Portal Spraw Zagranicznych psz.pl




Portal Spraw Zagranicznych psz.pl

Serwis internetowy, z którego korzystasz, używa plików cookies. Są to pliki instalowane w urządzeniach końcowych osób korzystających z serwisu, w celu administrowania serwisem, poprawy jakości świadczonych usług w tym dostosowania treści serwisu do preferencji użytkownika, utrzymania sesji użytkownika oraz dla celów statystycznych i targetowania behawioralnego reklamy (dostosowania treści reklamy do Twoich indywidualnych potrzeb). Informujemy, że istnieje możliwość określenia przez użytkownika serwisu warunków przechowywania lub uzyskiwania dostępu do informacji zawartych w plikach cookies za pomocą ustawień przeglądarki lub konfiguracji usługi. Szczegółowe informacje na ten temat dostępne są u producenta przeglądarki, u dostawcy usługi dostępu do Internetu oraz w Polityce prywatności plików cookies

Akceptuję
Back Jesteś tutaj: Home

Joachim Chochołowski: Czynniki sprzyjające integracji Turcji z Unią Europejską


27 listopad 2009
A A A

Członkostwo Turcji w Unii Europejskiej może pozytywnie wpłynąć na przemiany na Bliskim Wschodzie. Z racji swojego położenia geopolitycznego kraj ten ma szansę pełnić niezwykle istotną rolę w systemie europejskiego bezpieczeństwa energetycznego, licząca 72 miliony obywateli Turcja, z powierzchnią sięgającą ponad 780 tysięcy kilometrów kwadratowych (wszystkie 27 państw UE mają razem tylko niewiele ponad 5 razy tyle) stanowi niewątpliwie wspaniały rynek zbytu na towary i usługi obecnych krajów członkowskich.

Stabilizacja sytuacji w regionie

Członkostwo Turcji w Unii Europejskiej może pozytywnie wpłynąć na przemiany na Bliskim Wschodzie. Unia Europejska od dawna podkreśla, że region ten jest dla niej – również ze względów gospodarczych – bardzo ważny. Bardzo wyczekiwany jest także sukces polityczny w ramach wspólnej polityki zagranicznej, który to angaż Turcji i jej późniejsze zaangażowanie w tym regionie mógłby bardzo ułatwić.

Turcja może być łącznikiem między UE i państwami muzułmańskimi. Jest to szansa na otwarcie nowego etapu i danie impulsu do bardziej śmiałych działań geopolitycznych. Stwarza nadzieję na dialog pomiędzy cywilizacjami, prowadzący do ich zbliżenia. Stanowi również szansę do lepszego zrozumienia licznych mniejszości muzułmańskich, zamieszkujących kraje Europy zachodniej.

Model władzy funkcjonujący we współczesnej Turcji pokaże, czy możliwy w państwie muzułmańskim, o bardzo odmiennej od europejskiej kulturze, jest system demokratyczny oparty na rządach prawa. W zglobalizowanym świecie Unia Europejska nie może nie prowadzić globalnej polityki, co często jest jednak utrudnione w związku z odmienną kulturą polityczną, obyczajowością i niezrozumieniem drugiej strony. W bogatych krajach zatoki Perskiej, Arabia Saudyjska jest bardzo tradycyjną monarchią absolutną, z prawem opartym na szariacie. Wśród stosowanych kar istnieją chłosta i tortury, a karą za odejście od islamu może być śmierć poprzez ścięcie arabskim mieczem. Iran jest konserwatywną republiką teokratyczną, gdzie właściwą władzę sprawują właściwie kolejni ajatollahowie. Bardziej otwartą monarchię konstytucyjną zaobserwować możemy w Jordanii, ale zarówno tam jak i w republikańskim Egipcie lub Syrii możemy mówić o państwach autorytarnych i bardzo dalekich od europejskich standardów przestrzegania praw człowieka. Na tym tle, Turcja jawi się niewątpliwie jako kraj zarówno politycznie, ale także pod względem obowiązujących standardów prawnych, obyczajów i mentalności obywateli (głównie w miastach) bliższy Europie. To w jakim kierunku podążać będą inne państwa regionu zależy w dużej mierze od wyniku eksperymentu tureckiego.

Turcja, ciągle bardziej orientalne niż europejskie państwo, mogłoby stanowić pomost między chrześcijańską Europą i muzułmańską Azją oraz powoli łączyć umiarkowany Islam z demokracją. Zapytany o możliwość tureckiej akcesji Stuart Eizenstat powiedział, że „jeśli Unia Europejska chce wpływać na kształt świata muzułmańskiego w bardziej laicki i demokratyczny sposób, to jest to sposób najlepszy”[1]. Zachód przypisuje Turcji odegranie roli dobrego przykładu i udowodnienia, że możliwa jest asymilacja Islamu w kulturze Zachodu.

Turcja ma ambicję odgrywać wielką rolę polityczną w regionie, dlatego prowadzi bardzo aktywną politykę bliskowschodnią. Poniżej, autor pracy przedstawia ostatnie przykłady zaangażowania władz tureckich.

Ważną wizytę szef tureckiego rządu Recep Tayyip Erdogan odbył na początku obecnego roku, przybywając do najważniejszych państw arabskich w związku z konfliktem w Strefie Gazy. Odwiedził: Syrię, Jordanię, Egipt i Arabię Saudyjską. Przedstawiciele premiera mieli okazję spotkać się z Khaledem Mashaalem, przebywającym na wygnaniu liderem Hamasu, a sam premier przebywając w Jordanii rozmawiał również z prezydentem Palestyny Mahmoudem Abbasem. Erdogan twierdził, że konieczne dla rozwiązania konfliktu jest w pierwszej kolejności doprowadzenie do rozejmu pomiędzy Izraelem i Hamasem, a następnie wprowadzenie międzynarodowego mechanizmu, pozwalającego na otwarcie przejść granicznych między zwaśnionymi stronami. Dopiero wtedy, miałyby zostać podjęte wysiłki zmierzające do usunięcia nieporozumień pomiędzy pozostawiającymi w konflikcie organizacjami palestyńskimi, Hamasem i Fatahem. Mimo jednoznacznego potępienia Izraela przez władze tureckie, Turcja zaoferowała, nie po raz pierwszy rolę mediatora w konflikcie palestyńskim. Co prawda od czasów przejęcia władzy przez AKP relacje Turcji z Izraelem bardzo się ochłodziły, to jednak Turcja pozostaje jednym z niewielu państw arabskich utrzymujących stosunki dyplomatyczne z Tel Awiwem.

Ankara wielokrotnie wyrażała gotowość prowadzenia mediacji pomiędzy Izraelem i Syrią, dotyczącą głównie regulacji statusu wzgórz Golan i wznowienia stosunków dyplomatycznych pomiędzy oboma krajami. W grudniu 2008 roku przerwała ją co prawda w proteście przeciwko izraelskiej okupacji wzgórz Golan, jednak bogate doświadczenia z przeszłości w tym zakresie mogą niewątpliwie przynieść wiele korzyści. Prezydent Syrii Baszar Assad powiedział, że negocjacje prowadzone w zeszłym roku (odbyły się tzw. cztery rundy) były o krok od pozytywnego zakończenia[2].

