Dżihad zapukał do bram Europy
Zamach na redakcję tygodnika satyrycznego „Charlie Hedbo” oraz żydowski supermarket w Paryżu zdaniem amerykańskiego wywiadu może być początkiem mającej zalać całą Europę fali krwawych zdarzeń. Zachodni analitycy uważają, że może dojść do rywalizacji pomiędzy fanatykami islamskimi, bowiem Al-Kaida w ostatnim czasie została przyćmiona przez Państwo Islamskie. Ale dotychczasowe ustalenia dotyczące paryskich zamachowców mogą temu przeczyć. Świat zachodni może się pogrążyć w największym kryzysie bezpieczeństwa od zakończenia II wojny światowej.
W sobotę 24 maja 2014r. po południu do Muzeum Żydowskiego w historycznym centrum Brukseli wtargnął francuski obywatel, który zaczął strzelać do znajdujących się tam turystów, po czym szybko odjechał z miejsca zdarzenia. Wśród ofiar było dwóch obywateli Izraela i Francuzka. Zdarzenie, jakie miało miejsce w Belgii łączy z zamachem w Paryżu kilka istotnych faktów, które mogą świadczyć o powiązaniach wszystkich tych osób.
Z więzienia na dżihad
Francuz algierskiego pochodzenia Mehdi Nemmouche, który był sprawcą brukselskiego zamachu, miał za sobą przeszłość kryminalną i do 2012 roku przebywał w więzieniu. Francuskie media spekulują, że miał on powiązania z radykalnymi grupami muzułmańskimi. W 2013 roku przebywał w Syrii wśród dżihadystów, gdzie pilnował zagranicznych zakładników złapanych w tym kraju i torturował ich wykazując się szczególnym okrucieństwem. Z informacji francuskiego wywiadu wynika, że 29-latek jest jednym z tych młodych muzułmanów, wychowanych na Zachodzie, którzy wyjechali walczyć do Syrii. Miał zostać zwerbowany przez dżihadystów z Państwa Islamskiego. Jest podejrzany o to, że wziął do niewoli amerykańskiego dziennikarza Jamesa Folleya, ściętego w sierpniu 2014r.
Zamachowcy z Paryża (również algierskiego pochodzenia) przeszli podobną drogę. Starszy z dwóch braci, którzy mieli przeprowadzić zamach na redakcję „Charle Hebdo”, najprawdopodobniej przeszedł przeszkolenie na Bliskim Wschodzie. Said Kouachi miał w 2011r. spędzić kilka miesięcy w Jemenie, gdzie był szkolony przez Al-Kaidę Półwyspu Arabskiego, najaktywniejszą i najbardziej zdeterminowaną komórkę tej globalnej organizacji. Po powrocie z Bliskiego Wschodu trafił pod obserwację francuskiego kontrwywiadu. Podobnie kontrolowany był jego młodszy o dwa lata brat Cherif, który w 2004r. został skazany na 18 lat więzienia za próbę wyjazdu do Iraku celem przyłączenia się do radykalnych bojówek walczących z wojskami NATO. Jednak po powrocie Saida z Jemenu obaj bracia mieli zaprzestać wszelkiej działalności, która mogłaby budzić podejrzenia francuskich służb. Według mediów w ostatnich miesiącach mężczyźni nie byli traktowani priorytetowo i kontrwywiad nie poświęcał im dużej uwagi. Może to świadczyć o skali zagrożenia we Francji, bowiem ilość osób budzących zainteresowanie służb bezpieczeństwa jest tak duża, że pod ciągłą obserwację brane są osoby typowane za najbardziej niebezpieczne. Ponadto od paru tygodni we Francji trwa reforma służb bezpieczeństwa wewnętrznego, która ma doprowadzić do powstania nowej agencji scalającej różne funkcjonujące dotychczas służby. Bracia Kouachi, podobnie jak Mehdi Nemmouche, mieli znajdować się w dwóch niejawnych bazach danych prowadzonych przez służby amerykańskie. Pierwsza z nich nazywana TIDE, zawiera około 1,2 miliona osób traktowanych jako potencjalne cele dla kontrwywiadu. Natomiast druga zawierająca znacznie mniej nazwisk, jest listą osób objętych zakazem lotów.
Problem masowej radykalizacji w europejskich więzieniach wielokrotnie jest podnoszony przez unijnego koordynatora ds. walki z terroryzmem Gillesa de Kerchove. Wskazał on, że podejrzani o udział w walkach na Bliskim Wschodzie trafiają do więzień, gdzie jeszcze bardziej radykalizują się i inspirują innych , dla których weteran walk w Syrii czy Iraku jest bohaterem. Mohamed Merah, autor serii zamachów w marcu 2012 roku w Tuluzie, sprawca zamachu w Brukseli - Mehdi Memmouche oraz Amedy Coulibaly, jeden z trzech zamachowców w Paryżu, zradykalizowali się w więzieniu.
