Portal Spraw Zagranicznych psz.pl




Portal Spraw Zagranicznych psz.pl

Serwis internetowy, z którego korzystasz, używa plików cookies. Są to pliki instalowane w urządzeniach końcowych osób korzystających z serwisu, w celu administrowania serwisem, poprawy jakości świadczonych usług w tym dostosowania treści serwisu do preferencji użytkownika, utrzymania sesji użytkownika oraz dla celów statystycznych i targetowania behawioralnego reklamy (dostosowania treści reklamy do Twoich indywidualnych potrzeb). Informujemy, że istnieje możliwość określenia przez użytkownika serwisu warunków przechowywania lub uzyskiwania dostępu do informacji zawartych w plikach cookies za pomocą ustawień przeglądarki lub konfiguracji usługi. Szczegółowe informacje na ten temat dostępne są u producenta przeglądarki, u dostawcy usługi dostępu do Internetu oraz w Polityce prywatności plików cookies

Akceptuję
Back Jesteś tutaj: Home

Agnieszka Miglin: Wojny Głodu


11 grudzień 2006
A A A

Pojęcie głodu

„Bezpieczeństwo żywieniowe (food security)– według Encyklopedii  Historii Afryki XX-ego wieku – odnosi się do stałego dostępu wszystkich ludzi do zasobów żywności adekwatnych do prowadzenia aktywnego i zdrowego życia.” [1] Obecnie, mimo iż wszystkie rządy afrykańskie postawiły sobie bezpieczeństwo żywieniowe jako cel polityki socjalnej, ubóstwo sprawia, że co najmniej jedna trzecia populacji Afryki boryka się z głodem jako zjawiskiem powszechnym i codziennym. W ciągu ostatniej połowy dwudziestego wieku ten chroniczny głód w połączeniu z naturalnymi czy politycznymi katastrofami, wielokrotnie prowadził do klęki głodu (famine). Spadek produkcji rolnej na osobę, niedożywienie i głodowe klęski reprezentują trzy różne aczkolwiek powiązane ze sobą kryzysy żywnościowe obecne na afrykańskim lądzie.

Ta sama encyklopedia definiuje klęskę głodu  jako „katastrofalny niedobór żywności, którego rezultatem jest powszechne wycieńczenie głodowe (starvation) i śmierć.” [2] W pierwszej połowie XX-ego wieku klęski głodowe były zjawiskiem globalnym, uderzającym zarówno w Europę (np. Rosja w 1913, 1920 i 1930 roku), Azję (np. Chiny w 1929 i 1946), jak i Afrykę i obie Ameryki. Jednak pod koniec poprzedniego stulecia głód stał się w przeważającej mierze tragedią Afrykańczyków. Niepełna lista dwudziestowiecznych klęsk głodowych w Afryce zawiera następujące daty: Nigeria (Biafra) w 1968 – 69; zachodni Sahel w 1969 – 74; Etiopia w 1972 – 74, 1983 – 85 i 1989 – 90; Angola w 1974 – 76 i 1993 – 94; Mozambik w 1985 – 86, Sudan w 1984, 1988, 1993 i 1998; oraz Somalia w 1984, 1988 i 1992, a w ostatnich latach także w Darfurze (Sudan), Nigrze czy Malawi.

Mimo iż specyficzne przyczyny w każdym z tych wypadków różnią się od siebie, można wyodrębnić pewne czynniki, które czynią niektóre kraje szczególnie podatnymi na te katastrofy. W większości przypadków epidemie głodu wybuchają wówczas, gdy zubożała ludność, żyjąca w regionie o niepewnych warunkach klimatycznych, staje w obliczu gwałtownych przeobrażeń politycznych czy wojskowych. Same zajścia, którym towarzyszą klęski głodowe przybierają na ogół formę krótkotrwałych wstrząsów w postaci rebelii, starć zbrojnych i/lub zamachów stanu. Jednakże bieda i niestabilna sytuacja polityczna, ekonomiczna czy społeczna, stanowiące podatny grunt dla wszelkiego typy konfliktów, przyczyniają się do napięć wewnętrznych i destabilizacji państwa, jeszcze na długo przed samą katastrofą.