Turcja również gotowa jest prowadzić mediację pomiędzy Iranem i Stanami Zjednoczonymi. Ankara posiadając dobre stosunki z oboma krajami gotowa była pośredniczyć na drodze do poprawy wrogich obecnie stosunków pomiędzy tymi krajami. Minister spraw zagranicznych Turcji - Ali Babacan powiedział: „Możemy mieć wkład w polepszenie stosunków między Iranem i USA  i wierzymy, że poszukiwanie dialogu przyniesie konkretne rezultaty”. Administracja Baracka Obamy bardzo namawiała Turcję do pomocy w ociepleniu relacji, jednak prezydent Iranu Muhamad Ahmadinedżad 11 marca nie wyraził woli odnowienia, zerwanych 30 lat wcześniej rozmów ze Stanami Zjednoczonymi[3].

Umacnia się strategiczne partnerstwo pomiędzy Turcją i Stanami Zjednoczonymi. W dniach 6-7 marca 2009 roku roboczą wizytę w Ankarze odbyła amerykańska sekretarz stanu Hilary Clinton. Oprócz mniej istotnych deklaracji, Turcja zgodziła się m.in. udostępnić swoje terytorium dla wycofujących się z Iraku amerykańskich wojsk. W obliczu prowadzonej wspólnie walki z terroryzmem (ważne dla jej losów było uznanie przez USA, organizacji PKK za organizację terrorystyczną) obiecano sobie również wsparcie wywiadowcze. Prezydent Obama na szczycie Unii Europejskiej w Pradze 5 kwietnia 2009 roku wypowiedział się pozytywnie o członkostwie Turcji. Dzień później, podczas wizyty w Turcji, prezydent Stanów Zjednoczonych zdecydowanie podkreślał wagę strategicznych stosunków bilateralnych pomiędzy oboma państwami.

W geostrategicznym myśleniu, warto zwrócić uwagę na kwestie Kurdów irackich. Od roku 1991 i pierwszej wojny w Zatoce Perskiej, cieszą się oni szeroką autonomią, wspieraną aktywnie przez Stany Zjednoczone i Wielką Brytanię. Nie są oni zainteresowani zmianą tej sytuacji, tym bardziej, że na zajmowanych przez nich terenach znajdują się obfite złoża ropy naftowej. Ewentualne przyznanie im niepodległości, spowodowałoby jednak niewątpliwie efekt kuli śnieżnej i pojawienie się podobnych żądań w innych zamieszkanych przez Kurdów regionach, w szczególności w Turcji.

Warto podkreślić, w obliczu nowych zagrożeń, że tureckie służby specjalne są wyspecjalizowane w walce z terroryzmem. Turcja może stać się dla Zachodu swoistym falochronem, chroniącym ją przed islamskim fundamentalizmem.

Turecka akcesja stwarza wreszcie szansę rozwiązania wieloletnich problemów związanych z kwestią kurdyjską, Cyprem, bądź łamaniem praw człowieka nie tylko w Turcji, ale w całym regionie.

{mospagebreak}

Most energetyczny

Turcja z racji swojego położenia geopolitycznego ma szansę pełnić niezwykle istotną rolę w systemie europejskiego bezpieczeństwa energetycznego. Ankara, mimo iż sama nie jest bogata w najważniejsze surowce strategiczne jak ropa naftowa i gaz ziemny (importuje 95% konsumowanej ropy i 97% konsumowanego gazu), ma ambicje stać się krajem tranzytowym, pełniącym aktywną rolę zarówno w procesach sprzedażowych jak i transporcie zasobów. W jej bezpośrednim sąsiedztwie tzw. energetycznym łuku (w promieniu do 2 tys. km od jej granic) znajduje się 76,3% rozpoznanych rezerw ropy naftowej i 71,3% światowych rezerw gazu ziemnego. Turcja otwarcie przyznaje, że chce stać się czwartym po Rosji, Algierii i „północnej Europie” dostawcą surowców energetycznych (skutkiem tego są pojawiające się ostatnio liczne skargi Iranu na dyskryminację gazu z tego państwa). W tym kontekście, dla skuteczności tureckiej polityki istotne jest zachowanie najważniejszych aktorów sceny politycznej (USA, UE, Rosja) w tym zakresie, sytuacja polityczna w państwach producentach, jak i całym regionie Bliskiego Wschodu. Priorytetem Turcji powinno być utrzymanie przekonania krajów eksporterów (Azerbejdżan, Kazachstan, Turkmenistan, Irak, Iran), że ich głównym rynkiem zbytu dla surowców energetycznych powinna pozostać Europa, a nie kraje Azji południowo-wschodniej. Z oczywistych powodów, tylko wtedy Turcja miałaby możliwość odgrywania roli aktywnego pośrednika[4].

Zasoby ropy i gazu w państwach sąsiadujących z Turcja

Image

[Źródło: www.bp.com; dane – koniec 2003 r. – za A. Łoskot; Turcja – korytarz tranzytowy dla surowców energetycznych do UE?; Raport Ośrodka Studiów Wschodnich im. Marka Karpia, Warszawa 2005, s. 29]

W perspektywie tureckich negocjacji z Unią Europejską, coraz aktywniejsza polityka Ankary w celu stworzenia swoistego korytarza energetycznego, jest jeszcze bardziej zrozumiała. Poza oczywistymi korzyściami ekonomicznymi, ma to również coraz szerszy wymiar polityczny, wzmacniający turecką pozycję negocjacyjną. Zwiększająca się w Europie (ale także w Turcji, w ostatnich latach o 6% rocznie) konsumpcja wspomnianych wcześniej surowców strategicznych, skutkuje naturalnie poszukiwaniem ich wśród najbliższych sąsiadów, tj. w obszarach rejonu morza Kaspijskiego, na Bliskim Wschodzie i Afryce Północnej. Dla ich tranzytu z dwóch pierwszych obszarów rola Turcji jest kluczowa. W przypadku krajów republik postradzieckich, można nawet mówić o silnym kontekście historycznym i „odrodzeniu się” Jedwabnego Szlaku, wykorzystywanego przez około 2000 lat i łączącego poprzez Azję Mniejszą tereny Zachodniej Europy i Chin. Różnego rodzaju projekty mają także znaczenie dla stosunków bilateralnych. Realizacja projektu gazociągu kończącego się w Grecji, przyczyniła się w dużym stopniu do poprawy relacji pomiędzy tymi dwoma krajami. W wyniku realizowania alternatywnych wariantów zaopatrzenia w surowce, znaczącemu wzmocnieniu uległa turecka pozycja negocjacyjna z Moskwą (m .in. w sprawie tzw. Błękitnego Potoku – Blue Stream, rurociągu gazowego na dnie Morza Czarnego). Uwolnienie potencjału eksportowego państw rejonu morza Kaspijskiego, jest również elementem wspólnym zagranicznej polityki Turcji i Stanów Zjednoczonych[5].