Problem dostępu do broni
Sprawców z Paryża oraz Brukseli łączy broń, jakiej używali podczas zamachów. Użyli m.in. kilku karabinów AK-47, strzelby „shotgun” oraz granatnika przeciwpancernego. Nasuwa się pytanie, jak było możliwe pozyskanie przez nich broni we Francji, która posiada jedne z najbardziej rygorystycznych przepisów dotyczących handlu bronią.
Od miesięcy służby wywiadowcze Francji , Belgii czy Wielkiej Brytanii opracowują nowe metody mające na celu zabezpieczyć kontynent przed zradykalizowanymi muzułmanami powracającymi z walk na Bliskim Wschodzie. Właściwie całkowicie pomija się jednak kwestię dostępu do broni, która do dzisiaj w Europie nie jest wystarczająco uregulowana. Obecnie szacuje się, że na terenie Unii znajduje się co najmniej 500 tysięcy zagubionych sztuk broni, tzn. takiej, która została legalnie kupiona i zarejestrowana, jednak z czasem jej właściciel ją utracił. Przez ostatnie dwie dekady Unię zalało uzbrojenie pochodzące z Bałkanów i byłego bloku wschodniego, trafiając do zorganizowanych grup przestępczych Europy Zachodniej. W samej tylko Francji znajduje się 10 mln sztuk nielegalnej broni, czyli takiej, która trafiła do kraju bez wiedzy władz. Jak donosi Bloomberg, wykorzystane w czasie zamachów we Francji popularne AK-47 są dostępne na europejskim rynku już w cenie 400 dolarów. We Francji za taki karabin trzeba zapłacić między 1100 a 1800 dolarów. Kałasznikow jest dla światowego terroryzmu bronią symboliczną. Jak długo jest produkowana, tak długo znajduje się w rękach grup terrorystycznych. Przez lata była dostarczana przez kraje byłego Układu Warszawskiego, w tym Polskę. Broń użyta przez zamachowców w Paryżu zdaniem francuskich mediów mogła pochodzić z Bułgarii.
W kilku wcześniejszych publikacjach na łamach psz.pl i defence24.pl oraz na antenie TVN24bis wskazywałem na zagrożenia płynące wraz z falą tysięcy uchodźców syryjskich, przekraczających granicę turecko-bułgarską. W Bułgarii żyje duża społeczność muzułmańska, co daje duże możliwości operacyjne różnym grupom terrorystycznym. W tym miejscu należy wspomnieć o zamachu w Burgas w 2012r. przeprowadzonym przez Hezbollah. Najprawdopodobniej przez Bułgarię do Turcji, a następnie do Syrii udała się Hayat Boumeddiene, która może być kluczem powiązań braci Kouachi z Amedy Coulibaly, czyli Al-Kaidy z Państwem Islamskim.
Al-Kaida i Państwo Islamskie ramię w ramię
Do przeprowadzenia zamachu w Paryżu przyznała się Al-Kaida Półwyspu Arabskiego (AQAP). Jej szef Nasr al-Ansi w 11 minutowym filmie pochwalił sprawców za przeprowadzenie ataku na siedzibę pisma „Charlie Hebdo”, która była „zemstą Proroka”. Jednocześnie ostrzegł przed jeszcze bardziej spektakularnymi zamachami. „Oddziały Al-Kaidy” wybrały cele, przygotowały plany i sfinansowały operacje”. Al-Ansi wezwał muzułmańską młodzież do powstania i przeprowadzenia ataków, które będą punktem zwrotnym w historii.
Europejscy analitycy powołując się na portal „Al-Monitor”, specjalizujący się w informacjach z Bliskiego Wschodu oraz analizach sytuacji w tym regionie. Sugerują, że pomiędzy Al-Kaidą a Państwem Islamskim trwa rywalizacja o dominację w światowym dżihadzie oraz werbowanie nowych członków. Owszem Al-Kaida od dłuższego czasu ostrzegała zachodni świat przed terrorem. Ale warto przypomnieć, że w lipcu ubiegłego roku samozwańczy kalif Państwa Islamskiego Abu Bakr al-Bagdadi zwrócił się do ekstremistów, którzy brali udział w operacjach wojskowych i terrorystycznych w Syrii i Iraku, aby każdy z nich już teraz zajął się werbunkiem ochotników do przyszłych działań na terenie Europy. Natomiast latem ubiegłego roku Ajman Al-Zawahiri wezwał do pojednania obu grup. Należy przy tym podkreślić, że obie grupy mają wspólne cele i wiele wskazuje na to, że połączyły szyki. Powiązany z Al-Kaidą Front al Nusra wspólnie z IS prowadzi operacje w Syrii, a także w Libanie. Wszystko wskazuje na to, że wspólne komórki działają w Europie, a pierwszą ujawnioną są zamachowcy z Paryża.