Konflikty zbrojne a zjawisko głodu

Powszechne jest kojarzenie afrykańskich klęsk głodowych z suszą bądź nieurodzajem. Jakkolwiek susza niejednokrotnie bywała bezpośrednią przyczyną niektórych epidemii głodu, nie należy zapominać, że złe warunki pogodowe mogą przynieść tak tragiczny efekt tylko wówczas, gdy zakorzeniona w społeczeństwie bieda już wcześniej uczyniła go podatnym na głód i wycieńczenie. Taka podatność pojawić się może, kiedy regularnie występujące po sobie lata suszy i nieurodzaju doprowadzają ludność na skraj ubóstwa (jak to było w zachodnim Sahelu w latach 1969 - 74 , czy w Etiopii w roku 1973) lub gdy konflikt zbrojny albo rażąco złe zarządzanie w dziedzinie ekonomii czy gospodarki, wywołują ten sam efekt. Jak to pokazuje przypadek Zimbabwe, pojedynczy rok suszy przy funkcjonującej gospodarce nie musi doprowadzić do klęski. W latach 1990 – 91 susza spowodowała w tym kraju zbiory mniejsze o 20 proc. w stosunku do normalnego poziomu. Jednakże czasowy import żywności i dystrybucja produktów pochodzących od organizacji humanitarnych pozwoliły uniknąć rozprzestrzenienia się głodu. W krajach, gdzie relatywnie mała część populacji dotknięta jest skrajną nędzą, nie ma bezpośredniej zależności pomiędzy klimatem a głodem.

Z listy osiemnastu państw afrykańskich stojących przed groźbą klęski głodowej, sporządzonej przez FAO w 2001 roku, aż osiem doświadczało w tym czasie zakrojonych na mniejszą lub większą skalę konfliktów wewnętrznych, a trzy borykały się ze skutkami dopiero co zakończonych walk (takimi jak migracje przymusowo wysiedlonej ludności i powracających uchodźców). Pozostałe siedem państw cierpiało klęski głodowe lub stało na ich granicy z powodu suszy, powodzi lub deficytu żywności wynikającego z braku funduszy na jej import.

W przypadku państw takich jak Angola, Etiopia czy Erytrea - ich historia naznaczona jest mniej lub bardziej ciągłymi wojnami, które przyczyniły się do niskiej produkcji żywności, powszechnej biedy, a także zerwania sieci handlowej umożliwiającej dystrybucję żywności i siły ludzkiej do wszystkich części kraju. W 2005 roku około 1 mliona Erytrejczyków według szacunków United Nations Integrated Regional Information Network (IRIN) mogło stanąć przed groźbą głodu. W tym samym czasie w oddziałach wojskowych strzegących granicy erytrejsko-etiopskiej służyło 300 tysięcy mężczyzn w wieku produkcyjnym, którzy tym samym pozbawieni zostaną możliwości wniesienia wkładu do gospodarki państwowej. Brak porozumienia w sprawie linii demarkacyjnej i napięta sytuacja polityczna pomiędzy obu państwami sprawia, że Erytrea przeznacza środki z i tak skromnego budżetu na cele militarne. Towarzyszące temu braki paliwa i wzrost cen na dobra konsumpcyjne powodują ciągły regres nadwerężanej gospodarki.

Przedłużające się konflikty są ponadto "zabójstwem" dla miejscowego rolnictwa z powodu już wyżej wspomnianych wysiedleń czy też masowego uchodźctwa ludności tradycyjnie zajmującej się uprawą ziemi. Dewastowane są przy tym same grunty rolne, poprzez zaminowywanie ogromnych obszarów, a porzucone na dłuższy czas ziemie często przekształcają się w nieużytki. Tajemnicze zniknięcia państwowych pieniędzy, korupcja i złe zarządzanie (czy też całkowity jego brak jak na przykład w wypadku Somalii i czasowo Angoli), towarzyszące konfliktom, doprowadziły wiele państw do całkowitego bankructwa (a co za tym idzie olbrzymiego zadłużenia zagranicznego), niedoboru żywności, a w rezultacie kęski głodu.