Aktywna polityka Turcji w omawianym zakresie, wynika ze świadomości konieczności dywersyfikacji dostaw także do samej Turcji. 70% importowanego gazu ziemnego pochodzi z Rosji, co w związku z prognozowanym wzrostem konsumpcji, może prowadzić do silnego uzależnienia politycznego lub nawet niedoborów surowca. Wspomniany gazociąg Blue Stream (Błękitny Potok) oddany do użytku w 2003 roku, kosztował 2 miliardy USD i był przedsięwzięciem skomplikowanym technologicznie (390 km po dnie morza Czarnego). Do 2006 dostarczał do Turcji 1,3 miliarda m³ gazu rocznie, a docelowo ma być to 10 miliardy m³. Rodziło to oczywiste obawy uzależnienia od dostaw rosyjskich (obawy potęgował fakt, że Gazprom chciał dalszej rozbudowy rurociągu w ramach projektu SEGP – South European Gas Pipeline i wejścia tym samym na nowe rynki UE [6] i Izraela). W celach dywersyfikacyjnych Turcja podpisała w ostatnich latach szereg umów na dostawę „błękitnego paliwa” z krajami ościennymi (Azerbejdżan, Iran), a także np. z Algierią i Nigerią. Jednak błędna prognoza potrzeb spowodowała konieczność renegocjacji części umów i zagospodarowania nadwyżki surowca, co również stało się impulsem do bardziej energicznych działań w celu poprawy infrastruktury energetycznej w kraju i stworzenia możliwości przeznaczenia części surowców na reeksport[7].

Nie ulega jednak wątpliwości, że głównym celem Ankary jest zapewnienie tranzytu surowców energetycznych ze wschodu, do państw Unii Europejskiej. Istotne jest wzmocnienie infrastruktury tranzytowej mniejszych krajów i uczynienie importu z tych państw konkurencyjnych względem Rosji. Głównym eksporterami węglowodorów na tereny euroazjatyckie mają szansę stać się w najbliższym czasie Azerbejdżan (najstarsze i najbliższe geograficznie Europie złoża ropy), Kazachstan (największe zasoby ropy w regionie; kraj ten zobowiązał się do przesyłania przez BTC 10 milionów ton ropy rocznie, ale znaczną część zasobów przesyła linią Tengiz-Noworosyjsk do Rosji) i Turkmenistan (kaspijski potentat gazowy, który jednak na mocy niedawnej umowy przez najbliższe 25 lat będzie przesyłał większość zasobów do Rosji). Uzbekistan mimo dużych zasobów wewnętrznych, nie będzie w perspektywie średniookresowej aktywnym eksporterem ze względu na dużą konsumpcję wewnętrzną. Turcji i Europie brakuje argumentów, aby przekonać te kraje do bezpośredniego handlu z Europą, mimo to Turcja w dalszym ciągu zainteresowana jest projektem budowy gazociągu transkaspijskiego (TCGP – Trans-Caspian Gas Pipeline) z Turkmenistanu przez Kaukaz. Surowce z Azerbejdżanu, które dotrą przez Turcję do Europy, będą pierwszymi otrzymanymi zupełnie niezależnie od Rosji.

Realizacja projektu rurociągów BTC (Baku-Tbilisi-Ceyhan) i BTE (Baku-Tbilisi-Erzurum) ma dla tureckiej polityki tranzytowej znaczenie kluczowe, a odgrywa również wielką rolę w geopolityce światowych mocarstw (np. Stanów Zjednoczonych). Mimo, iż ilość przesyłanych do Europy tą drogą surowców jest na razie bardzo niewielka, to ma ogromne znaczenie symboliczne, pozwalające Turcji na podkreślanie istoty prowadzonej przez siebie polityki. Intensywnie rozwijane są projekty ropociągów mających ominąć cieśniny czarnomorskie. Najbardziej zaawansowane są nitki Baku-Tbilisi-Ceyhan (projektu realizowanego przy pomocy przebywających w Gruzji i Azerbejdżanie amerykańskich doradców wojskowych) i Odessa-Brody. BTC został oddany do użytku w lipcu 2006 roku. Był to niezwykle kosztowny projekt (również ze względu na spadek cen ropy w dekadzie poprzedzającej budowę) wart 3 miliardy USD, okrzyknięty w momencie podpisania umowy „kontraktem stulecia”. W wyniku jego budowy osłabła rola Rosji i Iranu w regionie kaspijskim, zmniejszony został również tranzyt przez cieśniny. Po 2010 będzie mógł być wykorzystywany do tranzytu ropy z olbrzymiego złoża Kaszagan w Kazachstanie. Alternatywą dla BTC jest też projekt ropociągu spółki TAPCO (o przepustowości 55 mln ton rocznie, a docelowo nawet 70 mln), który odciążyłby tranzyt cieśninami aż o 50%, a którego ukończenie zapowiedziano na rok 2011. W tym przypadku konieczne jest jednak przychylne stanowisko Rosji i zapewnienie przez nią surowca, który popłynąłby rurociągiem. Rosjanie z kolei od kilkunastu lat lansują projekt ropociągu Transbalkan (przepustowość 37mln ton rocznie, docelowo 50 mln ton).  Miałby on biec od Burgas do Aleksandrupolis, a w istocie być przedłużeniem istniejących gazociągów biegnących przez Ukrainę i Rumunię do Bułgarii, a służyłby przesyłowi rosyjskiego gazu do Turcji. Dla jego budowy zawiązano konsorcjum TBOPC z przewagą rosyjskiej spółki (BAPC). Inne projekty popierane są przez różne światowe mocarstwa ze względu na ich geopolityczne interesy (np. Rosja popiera projekt ropociągu Burgas-Aleksandrupolis, a Stany Zjednoczone Burgas-Vlore). BTE faktycznie działające od 2007 roku, przewiduje roczne wydobycie i transport na poziomie 16 miliardów m³ rocznie. Jego budowa była ułatwiona dzięki wsparciu BP (British Petroleum) i istnieniu już części nitek ze stworzonego wcześniej BTC[8].

Dopiero w 2001 roku uruchomiono pierwszy gazowy rurociąg z Iranu – drugiego po Rosji najbardziej bogatego w ten surowiec kraju na świecie. Biegnie on do Turcji, a jego rozbudowa i handel z państwami europejskimi, jest dla Teheranu, głównie z powodów politycznych (powody ekonomiczne skłaniałyby do skupienia się na rynku azjatyckim), priorytetem. Istotnym problemem są jednak liczne animozje pomiędzy Turcją i Iranem. Iranpipe pomiędzy Tebrizem, a węzłem w Erzurum, mimo początkowych problemów z przepustowością nitki, a także tureckimi nadwyżkami surowca, stale jest rozbudowywany.

Jednym z najważniejszych szlaków tranzytowych ropy ma szansę stać się rurociąg Kirkuk-Ceyhan (oddany do użytku w 1976 roku o mocy przepustowej aż do 70 milionów ton rocznie nigdy nie przekroczył poziomu 50 milionów, a ostatnio jest to tylko około 25 milionów ton), łączący Irak z Turcją. Częściowo został on zniszczony, najpierw przez lotnictwo USA, a potem (dwukrotnie) przez ataki Al.-Kaidy. Jego przyszłość zależy od ustabilizowania się sytuacji wewnętrznej państwa po obaleniu reżimu Sadama Husajna, a także rozwiązania drażliwej dla obu krajów sprawy mniejszości kurdyjskiej w położonym na północy Kurdystanie. W oczekiwanej perspektywie wystąpienia Iraku z OPEC, mógłby się on stać ważnym źródłem zaopatrzenia w ropę krajów UE. Od porozumienia z 1996 roku koncepcja Iraqpipe nie wyszła jednak poza deklaracje obu krajów[9].