Amedy Coulibaly przysięgał lojalność Kalifowi Baghdadiemu, a jego wspólniczka Hayat Boumeddienne uciekła do Turcji, a następnie przekroczyła granicę Syrii, co może świadczyć, że jest aktualnie pod ochroną IS. Pozostali dwaj napastnicy z Paryża, Cherif i Said Kouachi byli przeszkoleni i finansowani przez jemeńską komórkę Al-Kaidy. Zamachowcy z Paryża oraz Brukseli również w Europie rekrutowali bojowników do Syrii i Iraku. Działania antyterrorystyczne prowadzone aktualnie we Francji i Belgii mają na celu rozbicie tej siatki.
Niemiecki tabloid „Bild am Sonntag”, powołując się na źródła w amerykańskim wywiadzie podał, że National Security Agency (NSA) udało się tuż po morderczych zamachach w Paryżu podsłuchać rozmowy czołowych dowódców Państwa Islamskiego, którzy mieli dyskutować o planowanych zamachach terrorystycznych w całej Europie. Z podsłuchanych rozmów wynika, że Paryż był sygnałem, który miał zwrócić uwagę na serię zamachów także w innych stolicach. Amerykański wywiad dysponuje informacjami o tym, że bracia Kouachi mieli także kontakt z dżihadystami w Holandii.
Rośnie zagrożenie w całej Europie
Wobec paryskich wydarzeń, Niemcy, Hiszpania oraz Włochy podniosły poziom zagrożenia terroryzmem. Natomiast w Belgii po rozbiciu komórki terrorystycznej planującej zamachy, władze rozlokowały wojsko we wrażliwych miejscach kraju, głównie w Brukseli oraz w zamieszkiwanej przez dużą społeczność żydowską Antwerpii. Belgijskie siły bezpieczeństwa zamierzały w czwartek przeszukać 10 mieszkań osób, które niedawno powróciły z Syrii. Inna grupa otworzyła ogień do obserwujących ich funkcjonariuszy w mieście Verviers, a w wyniku akcji policji dwóch domniemanych dżihadystów zginęło.
W Berlinie w wyniku akcji policji i służb specjalnych aresztowano dwóch mężczyzn pod zarzutem rekrutacji w szeregi Państwa Islamskiego. Do akcji zaangażowano 250 funkcjonariuszy i przeszukano 11 domów. Natomiast szef brytyjskiego kontrwywiadu MI5 Andrew Parker ostrzegł przed bardzo prawdopodobnymi atakami terrorystycznymi ze strony grupy Al-Kaida na główne systemy transportowe oraz inne kluczowe cele nie tylko w Wielkiej Brytanii, ale również w całej zachodniej Europie.
Śmiertelny atak na francuskie czasopismo satyryczne miał na celu oprócz ofiar śmiertelnych, pogorszenie stosunków między obywatelami Europy Zachodniej, a muzułmańskimi społecznościami. Zamiarem terrorystów jest sianie kryzysu, który ma kształtować politykę krajów europejskich, które będą zmuszone do podjęcia radykalnych działań wobec muzułmanów. W dalszej perspektywie pozwoli to na werbowanie nowych bojowników, radykalizację mniejszości muzułmańskich, w szczególności w biedniejszych dzielnicach dużych europejskich miast. Po każdym zamachu, czy to w Brukseli czy w Paryżu, następowały protesty antyislamskie. Z pewnością będzie to potęgowało nienawiść po obu stronach. Przykładem jest rozwój ruchów prawicowego nacjonalizmu, szczególnie w Niemczech i Wielkiej Brytanii. Pozwoli to osiągnąć cel propagandowy, prowadzić narrację, że Zachód toczy wojnę z islamem i muzułmanami.
Europejscy politycy prowadzą debatę, jak zwalczyć rodzący się w Europie ekstremizm. Zwracają uwagę na konieczność identyfikowania ludzi, którzy rekrutują terrorystów, śledzenia ich. Mówi się o potrzebie PNR (Passenger Name Record) – wspólnego systemu wymiany informacji o pasażerach linii lotniczych czy zmianie zasad dotyczących przekraczania granic Strefy Schengen, aby móc systematycznie kontrolować wszystkie wyjazdy i przyjazdy europejskich obywateli. Ale czy mieszkańcy Unii, ceniący sobie wolność, demokrację, gotowi są na wprowadzenie europejskiej wersji „Patriot Act”?
Na podstawie:
ABC News, France24, Al-Jazeera, Bloomberg, Bill am Sonntag, New York Times, Al-Monitor
Marek Połoński