Od głodu do konfliktu

Głód i konflikt zazwyczaj korzeniami sięgają nierówności społecznych, rodzących wzajemną niechęć i przemoc. Pochodzenia wielu takich konfliktów można dopatrywać się w prawie kolonialnym i polityce dyskryminacji rasowej, religijnej, etnicznej czy ekonomicznej. W Etiopii, Rwandzie i Sudanie rządy państwowe zostały ostatecznie obalone, kiedy nie wykazały się skuteczną reakcją na nękający społeczeństwo głód (którego przyczynkiem był nota bene panujący reżim). Niestety, żadna z tych wojen nie pomogła uzyskać zauważalnej poprawy warunków życia. Wszystkie natomiast przyczyniły się do wzrostu braków żywności.

Częstą przyczyną napięć bywają też spory o kontrolę nad strategicznymi surowcami, takimi jak ziemia, woda, czy bardziej współcześnie, ropa. Źródła niezadowolenia dotyczą także nadmiernych obciążeń podatkowych oraz polityki płacowej i cenowej, które uniemożliwiają pewnym grupom ludzi życie na przyzwoitym poziomie. Nierówny dostęp do edukacji i opieki medycznej, nierówność obywateli wobec prawa oraz inne przejawy dyskryminacji wzniecają poczucie niesprawiedliwości, które z kolei prowadzi do użycia siły w celu wyrażenia swego pragnienia zmian. Napięcia i animozje przeradzają się w konflikt zbrojny zwłaszcza tam, gdzie gospodarka podupada, pogarszają się standardy życiowe, a kryzys obejmuje niemal wszystkie dziedziny działalności człowieka. Głód powoduje konflikt, gdy ludzie czują, że nie mają już nic do stracenia i jedyną szansą na zmiany jest walka o bogactwa naturalne, władzę polityczną czy poszanowanie szeroko pojętej odrębności kulturowej.

Zupełnie innym przykładem mogą być kraje dysponujące nadwyżkami w produkcji rolnej, gdzie uporczywy głód dotyka całe grupy społeczne, zbyt biedne, by zapłacić za żywność (np. ludność południowego Sudanu w latach 1991–92). Zdarza się, że ceny artykułów spożywczych są celowo zawyżane albo uniemożliwiany dostęp do żywności, w celu zamierzonego wyniszczenia części społeczności (jak w Sudanie i Etiopii). Zubożałe warstwy społeczne, których przychody nie wystarczają na zaspokojenie potrzeb, są marginalizowane. W uprzywilejowanej sytuacji znajdują się mieszkańcy miast, których bezpieczeństwo żywieniowe zdaje się być „politycznie zapewnione” ze względu na możliwość wybuchu rebelii (np. w Kenii).

Tak więc walki i przemoc powstają w takim samym stopniu z poczucia niesprawiedliwości jak i całkowitego niedoboru środków potrzebnych do przeżycia. Sama nieosiągalność bogactw naturalnych w regionach o wysokiej gęstości zaludnienia nie rodzi w sposób naturalny czy automatyczny konfliktu zbrojnego.

Od konfliktu do głodu

Większość klęsk głodowych w Afryce końca XX-ego wieku spowodowana była konfliktami zbrojnymi. Dzieje się tak niemal zawsze, gdy i tak ledwie wystarczające w normalnych okolicznościach dostawy żywności zostają nagle zakłócone przez działania wojenne. W samych tylko latach dziewięćdziesiątych konflikt w połączeniu z biedą dał w efekcie klęski głodu w Angoli, Liberii, Sierra Leone, Somalii, Sudanie i Zairze.

Konflikty wojskowe redukują zasoby żywności poprzez wysiedlanie lub zmuszanie do ucieczki z ich ziem ludzi zajmujących się rolą, przez blokowanie dostępu do pól uprawnych, niszczenie bądź rozkradanie zapasów oraz utrudnianie dystrybucji żywności pochodzącej z pomocy humanitarnej. Kiedy ludność rolnicza opuszcza ziemię, zostaje częściowo lub całkowicie spacyfikowana albo zaprzestaje uprawy z powodu strachu, produkcja upada, pogłębia się deficyt żywności, a jego skutki wkrótce zaczynają odczuwać także sąsiednie prowincje. Zniszczona infrastruktura i ograniczone możliwości transportu utrudniają, a czasem wręcz uniemożliwiają dostarczenie pożywienia do obszarów, gdzie lokalna produkcja jest niewystarczająca. Wynikiem tego jest pojawianie się lokalnych ośrodków głodu. Konflikty wewnętrzne podkopują na ogół poczucie solidarności i sieć wzajemnych powiązań społecznych, na których w czasach niedostatku biedne gospodarstwa mogły polegać.