Turcja podpisała również szereg drobniejszych umów istotnych dla jej bezpieczeństwa wewnętrznego, nie mającego jednak znaczenia geopolitycznego (zakontraktowano m.in. kupno 4 miliardów m³ gazu rocznie od Egiptu, długoterminowe dostawy gazu skroplonego – LNG z Algierią i Nigerią).

Ważne jest także ograniczanie i docelowo likwidacja transportu ropy przez cieśniny Bosfor i Dardanele, a zapewnienie jej przesyłu przez Azję Mniejszą. Nie ulega wątpliwości, że Rosja jest największym światowym potentatem na rynku surowców energetycznych. Przez Turcję płynie 35% rosyjskiego eksportu ropy i wyrobów naftowych.  Zakontraktowane wcześniej i docierające przez dwa szlaki (wspomniany wcześniej Błękitny Potok i szlak transbałkański) transporty gazu, powodują nadwyżkę surowca. W związku z polityką dywersyfikacji Turcja miała możliwość częściowej renegocjacji umów. Turecka polityka tworzenia korytarza tranzytowego do Europy, od kaspijskich potentatów, stoi jednak w ewidentnej sprzeczności z celami polityki rosyjskiej w tym zakresie. Bardzo prawdopodobne są działania Moskwy, w kierunku zapewnienia wykorzystania budowanej w Turcji infrastruktury do zapewnienia przepływu rosyjskich surowców, mimo iż infrastruktura ta budowana była jako alternatywa dla przesyłów z Rosji. Z kolei z uwagi na rozbudowaną sieć przesyłu ropy naftowej realne wydaje się być wzmożenie jej transportu drogą lądową. Z jednej strony motywowane jest to względami ekologicznymi, gdyż tankowce codziennie przeprawiają się przez Bosfor w centrum Stambułu, mimo iż cieśniny stanowią jeden z najtrudniejszych na świecie kanałów do nawigacji i ryzyko kolizji jest ogromne. Corocznie przez cieśninę przepływa ponad 50 tysięcy statków z czego około 5,5 tysiąca to tankowce. Zdaniem ekspertów transport za pomocą tankowców będzie wzrastał co najmniej do 2015 roku (w latach 2000-2005 wzrósł z poziomu 97 do 150 milionów ton rocznie). Ekologia stała się dla Turcji wsparciem do lansowanej z innych powodów koncepcji tworzenie by-passów lądowych. Z drugiej strony byłoby to dla Ankary – zarabiającej na tranzycie – bardziej dochodowe (bowiem zgodnie z prawem międzynarodowym Turcja nie może popierać opłat za transport przez cieśniny). Ustępstwem ze strony Turcji na rzecz Rosji mogłoby być stworzenie korytarza „Północ-Południe”, dla eksportu rosyjskich towarów na tereny inne niż europejskie. Również sama Turcja jest atrakcyjnym rynkiem zbytu dla rosyjskich surowców energetycznych[10].

Ropociągi istniejące i planowane


Image

[Źródło: A. Łoskot; Turcja – korytarz tranzytowy dla surowców energetycznych do UE?; Raport Ośrodka Studiów Wschodnich im. Marka Karpia, Warszawa 2005, s. 17]


Projekty budowy nowych gazociągów – łączących Europę i Azję – cieszą się poparciem Komisji Europejskiej, poszczególnych państw Europy chcących dywersyfikować dostawy surowców, a także samej Turcji, widzącej w ich powstaniu szanse ekonomiczne, a także możliwość zwiększenia swojej roli politycznej. Jest to również ważnym elementem środków budowy zaufania (CBM) Turcji z krajami członkowskim UE, z którymi Turcja jest najbardziej skonfliktowana. W 2003 roku podpisano umowy, a w roku 2007 oddano do użytku, współfinansowany z funduszy unijnych gazociąg łączący Turcję z Grecją, a planowane jest dalsze jego przedłużenie do Włoch (tzw. projekt Poseidon). Gazociąg TGI (Turkey-Greece Interconnector) początkowo będzie miał moc 0,75 mld m³, później zwiększoną do 3 mld m³. Powstał on w ramach integracji regionalnego rynku gazu i elektryczności (REMSEE – Regional Energy Market for South-East Europe), a kosztował 300 mld USD. Połączenia te zyskały rangę projektów paneuropejskich (TEN-E’s – Trans-European Energy Networks). Trwają rozmowy dotyczące udziału Turcji w projekcie Trans Arab Gas Pipeline, który miałby łączyć śródziemnomorskie kraje arabskie, a także łączyć się z unijnymi trasami przesyłu TGI, Poseidon i Nabucco[11].

Gazociągi istniejące i planowane


Image

[Źródło: A. Łoskot; Turcja – korytarz tranzytowy dla surowców energetycznych do UE?; Raport Ośrodka Studiów Wschodnich im. Marka Karpia, Warszawa 2005, s. 16]



Ponieważ jednak południowe rynki europejskie są nasycone, a wymienione kraje chcą zarabiać głównie na tranzycie, prawdziwie konkurencyjnym projektem wydaje się być dopiero rurociąg Nabucco (o przepustowości 15,5 miliardów m³ w pierwszej fazie i nawet 31 miliardów m³ w ostatniej około 2020 roku). Ma on stanowić prawdziwą alternatywę dla rosyjskiego gazu, a rurociąg przebiegać ma przez Bułgarię, Rumunię, Węgry, do Austrii (i ewentualnie Czech). Ciągle szukani są inwestorzy, Komisja Europejska, od początku przychylna tej inwestycji, zaoferowała (w czasie austriackiej prezydencji) 30%-towe wsparcie z Europejskiego Banku Inwestycyjnego oraz Banku Światowego. W pierwszej kolejności wykorzystane będą wolne moce przesyłowe w już istniejących rurociągach w krajach tranzytowych, aby obniżyć koszty tej gigantycznej inwestycji. Minusem projektu jest jednak duża odległość, na jaką przesyłany będzie gaz, co prawdopodobnie wpłynie na jego cenę. Istnieje również grupa przeciwników projektu z Gazpromem i USA (sprzeciw wobec importu z Iranu) na czele. Z innych pomysłów mało na razie zaawansowany jest projekt tzw. rurociągu bałkańskiego, mającego przesyłać gaz na terytorium Bałkanów i rynki środkowoeuropejskie[12].

