Granica przyjaźni chińsko-indyjskiej
Niedawno odbyła się 18. runda rozmów dotyczących wciąż nieustalonej granicy między Chinami a Indiami. Opinia publiczna, szczególnie w Indiach, wiąże z tym wydarzeniem wiele nadziei, zwłaszcza w świetle zacieśniających się więzów między oboma państwami. Zmiany w polityce zagranicznej prowadzonej przez New Delhi po przejęciu władzy przez Narendrę Modiego oraz rosnące ambicje Pekinu w Azji Południowej dla wielu są przesłanką przełomowych zmian we wzajemnych relacjach. Jednak czy kwestia granicy będzie jedną z nich?
Cień w relacjach
Problem granicy między Chinami a Indiami istnieje w regionie od końca XIX wieku i można uznać go za dziedzictwo kolonialnych rządów Brytyjczyków. Spór, co do przebiegu dokładnej granicy koncentruje się na dwóch odcinkach – zachodnim (w Kaszmirze) oraz wschodnim (w obszarze indyjskiego stanu Arunachal Pradesh). Na odcinku zachodnim, aż do rewolucji Xinhai z 1911 r., Brytyjczycy uznawali przebieg granicy według tzw. linii McCartney-MacDonalda, która pozostawiała Aksai Chin (kontrolowana obecnie przez Pekin sporna część Kaszmiru) w rękach Cesarstwa Chińskiego. Rząd w Kalkucie wykorzystał jednak zamieszanie, jakie w Państwie Środka wywołała republikańska rewolucja i od jej zakończenia uznawał tzw. linię Johnsona, która inkorporowała sporne terytorium do Indii Brytyjskich. Na odcinku wschodnim podstawę granicy między Chinami a Indiami stanowiła tzw. linia McMahona, którą trzy państwa (tj. Indie Brytyjskie, Republika Chińska oraz, niepodległy wówczas, Tybet) zaakceptowały na konferencji w Simli w 1913 r. Istotny jest jednak fakt, iż Pekin, mimo początkowej zgody, nie podpisał ostatecznego porozumienia.
Niejednoznaczne ustalenia nie wpływały jednak znacząco na relacje obu krajów po odzyskaniu przez nie suwerenności w końcu lat 40. XX w. Stało się tak z dwóch powodów – po pierwsze oba rządy skupione były raczej na sprawach wewnętrznych i konsolidacji nowo uzyskanej władzy, a po drugie do końca lat 50. Chiny i Indie dzieliły granicę tylko na krótkim odcinku w Kaszmirze - rejonie, który stanowił raczej mało istotne z punktu strategicznego rubieże obu państw. Zmiany w początkowo przyjaznych stosunkach dwóch gigantów przyniósł rok 1959, kiedy to Pekin zlikwidował bufor oddzielający wzajemne strefy wpływów – Tybet. Aneksja tego państwa i idące za nim kontrowersje związane z udzieleniem przez Indie azylu rządowi na uchodźstwie Dalajlamy znacząco pogorszyły klimat polityczny i przyczyniły się do odświeżenia problemu niewytyczonej granicy.
Postępująca militaryzacja regionów przygranicznych oraz wzajemne transgresje doprowadziły do wybuchu trwającej miesiąc wojny między oboma państwami jesienią 1962 r., którą w zdecydowany sposób wygrały Chiny. Mimo że Pekin wykazał się znaczną powściągliwością ogłaszając jednostronne zawieszenie broni i nie zajmując terenów, co do których wysuwał roszczenia, wojna ta do dziś kładzie się cieniem na stosunki chińsko-indyjskie. Znacząco utrudnia to rozwiązanie kwestii granicy, a po stronie indyjskiej doprowadziło do wykształcenia się swoistej fobii (określanej jako the China syndrome) wobec północnego sąsiada.
Dążenia do rozwiązania problemu
Proces normalizacji stosunków między Pekinem a New Delhi zainicjowany został pod koniec lat 80. ubiegłego wieku, kiedy to oba kraje rozpoczęły proces otwarcia na resztę świata. Przełomem w relacjach obu państw stała się wizyta premiera Rajiva Gandhi w Chinach w grudniu 1988 r. Podczas niej ustalono, że oba państwa utworzą grupę roboczą, której celem będzie ustalenie przebiegu granicy między Chinami a Indiami.
Pierwszym efektem pracy powołanego zespołu było podpisane w 1993 r. porozumienie w sprawie utrzymania pokoju wzdłuż linii kontroli (tak nazywa się linię dzielącą oba państwa). Dokument podkreślał znaczenie konsultacji i dialogu dla rozwiązania sporu, a także deklarował obopólną chęć utrzymania pokoju oraz redukcji napięć militarnych. Należy jednak podkreślić, że dokument nie dostarczył żadnych prawnych mechanizmów wymuszających konkretne działania na państwach.