Użycie min lądowych rozciąga w czasie efekty wojny i przynosi tragiczne skutki nie tylko dla lokalnej społeczności, ale często także dla całej gospodarki, na długo po zakończeniu działań zbrojnych. Tezę tę dobrze ilustrują przypadki Mozambiku i Angoli. W 1999 roku liczbę niewybuchów w tych krajach szacowano odpowiednio na  1 – 2 miliona oraz 9 – 15 milionów. Zakopane w ziemi miny przyczyniły się do głodu, zabijając lub zmuszając do opuszczenia swych gospodarstw wielu farmerów oraz uniemożliwiając lub zdecydowanie podnosząc koszty transportu żywności.

W niektórych przypadkach uczestnicy konfliktów zbrojnych wykorzystują żywność jako rodzaj broni, czynnie tworząc strefy głodu dla osiągnięcia celów militarnych bądź politycznych. W marcu 2005 roku, w obliczu zbliżających się wyborów parlamentarnych w Zimbabwe, przedstawiciele partii rządzącej dostarczyli do Zhulube, regionu dotkniętego przez suszę, setki worków z kukurydzą. Prawo do jej nabycia mieli jednak jedynie wyborcy ZANU-PF. Pozostałe worki z żywnością  rozsprzedano za podwójną cenę.[3]

Mówiąc o długofalowych skutkach wieloletnich działań wojennych nie można zapominać o całych pokoleniach wybitych z normalnego rytmu edukacji i nieprzystosowanych do życia w społeczeństwie. Efektem tego jest wielopokoleniowe bezrobocie ludzi pozbawionych jakichkolwiek kwalifikacji i niedorozwój na wielu płaszczyznach państwa, które w warunkach pokoju i względnej stabilizacji powinno sukcesywnie się odbudowywać. Wyeksploatowane w czasie wojny bogactwa naturalne i zniszczone dobra publiczne muszą być teraz odrestaurowane, na nowo  przydzielone ziemie trzeba przygotować do ponownego wydawania plonów. Wynikający z biedy głód obecny jest jeszcze długo po zakończeniu walk, ponieważ toczący się przez kilkanaście a nawet kilkadziesiąt lat konflikt (np. Sudan, Uganda, Angola) pozostawia młode pokolenie całkowicie nieprzygotowane do podjęcia jakiejkolwiek pracy i promuje wzorce szukania zarobku takie jak zbrojne napady i grabieże.

Wrogie strony zmuszone bywają teraz do życia obok siebie, dawni oprawcy i ich ofiary posyłają dzieci do tej samej szkoły. W tej sytuacji konieczne jest budowanie poczucia wspólnoty narodowej, szukanie wspólnych rozwiązań i zacieśnianie więzi społecznych, a nade wszystko likwidowanie nieufności. Osiągnięcie tych celów stało się sprawą priorytetową programu UNIDIRu – Exchanging Weapons for Development, realizowanego w Mali w 2003 roku. Do udziału w projekcie zaangażowano miejscową ludność, która poprzez wymianę poglądów oraz oczekiwań i negocjacje na temat rodzaju działań natury politycznej oraz społeczno-gospodarczej, jakie należy podjąć w celu uzyskania zadowalających obie strony konfliktu rezultatów, aktywnie uczestniczyła w budowaniu pokoju w swoim regionie. 