Podczas stambulskiego szczytu OBWE w roku 1999 Turcja, USA, Gruzja, Azerbejdżan, Turkmenistan i Kazachstan zadeklarowały swoje poparcie dla projektów biegnących korytarzem „kaukasko-tureckim”. W związku z corocznymi napięciami, pojawiającymi się w związku z dostawami rosyjskich surowców i stosowania przez Moskwę tzw. szantażu energetycznego, coraz bardziej widoczne są działania Komisji Europejskiej w celu dywersyfikacji dostaw energii. W maju 2003 KE przyjęła Komunikat o intensyfikacji współpracy energetycznej z krajami  sąsiadującymi z Unią Europejską, w którym podkreślono intencje stron, zapowiedziano wspólne rozwijanie problemów infrastrukturalnych i ułatwienia w handlu nośnikami energii. Zapowiedziano stworzenie wspólnego rynku energetycznego (common energy market), gdzie miałyby dla tych surowców obowiązywać zasady identyczne jak dla handlu wewnątrzunijnego.  Jest to szczególnie ważne dla Unii Europejskiej w obliczu danych wynikających z Zielonej Księgi Komisji Europejskiej. Mówią one, że do 2030 roku poziom uzależnienia krajów członkowskich UE od importowanej ropy wzrośnie z 82% do 93%, a od gazu z 57% do 84%. Konieczna jest więc koordynacja wspólnej polityki energetycznej, zadbanie o odpowiednie relacje z eksporterami i krajami tranzytowymi, stworzenie infrastruktury i terminali LNG[13].

Turcja przyjęła w 2001 roku Europejską Kartę Energetyczną i w roku 2003 implementowała dyrektywę gazową. Ankara jest świadoma swoich atutów i dokłada wszelkich starań, aby jak najlepiej wykorzystać sytuację geopolityczną. Nie ulega wątpliwości, że Turcja jest obecnie postrzegana jako najważniejszy partner UE wobec podjętych już przez nią sąsiedzkich inicjatyw. Wspólne działanie w celu stworzenia konkurencyjnej alternatywy dla importu ropy i gazu z Rosji przez Białoruś i Ukrainę jest niezwykle istotne i może stanowić o przyszłości tureckich negocjacji akcesyjnych.

{mospagebreak}

Rynek zbytu

Licząca 72 miliony obywateli Turcja, z powierzchnią liczącą ponad 780 tysięcy kilometrów kwadratowych (wszystkie 27 państw UE mają razem tylko niewiele ponad 5 razy tyle) stanowi niewątpliwie wspaniały rynek zbytu na towary i usługi obecnych krajów członkowskich. Rynek ten zresztą w kolejnych latach będzie jeszcze bardziej atrakcyjny. Konkurencyjność tureckich gospodarstw rolnych i rolnospożywczych w porównaniu do tych funkcjonujących na rynku unijnym jest niewątpliwie mniejsza, co stwarza szansę dla unijnych producentów. Prognozuje się, że w 2020 roku Turcja liczyć będzie około 85 milionów ludzi, a poprzez rozwój ekonomiczny zwiększa się również siła nabywcza obywateli. Ewentualna pomoc z unijnych funduszy zwiększyłaby z pewnością atrakcyjność rynku, poprzez poprawę sieci komunikacyjnej i kreowanie zapotrzebowania na określone towary i usługi.

Od roku 1983 turecka gospodarka jest reformowana w kierunku bardziej rynkowej, zwiększana jest konsekwentnie rola sektora prywatnego. Tempo wzrostu gospodarki na przestrzeni następnych 20 lat oscylowało wokół 4% PKB mimo kilku poważnych recesji (kolejno w latach 1994, 1999 i 2003). Niestety, nie podążając za tempem wzrostu reformy fiskalne przeprowadzano bardzo opieszale, sektor bankowy pozostawał słaby, a panująca dodatkowo korupcja prowadziły razem do wysokiej inflacji[14]. Szereg reform przeprowadzony przez ministra Kemala Dervisa spowodował zahamowanie tego niekorzystnego zjawiska, spadek bezrobocia i powrót do Turcji zagranicznych inwestorów[15]. Od roku 2000 Turcja należała do najszybciej wzrastających gospodarek z przyrostem na poziomie 7,4% PKB rocznie. W ostatnich latach obserwuje się jednak spadek wzrostu PKB z 6,9% w roku 2006 do 4,6% w 2007 roku i 1,5% w roku ubiegłym[16]. Kryzys ekonomiczny z przełomu lat 2008 i 2009 również mocno dał się odczuć w kraju z nad Bosforu.

Nie ulega jednak wątpliwości, że gospodarka Turcji znajduje się w bardzo ważnym momencie. Jeszcze 7-8 lat temu inflacja sięgała 70%, dług publiczny przekroczył 90% PNB, obserwowano 50%-centową deprecjację liry, stopy procentowe zatrzymały się na blisko100%, a kolejne firmy padały i ogłaszały bankructwo. Od 2002 roku odbicie było jednak bardzo silne, m.in. dług publiczny PNB przez niespełna dwa lata spadł do 50% PNB. Oprócz czynników takich jak wsparcie międzynarodowych instytucji finansowych i szereg własnych reform, ogromny wpływ miała również perspektywa integracji z Unią Europejską[17]. Z pewnością pomogło to zwielokrotnić wysiłek reformatorski, stanowiąc wyraźny sygnał dla społeczeństwa, rządu i rynków finansowych. Dane Międzynarodowego Funduszu Walutowego (MFW) mówią, iż np. w 2005 roku turecki PKB liczony według rynkowych kursów walut (362 miliardy dolarów) sytuował kraj na 19 miejscu na świecie i na 8 wśród państw członkowskich i kandydujących do UE (za Belgią). Z kolei przy porównaniu opartym na kursach walut, przy uwzględnieniu siły nabywczej Turcja za ten sam rok znalazłaby się nawet na 6 miejscu (przed Holandią i Polską). Ciągle jednak Turcja pozostaje najbiedniejszym krajem w tej grupie jeśli chodzi o dochód per capita[18]. Przeprowadzane konsekwentnie przez Ankarę zmiany, są niewątpliwie bardzo korzystne dla obecnych krajów członkowskich, widzących w Turcji wielki rynek zbytu, na którym handel na równych warunkach jawi się jako wspaniała perspektywa.

O potencjale tureckiej gospodarki świadczy także wzrost jej eksportu. W roku 1996 był on szacowany na 23 miliardy dolarów, a dziesięć lat później w roku 2006 już 85 miliardów USD. Polityka gospodarcza obok zwiększania eksportu, jako główne cele stawia liberalizację systemu handlu międzynarodowego, a także zachęcenie do aktywności w sektorze prywatnym[19].

Dzięki przystąpieniu w 1995 roku do unii celnej Turcja zwiększyła produkcję przemysłową i eksport do krajów unijnych, jednocześnie ściągając do kraju zagraniczne inwestycje. Od tego czasu – wyłączając żelazo, produkty ze stali i rolnicze – możliwa jest stała wymiana handlowa towarami przemysłowymi UE i Turcji na równych warunkach. Turcja eksportuje głównie towary tekstylne (ok. 40%), Unia z kolei maszyny i urządzenia (28%) i produkty chemiczne (16%). Rośnie rynek usług turystycznych, między rokiem 2001 i 2004 ich liczba się podwoiła, a w 2005 roku odwiedziło Turcję ponad 21 miliona turystów[20]. Przy analizie przytoczonych danych należy mieć jednak świadomość, że duża część handlu pozostaje nie rejestrowana (kwitnie między innymi przemyt paliw płynnych), w związku z czym rzeczywistość może odbiegać od przyjętych w pracy szacunków. W praktyce unia celna powoduje konieczność dostosowania się Turcji do polityki handlowej Unii.