Podobne dokumenty podpisano w kolejnych latach - w 1996, 2005 oraz 2013 r. Ich głównym założeniem jest zwiększenie przejrzystości działań po obu stronach linii kontroli oraz budowanie wzajemnego zaufania. Postanowienia porozumień zakładają konsultacje dowódców armii obu państw, spotkania przedstawicieli oddziałów stacjonujących przy granicach oraz wymianę informacji dotyczących ruchu wojsk i innych działań zbrojnych w rejonach przygranicznych. Podpisane traktaty regulują także limity dotyczące utrzymywania poszczególnych rodzajów wojsk i uzbrojenia w spornych obszarach.
Porozumienia te mają jednak umiarkowany efekt. Ważnym osiągnięciem jest znaczne zwiększenie stabilności w rejonach przygranicznych, które nie doświadczyły żadnej wymiany ognia między stronami od 1987 r. Istotnym sukcesem jest również stworzenie trwałej platformy do dyskusji nad problemami związanymi z wytyczeniem granicy. Problemem jest natomiast to, że dokumenty te mają raczej deklaratywny charakter i każdy kolejny z nich w dużej mierze powtarza postanowienia poprzedniego, w niewielkim stopniu przyczyniając się do rozwiązania problemu w sposób trwały. W tym kontekście można je traktować jako zmarnowane szanse, gdyż ograniczają się one jedynie do stabilizacji sytuacji i zapewnienia jej większej przewidywalności, nie dotykając jednak sedna sprawy, czyli kwestii wytyczenia granicy na stałe. Należy również zaakcentować, iż postanowienia zawarte we wspomnianych traktatach nie zapobiegają w zupełności nieporozumieniom, dalszej rozbudowie dróg i instalacji wojskowych oraz wyścigowi zbrojeń na spornych obszarach.
Kwestia granicy a relacje chińsko-indyjskie dziś
W ostatnich latach stosunki chińsko-indyjskie nabrały nowej dynamiki. Mimo nieufności, która pozostaje czynnikiem w relacjach obu państw (szczególnie po stronie indyjskiej), udaje im się poprawiać wzajemne kontakty. W ostatnich latach Chiny i Indie stały się dla siebie nawzajem istotnymi partnerami handlowymi, zaczęto również dostrzegać komplementarność gospodarek obu krajów. Decydenci podkreślają synergię, jaką może przynieść współpraca zorientowanej na usługi gospodarki Indii z ukierunkowaną na przemysł gospodarką chińską. Rośnie również ilość inwestycji oraz bezpośrednich kontaktów między obywatelami.
Dodatkowym czynnikiem sprzyjającym rozkwitowi przyjaznych stosunków między Pekinem a New Delhi jest przywództwo w obu krajach, a zwłaszcza wybrany w ubiegłym roku premier Indii Modi. Szef indyjskiego rządu podkreśla znaczenie strategicznego partnerstwa między Chinami a Indiami i zdaje się znajdować posłuch w Pekinie. Oba kraje coraz częściej wypowiadają się w podobny sposób na temat globalnych problemów, często także deklarują chęć zacieśnienia więzów.
Postępujące zbliżenie chińsko-indyjskie nie jest, wbrew pozorom, czynnikiem ułatwiającym rozwiązanie kwestii granicy. W rzeczywistości głównym czynnikiem motywującym roszczenia obu państw jest prestiż – sporne tereny nie są specjalnie istotne z gospodarczego, strategicznego, czy też jakiegokolwiek innego względu. Stąd, idąc na ustępstwa, rządy obu krajów ryzykują stratę poparcia opinii publicznej oraz utratę twarzy, w zamian nie otrzymując zbyt wiele. Dlatego też można odnieść wrażenie, że zarówno New Delhi, jak i Pekin, starają się odsunąć kwestię granicy na bok, tak by nie przeszkadzała ona w rozwoju wzajemnych relacji (zwłaszcza gospodarczych), czekając jednocześnie na lepsze okoliczności, które mogłyby je skłonić do zakończenia sporu. Dopóki okoliczności te nie nadejdą, nie należy spodziewać się przełomu w tej kwestii.
Stąd też nie powinno dziwić, że 18. runda rozmów w sprawie granicy nie przyniosła dużych zmian. Owszem, państwa korzystają ze sprzyjającego klimatu politycznego i zapewniają o szczerych chęciach szybkiego oraz sprawiedliwego rozwiązania sporu. Na minionym szczycie postanowiono kontynuować działania zwiększające zaufanie między oboma państwami, nie przedstawiono jednak konkretnych propozycji dotyczących wytyczenia samej granicy. Nie należy się też raczej spodziewać by przypadająca na koniec maja tego roku wizyta premiera Modiego w Pekinie miała w tej kwestii coś zmienić.