Uchodźcy

Zjawisko uchodźstwa podkreśla wagę regionalnego wymiaru konfliktów zbrojnych poprzez bezpośrednie oddziaływanie na bezpieczeństwo żywnościowe, dostępność środków do życia, na gospodarstwa i ludzi mieszkających nawet z dala od epicentrum konfliktu. Ludność sąsiednich państw cierpi z powodu utraty swych przywilejów i dostępu do żywności, kiedy walki rozprzestrzeniają się poza granice, niszcząc miejscowy handel i powodując masowe migracje ludzi, którzy muszą być wyżywieni. Uchodźcy przywłaszczają sobie surowce naturalne i żywność, powodując tym samym niedobór wody, opału i jedzenia dla miejscowych. Aby móc się utrzymać, imigranci wyprzedają swoje bydło oraz kosztowności i najmują się jako siła robocza, naruszając lokalną gospodarkę i stwarzając ryzyko klęski głodowej. Konflikty regionalne zakłócają w ogromnej części gospodarki państwowe, bez względu na to czy rządy tych państw są bezpośrednio zaangażowane w konflikt, czy nie. W latach 1994-96 uchodźcy Hutu z Rwandy doprowadzili do destabilizacji i deforestacji przygranicznych obszarów dawnego Zairu. Natomiast interwencja Tutsi z Rwandy i Burundi, mająca na celu wyeliminowanie uchodźców Hutu i zapobieżenie ich repatriacji, doprowadziła ostatecznie do obalenia dyktatorskich rządów Mobutu Sese Seko.

Konieczność zaspokojenia potrzeb nowoprzybyłych staje się często ciężarem nie do udźwignięcia dla społeczności przyjmujących, które dysponują jedynie minimalnymi środkami do życia. W Somalii w latach 90. walki wewnętrzne z towarzyszącą im suszą i klęską głodu spowodowały, iż w 1992 roku około 2 milionów osób, nie licząc tych, którzy wyjechali za granicę, zostało zmuszonych do opuszczenia swych dotychczasowych miejsc zamieszkania. Stanowiło to około 25 procent ludności kraju [4]. Taki nieoczekiwany przyrost liczby ludności może, i wielokrotnie doprowadza, do poważnego niedoboru żywności. W złych latach, kiedy gospodarstwa zmuszone są do wyprzedawania dobytku, by zdobyć środki na pożywienie, okazuje się, że funkcjonowanie rynku zostało zakłócone, że spichlerze są ogołocone, a zabezpieczenia w postaci żywego inwentarza straciły na wartości, gdyż rynek jest „zarzucony” zwierzętami hodowlanymi imigrantów. Taka sytuacja może w niedługim czasie zmienić sezonowy czy chroniczny brak bezpieczeństwa żywnościowego (food insecurity) w klęskę głodu i spowodować śmierć nawet daleko od miejsca walki. Dla przykładu, uchodźcy uciekający przed działaniami zbrojnymi w północnym Czadzie podkopali rynek w zachodnim Darfurze w czasie suszy w latach 1983-85, przekształcając niedostatek żywności w wyniszczającą klęskę głodu.

Pomoc humanitarna i interwencje sił pokojowych

W niektórych regionach przyjmujących uchodźców organizacje humanitarne zaopatrują w środki pomocy zarówno miejscowych jak i imigrantów, aby zapobiec cierpieniom i urazom, które mogły by prowadzić do kolejnego konfliktu. Jednakże analizując drogi rozwiązań pod względem ich długofalowych skutków, pomoc organizacji pozarządowych często prowadzi do załamania gospodarczego i zaburzeń na rynku lokalnym, także po powrocie azylantów na ojczyste ziemie. Zbyt długi okres dostaw żywności, zwłaszcza już po wyciszeniu starć zbrojnych, prowadzi do uzależnienia ludności lokalnej od pomocy z zewnątrz, a także narażenia jej na niejednokrotnie brutalne napady i grabieże ze strony grup watażków i może prowadzić do wznowienia konfliktu. Dzieje się tak, gdy pobyt organizacji pozarządowych z pomocą humanitarną na terenach objętych konfliktem nie idzie w parze z obecnością sił pokojowych.