Turcja już dziś jest bardzo silnie zintegrowana z Europą. Do UE trafia ponad 50% tureckiego eksportu, a ponad 40% importowanych jest z terenów państw 27-ki. Dla Unii Europejskiej Turcja jest jej 5-7 (w zależności od roku) partnerem. Około 75% inwestycji zagranicznych napływających do Turcji po roku 2001 pochodzi z UE. Wśród krajów OECD Turcja ma jedne z najbardziej liberalnych regulacji dotyczących BIZ, ale problemem pozostają rozrośnięta biurokracja, korupcja, słabe sądownictwo oraz niedoskonałe prawo (np. podatkowe)[21]. W rankingu Doing Business in 2007 opracowanym przez Bank Światowy, oceniającym łatwość prowadzenia biznesu (regulacje i praktyka) w 175 krajach, Turcja zajęła 91 miejsce, wyprzedzając spośród państw członkowskich i kandydujących do UE tylko Chorwację, Macedonię i Grecję[22]. W rankingu Transparency International 2005 Turcja uzyskała rezultat 3,5 w skali 1-10, wyprzedzając Macedonię, Polskę i Rumunię. Mimo to w kolejnych latach obserwuje się stały wzrost handlu, zwłaszcza z krajami unii. Eksport w roku 2005 przyniósł w sumie 73,5 miliardów dolarów, a w 2008 roku już 141,8 miliardów. Z kolei import z krajów członkowskich wynosił w tych latach odpowiednio 116,8 miliardów i 204,8 miliardów dolarów (ponad 40% pochodziło z krajów członkowskich UE)[23].


Geograficzna struktura tureckiego eksportu i importu - udziały procentowe (2005 r.)

Image

[Źrodło: Turecki Bank Centralny – za Balcer A., Sadowski R., Paczyński W.; Turcja po rozpoczęciu negocjacji z Unią Europejską – relacje zagraniczne i sytuacja wewnętrzna. Część I.; Raport Ośrodka Studiów Wschodnich im. Marka Karpia, Warszawa 2006, s. 75]


Oprócz rynku zbytu, Turcja jako członek Unii Europejskiej stanowi olbrzymi rynek pracy, oferując tanich i wykwalifikowanych pracowników. Olbrzymim problemem tureckiej gospodarki są wielkie dysproporcje w rozwoju pomiędzy wschodnimi i zachodnimi regionami. Wskazuje na to opublikowany przez ONZ Human development index, klasyfikujący Turcję na 92 miejscu ze 177 klasyfikowanych krajów (dla porównania Polska znalazła się na 37 miejscu, a ostatnia z państw unijnych Rumunia na miejscu 60)[24]. Dodatkowo w szarej strefie jest zatrudnionych blisko 50% aktywnych zawodowo, w tym ponad 30% pracujących poza rolnictwem. Nieformalna gospodarka wytwarza ponad 1/3 PKB[25]. Według danych Eurostatu tylko około 46% Turków w wieku od 15 do 64 lat pracowało, a obserwujemy tutaj nawet tendencję spadkową, co wynika w dużej mierze z bardzo niskiego wskaźnika zatrudnienia kobiet. Dla porównania średnia unijna to 64% (a najniższe w UE mają Bułgaria – 56% i Rumunia 58%). Dodatkowo aż 29% w roku 2006 zatrudnionych było w rolnictwie (dwa razy więcej niż w Polsce i blisko sześć razy więcej niż średnia dla państw z OECD)[26]. 1/3 mieszkańców miast i blisko ¾ żyjących na terenach wiejskich, nie jest zarejestrowanych w systemach ubezpieczeń społecznych. O ile metropolie takie jak Stambuł, Ankara lub Izmir generalnie nie odbiegają znacząco od miast europejskich pod względem rozwoju, to dramatyczny niedorozwój prowincji zmusza jej mieszkańców do emigracji zarobkowej. Na razie są to przede wszystkim największe miasta tureckie, ale w przypadku otwarcia europejskich rynków pracy można spodziewać się, że pojawi się wielu gotowych pracować za konkurencyjne stawki pracowników.

Według danych za rok 2007 Turcja ciągle pozostaje w porównaniu do Europy krajem zacofanym jeśli chodzi o strukturę wpływów do PKB. O ile blisko 30% udział przemysłu nie odbiega bardzo od 27,2% średniej unijnej, to wyraźniejsza jest różnica jeśli chodzi o usługi i rolnictwo. W sektorze usług, których wysoki udział świadczy o stopniu rozwoju państwa, relacja ta ma się odpowiednio 62,9% do 68,5%, natomiast w rolnictwie ponad 8,5% do 4,3%[27], przy czym warto podkreślić, że jest to unijna średnia wszystkich członków, którą to strukturę bardzo „psują” nowo przyjęci członkowie. Coraz większy jest udział przemysłu i sektora usług kosztem rolnictwa w strukturze PKB, ale ciągle w przypadku wolnej konkurencji z krajami Unii, ta znacząca dysproporcja stwarza im szanse inwestycyjne. W tej chwili, uogólniając, poziom gospodarczy w Turcji porównywalny jest do tego jaki mamy w nowo przyjętych państwach członkowskich: Rumunii i Bułgarii. Przestawienie ekonomii na nowoczesne tory i urynkowienie jej, stwarza olbrzymie możliwości handlu z państwami starej unii, a układ ten z pewnością przyniósłby ogromne korzyści obu stronom.

Do najważniejszych wyzwań w polityce społeczno-gospodarczej Turcji należą: stworzenie warunków do powstawania nowych miejsc pracy dla osób wchodzących w wiek produkcyjny oraz osób odchodzących od pracy w rolnictwie, zwiększenie poziomu zatrudnienia, naprawa systemu edukacji, poprawa poziomu wykształcenia i zatrudnienia kobiet, wyrównanie różnic rozwojowych pomiędzy regionami. UE widząc olbrzymie, inwestycyjne perspektywy i konsekwentnie domaga się od Turcji stabilnej i odpowiedzialnej polityki makroekonomicznej, rozwoju kapitału ludzkiego, stwarzania dobrego klimatu dla przedsiębiorczości, a także zarządzania środowiskiem naturalnym i systemem reagowania na klęski żywiołowe[28].

{mospagebreak}

Potencjał militarny i wywiadowczy

Turcja ma drugą po rosyjskiej, liczebnie największą armię w Europie i drugą po amerykańskiej największą liczebnie armię w NATO. Rola jaką ten rozwijający się kraj, przeznaczający wielką część budżetu na obronność, mógłby odegrać w kontekście budowania wspólnych sił zbrojnych w Europie jest trudna do przecenienia. Mimo zaawansowania technologicznego, które daje większości państw europejskich przewagę nad armią turecką, od dłuższego czasu powszechna jest opinia o niewydolności struktur wojskowych w starej Europie. Unia Europejska chcąc docelowo prowadzić wspólną politykę zagraniczną, musi posiadać nowoczesne, mobilne i jednolite siły zbrojne (najlepiej pod jednym dowództwem). W przeciwieństwie do armii obecnych państw członkowskich, armia turecka jest w stanie ciągłej gotowości, a jej społeczna pozycja ciągle jest bardzo wysoka. Tureckie siły zbrojne posiadają również doświadczenie bojowe w walkach z separatystami w kraju i w misjach zagranicznych. Turecki wywiad wyspecjalizowany jest w walce z terroryzmem – nowym zagrożeniem do przeciwdziałania któremu trzeba przygotowywać współczesne siły zbrojne. Rola żołnierzy tureckich miałaby także ze względów kulturowych, szczególne znaczenie dla operacji przeprowadzanych w krajach arabskich, które mogą stanowić w przyszłości teren potencjalnych konfliktów.

