cztery lata, a w Kosowie w dalszym ciągu dochodzi do starć na tle etnicznym. Ponadto wciąż niejasna jest prawna sytuacja Kosowa, którego nie uznaje spora liczba krajów, w tym także kilka państw członkowskich Unii Europejskiej, na czele z Hiszpanią, która obawia się, że casus Kosowa może zostać wykorzystany przez domagających się niepodległości Basków. Prawo międzynarodowe nie wskazuje jednoznacznie w jaki sposób należy rozwiązywać podobne sytuacje. Z punktu widzenia zarówno Serbii jak i Albanii impulsem dla rozwiązania konfliktu mogą być starania o członkostwo w UE (bardziej zaawansowana w tym procesie jest Serbia), jednak nie należy spodziewać się, aby rozwiązanie na szczeblu państwowym zakończyło konflikty etniczne na tym obszarze.