Interwencja tych ostatnich zdaje się natomiast konieczna, gdy łamane są prawa człowieka i w konflikcie cierpi ludność cywilna, której interesy często nie są reprezentowane przez żadną ze stron. Niemniej jednak należy docenić daleko idące korzyści wynikające z interwencji prewencyjnej, uderzającej w samo epicentrum konfliktu, zanim jeszcze wyniszczające, destrukcyjne działania wojskowe zatoczą szerokie kręgi, dotykając całej sfery społeczno-ekonomicznej państwa. Jakkolwiek wyższość "zapobiegania nad leczeniem" i usuwaniem skutków nie wymaga uzasadnień, tak często pryncypia podejmowania decyzji o przystąpieniu do interwencji wzbudzają wiele kontrowersji. W wątpliwość może zostać poddana ich zasadność, obiektywizm, bezstronność, podjęte środki, jak i cele przyświecające zaangażowaniu się w wybrany konflikt. Z tej perspektywy kluczowym wydaje się wyłonienie ze społeczności międzynarodowej grupy ekspertów, czujnie obserwujących i badających strefy konfliktogenne. Wśród nich poza mediatorami powinni się znaleźć znawcy regionu, kultury, religii, prawa religijnego i tradycyjnego.

Budowanie pokoju w oparciu o tradycję

Budowanie pokoju jest sztuką, która nie powinna ograniczać się jedynie do powstrzymywania działań zbrojnych i zażegnania konfliktu tu i teraz, ale na trwałym zmienianiu wzajemnych stosunków i antagonizmów wśród różnorodnej ludności współczesnych państw afrykańskich. Ludności, z której wywodzą się przyszłe głowy państwa, których polityka często przybiera formę odwetu i zamiany ról na arenie nie tylko politycznej, ale i „społeczno-etnicznej”.

Dlatego właśnie tak ważne jest sięgnięcie do rdzennych instytucji społecznych mediatorów i peacemakerów, które to funkcje pełnili najczęściej – jakoby z urzędu -  cieszący się ogromnym szacunkiem i autorytetem wodzowie oraz przedstawiciele starszyzny plemiennej. Możliwe jednak, że jeszcze ważniejszą rolę w budowaniu i utrzymywaniu pokoju u wielu tradycyjnych ludów afrykańskich odgrywały kobiety [5], które w dzisiejszych konfliktach cierpią najdotkliwiej i są ich najczęstszymi ofiarami (gdyż giną także z rąk dzieci-żołnierzy).

Podobnie nie należy bagatelizować roli tradycyjnej moralności, która każe postrzegać pokój jako pełną harmonię i równowagę pomiędzy trzema aspektami ludzkiego życia: duchowym, materialnym i społecznym. Wszystkie trzy są niezmiernie ważne dla prawidłowego funkcjonowania jednostki i wzajemnie się uzupełniają. Jeżeli któraś z tych dziedzin zostanie zachwiana – np. poprzez narzucanie obcej religii, formy kultu czy też prawa do ziemi lub równego uczestnictwa w czerpaniu z zasobów czy zysków państwa – powstaje moralna podstawa do ubiegania się przywrócenie ładu, także na drodze zbrojnego konfliktu. Tak więc poczucie niesprawiedliwości nie powstaje na płaszczyźnie efektów w postaci nierównego podziału dóbr, ale głębokiego, wewnętrznego poczucia, jak ten podział powinien się zrealizować.

Budowanie wspólnej wizji szeroko pojętej wolności, sprawiedliwości i równości społecznej wśród wymieszanych etnicznie i kulturowo społeczności jednego państwa powinno być zasadniczym środkiem w dążeniu do kształtowania społeczeństwa, którego wspólnym celem jest rozwój i dobrobyt ich państwa.

Przypisy:

[1] Encyclopedia of Twentieth-Century African History, (ed.) P. Tiyambe Zeleza, D. Eyoh, Routledge, New York 2003, str. 217
[2] tamże, str. 219
[3] Washington Post Foreign Service, by Craig Timberg, Wednesday,  March 30, 2005; Page A01
[4] Do stołu dla zamożnych. Ruch migracyjne w Afryce oraz ich znaczenie dla Polski, (red.) J. Milewski, S. Łodziński, IKR UW, Warszawa 1999, str.76
[5] Role of Women in Peace Building and Conflict Resolution in African Traditional Societies: Selective Review, Miriam Agatha Chinwe Nwoye, Kenyatta University, Nairobi Kenya