Tureckie Siły Zbrojne można podzielić na: Tureckie Siły Lądowe (Turk Kara Kuvvetleri), Tureckie Siły Morskie (Turk Deniz Kuvvetleri) razem z piechotą morską i morskimi siłami powietrznymi oraz Tureckie Siły Powietrzne (Turk Hava Kuvvetleri). W czasie wojny Naczelne Dowództwo przejmuje również siły Żandarmerii i Straży Przybrzeżnej. Obowiązek służby wojskowej istnieje wraz z ukończeniem 20 roku życia. Siłę ludzką zdolną do służby wojskowej szacuje się na około 20,2 miliona mężczyzn w wieku od 16 do 49 lat. (liczbę osób zdolnych do służby wojskowej w tym przedziale określa się na około 17,2 miliona). Według danych na rok 2005 wydatki na wojsko stanowiły 5,3% PKB. Rok później, w 2006 roku stanowiły one już 19% budżetu przewidzianego na ten rok i 3,2% PKB. W rzeczywistości środków jest nawet więcej, gdyż doliczyć należy pieniądze przewidziane na Fundusz Wspierania Przemysłu Obronnego, Fundusz Wzmocnienia Tureckich Sił Zbrojnych, na żandarmerie i Służby Straży Przybrzeżnej i inne[29]. Dokument z października 2005 roku dotyczący polityki bezpieczeństwa narodowego, zwiększył rolę armii w kształtowaniu bezpieczeństwa wewnętrznego. Dowództwo w tureckiej armii nadal odgrywa kluczową rolę w polityce i jest postrzegane wraz z podległymi jej żołnierzami, jako strażnik świeckości państwa. W kwietniu roku 2007 najważniejsi wojskowi wystosowali ostrzeżenie względem rządzącej partii AKP w związku z jej nazbyt pro-islamistycznym programem. Warto również podkreślić, że mimo negocjacji akcesyjnych z UE, ciągle powolny jest proces zwiększania cywilnej kontroli nad armią.

Obecnie wdrażany jest program opracowany przez Naczelne Dowództwo, zakładający modernizację sił zbrojnych. Znany jest on pod nazwą „Force 2014”. Zakłada tworzenie mniejszych o 20-30% jednostek, bardziej mobilnych, lepiej wyszkolonych i o większej sile ognia niż dotychczas. Miałyby one być przystosowane w szczególności do prowadzenia wspólnych akcji w ramach międzynarodowych kontyngentów[30]. Wyraźna jest potrzeba reformy armii, gdy przyjrzymy się opiniom niezależnych ekspertów, wskazującym, iż jej struktura niemal nie zmieniła się od czasów zimnej wojny i nie przystaje do nowych asymetrycznych zagrożeń. Armia podzielona jest na cztery rodzaje sił zbrojnych, 10 korpusów, oddział sił specjalnych i dwie dywizje piechoty. Konieczne wydaje się w pierwszej kolejności zmniejszenie liczby żołnierzy. Liczbę zawodowych żołnierzy szacowano niedawno się na 820 tysięcy, głównie żołnierzy sił lądowych, których było ponad 400 tysięcy (nieoficjalnie mówi się o liczbie zbliżonej do miliona), a dla porównania Niemcy o zbliżonej liczbie ludności mają niecałe 250 tysięcy. Taka struktura zdecydowanie nie jest adekwatna do nowych zagrożeń, zwłaszcza tych powstałych po 11 września. Po reformie  z kwietnia 2005 roku, liczba zawodowych żołnierzy została prawdopodobnie zmniejszona o 150 tysięcy[31]. Nie ulega wątpliwości, że szybkość z jaką postępować będą znaczące redukcje i profesjonalizacja armii, zależeć będzie przede wszystkim od relacji armii z rządem.

Głównodowodzący turecką armią mianowany jest przez Prezydenta, na wniosek Rady Ministrów. Oprócz szczególnych obowiązków jakie posiada on w czasie wojny, jest on zobowiązany do ustalania programu szkoleń, organizacji struktur (również wywiadu wojskowego), a także odpowiada za relacje TKK z innymi armiami i w ramach NATO. Wbrew naciskom UE nadal nie ma w pełni cywilnej kontroli nad armią poprzez zwiększenie np. kompetencji ministra obrony, którego wpływ na armię został mocno ograniczony po zamachu stanu w 1961 roku. W latach 2003 i 2004, jeszcze przed rozpoczęciem negocjacji przeprowadzono ważne zmiany zmniejszające oddziaływanie TSK na życie polityczne, a także zwiększające kontrolę nad wydatkami armii[32].

Dokument Polityki Narodowego Bezpieczeństwa (National Security Policy Document, MGSB) będący swoistą mapą drogową dotyczącą zagrożeń oraz opisujący siłę i potencjał armii również przygotowywany jest przez wojskowych, przy zdecydowanie mniejszym, niż w przypadku podobnych dokumentów, zaangażowaniu władz cywilnych. Dodatkowo wiele informacji dotyczących tureckiej armii jest utajnionych, pomimo faktu, że analogiczne dane w bardziej rozwiniętych technologicznie krajach NATO są podane do publicznej wiadomości. Znacząco utrudnia to rzetelną ocenę potencjału tureckiej armii. Wiele ważnych danych znanych opinii publicznej, trafia do niej za pośrednictwem prasy, dzięki przeciekom od wyższej klasy oficerskiej, które to informacje trudno jest jednak weryfikować. Jako członek NATO Turcja zobowiązana jest publikować tzw. Białą Księgę, dostarczającą informacji dotyczących jej polityki bezpieczeństwa i przewidywanych zagrożeń. W Turcji tradycyjnie publikowana jest ona raz na dwa lata, choć ostatnimi czasy również w tym względzie obserwuje się znaczące opóźnienia.

Ankara przeznacza rocznie od 3 do 4 miliardów dolarów na zaopatrzenie w najnowocześniejszą technologicznie broń i komponenty. Jest ona importowana m.in. z Korei Południowej, Izraela i przede wszystkim z USA. W tym ostatnim przypadku można mówić o pewnej zależności w związku z ilością broni, w jaką Turcja zaopatruje się właśnie w tym kraju. Swoistym paradoksem jest fakt, że przy tak dużych wydatkach z budżetu na obronność, Turcja nadal nie pozostaje w tej kwestii niezależna. Dodatkowo, często widoczny jest brak kontroli rządu i obywateli nad zakupem broni, na którym to tle widoczne są czasami nadużycia. Przykładem może być wszczęcie postępowania w roku 2003 w związku z wartym 1,5 miliarda dolarów kontraktem na zakup samolotów, gdzie zachodziło podejrzenie straty szacowanej na około 180 milionów dolarów. W roku 2005 premier Erdogan zadeklarował, iż wszelkie kontrakty na potrzeby armii będą wynikiem wspólnej decyzji władz cywilnych i wojskowych[33].

W ostatnich latach zwiększa się zaangażowanie tureckiej armii w operacje międzynarodowe, tym samym podnosi się znacząco jej prestiż. Coraz częściej Turcja wysyła kontyngenty w ramach operacji ONZ, które mają na celu utrzymanie pokoju. W kwietniu 2007 roku, Turcja objęła dowództwo w ramach NATO-wskiej operacji ISAF (International Security Assistance Force) w Afganistanie. Turecka flota, będąca regionalną potęgą, rozwija swój potencjał poprzez udział w międzynarodowych operacjach, pełni również wiele istotnych, z punktu widzenia geopolitycznego obowiązków, m.in. poprzez kontrolę wodnych szlaków komunikacyjnych. Siły powietrzne również dynamicznie się modernizują. W roku 2002 przyjęto projekt "Aerospace and Missile Defense Concept" zakładający m.in. prace nad zintegrowanym rakietowym systemem obronnym. Plan zakłada uelastycznienie i podtrzymanie obecnej struktury w siłach powietrznych i utworzenie zrównoważonego systemu dowodzenia i kontroli[34]. Turcja uczestniczyła na początku roku 2009 w NATO-wskiej misji „Allied Provider”, mającej na celu zwalczanie somalijskich piratów w rejonie zatoki Adeńskiej. Jej głównym celem była ochrona i eskorta okrętów niosących pomoc humanitarną dla Somalii. 10 lutego natomiast, Turcja podjęła decyzję o dołączeniu do misji, w ramach kontyngentu czterech okrętów wystawionego przez Unię Europejską. W odpowiedzi na nowe zagrożenia, a także jako element planu restrukturyzacji NATO, powstały w Turcji Centrum Przeciwdziałania Terroryzmowi, Partnerstwo dla Pokojowego Centrum Szkoleniowego, a Trzecia Armia Stacjonująca w Stambule została włączona do Sił Szybkiego Reagowania NATO[35].

Przypisy:

1. Drogi Gunterze, Bruksela 06.10.2004 r., COM (2004), 656 wersja ostateczna, [w.] Międzynarodowy Przegląd Polityczny nr 10 (5/2004/2005), s. 81
2. Turcja gotowa wznowić mediacje między Izraelem i Syrią, Portal Spraw Zagranicznych, 2009, http://www.psz.pl/tekst-18791/Turcja-gotowa-wznowia-mediacje-miedzy-Izraelem-i-Syria
3. Al-Jazeera English net 2003-2009; Iran calls on Obama to back up talk,  http://english.aljazeera.net/news/americas/2009/03/20093213553177290.html
4. Energy for a Changing World. An Energy Policy for Europe – the Need for Action; European Commission, DG for Energy and Transport, Brussels, 2007
5. Y. Yegorov, F. Wirl; The Problem of Future Gas Supply in the Context of EU Energy Security Policy; University of Vienna, Dept. of Industry, Energy and Environment 2008
6. W 2007 Rosja zrezygnowała z projektu proponując Bułgarii projekt South Stream jako drugą nitkę Blue Stream, poprzez budowę gazociągu po dnie morza Czarnego z ominięciem Turcji. Na początku 2008 roku oprócz Bułgarii do projektu przyłączyły się Serbia i Węgry, a jeszcze w 2007 roku Gazprom podpisał memorandum of understanding z włoskim koncernem ENI
7. A. Łoskot; Turcja – korytarz tranzytowy dla surowców energetycznych do UE?; Raport Ośrodka Studiów Wschodnich im. Marka Karpia, Warszawa 2005, s. 7
8. A. Łoskot; Turcja …, op. cit., s. 8-13
9. Tamże, s. 8-9
10. Tamże, s. 10
11. Y. Isik, Turkey’s Energy Prospects in the EU – Turkey Context, Center for European Policy Studies, EU-Turkey Working Papers, No. 9, October 2004
12. A. Łoskot, op. cit., s. 11
13. Tamże, s. 11-13
14. Turkey Labor Market Study, Raport Banku Światowego z 2005 roku; http://siteresources.worldbank.org/INTTURKEY/Resources/361616-1144320150009/Labor_C2.pdf
15. British Broadcasting Corporation, notatka z BBC News z dnia 2002-02-04, Worst over’ for Turkey; http://news.bbc.co.uk/2/hi/business/1800869.stm
16. CIA (Central Intelligence Agency), The World Factbook, https://www.cia.gov/library/publications/the-world-factbook/geos/tu.html
17. A. Balcer, R. Sadowski, W. Paczyński; Turcja …, op. cit., s. 72
18. Tamże, s. 73
19. A. Aysan, Y.S. Hacihasanoglu, A. Faruk, Y. Selim; Investigations on the Determinants of Turkish Export-Boom in 2000s; Munich Personal RePEc Archive, Munich 2007, str. 2-4
20. A. Balcer, R. Sadowski, W. Paczyński; Turcja …, , op. cit., s. 76
21. A. Aysan, Y.S. Hacihasanoglu, A. Faruk, Y. Selim; Investigations …, op. cit.
22. Doing Business in 2007, http://www.doingbusiness.org/EconomyRankings/Default.aspx?direction=asc&sort=1_
23. M. K. Ozduman,  Exports for 2006 stand at 85,6 billion USD, Hürriyet z dnia 01.10.2007, http://www.hurriyet.com.tr/ekonomi/5706676.asp?m=1&gid=112&srid=3429&oid=5
24. UNDP (2006), Human Developmment Report 2006, http://hdr.undp.org/hdr2006/pdfs/reportHDR06-complete.pdf
25. T. Pamuk˜u, A. H. Kose, L’Economie grise, [w:] La Turquie, red. Samih Vaner, Paris 2005. s. 468–470
26. A. Balcer, R. Sadowski, W. Paczyński; Turcja …, op. cit., str. 74
27. CIA (Central Intelligence Agency), The World Factbook, https://www.cia.gov/library/publications/the-world-factbook/geos/tu.html
28. A. Balcer, R. Sadowski, W. Paczyński; Turcja …, op. cit., s. 72, 78
29. U. Cizre (red.), L. Sariibrahimoglu, Security Sector and Democratic Oversight, Almanac Turkey 2005, wyd. TESEV 2006, s. 66
30. CIA (Central Intelligence Agency), The World Factbook, https://www.cia.gov/library/publications/the-world-factbook/geos/tu.html#Military
31. U. Cizre (red.), L. Sariibrahimoglu, Security …, op. cit., s. 62
32. Tamże, s. 56
33. U. Cizre (red.), L. Sariibrahimoglu, Security …, op. cit., s. 68
34. CIA (Central Intelligence Agency), The World Factbook, https://www.cia.gov/library/publications/the-world-factbook/geos/tu.html#Military
35. U. Cizre (red.), L. Sariibrahimoglu, Security …, op. cit., s. 63